Wspomnienie Ludwiki Birczyńskiej — mieszkanki parafii mariackiej — o koronacji obrazu MB Częstochowskiej w 1968 roku
W dzień koronacji kościół był przepełniony. Na zewnątrz również było mnóstwo ludzi – jak nigdy. Tak wiele ludzi po raz kolejny zgromadziło się dopiero po 10 latach – na niezapowiedzianej Mszy św. wieczornej, gdy kardynał Wojtyła został papieżem. W grudniu 1968 roku w uroczystości wzięło udział 60 biskupów. Moja córka – Dominika recytowała wiersz przed Ołtarzem w krakowskim stroju. Obok niej stała druga córka – Daria.
Przeżycie było niesamowite. Matkę Bożą koronował prymas Wyszyński i kardynał Wojtyła. Obraz był na Ołtarzu Głównym. Ludzie bardzo to przeżywali. Byli wtedy podwójnie za Polską, za Panem Bogiem, bo zawsze jak jest takie uciśnienie jak za czasów komunizmu, to ludzie trzymają się razem. Podczas koronacji ta jedność była jeszcze bardziej widoczna.
Dominika Skrok-Wolska z domu Birczyńska
Podczas koronacji obrazu MB Częstochowskiej byłam 10-letnią dziewczynką. Miałam przygotowany wiersz o Matce Bożej. Moje rodzeństwo wraz ze swoją koleżanką również miało recytować poezję, ale ze względu na małą ilość czasu, tylko ja recytowałam w kościele, oni natomiast później – w Pałacu Biskupim. Nie pamiętam, żebym się stresowała. Stałam wtedy przy Ołtarzu po prawej stronie, patrząc z kościoła. Prezbiterium było wypełnione biskupami i księżmi. Dalej tłum ludzi.
Na tę okazję miałam uszyty i wyhaftowany strój krakowski przez moją mamę. Było zimno, więc pod nim musiałam mieć jeszcze sweter i podwójną parę rajstop.
Teraz, ilekroć jestem w kaplicy Matki Bożej to wspominam to wydarzenie i to, że mogłam witać przybyłych gości recytując wiersz.