0:00/ 0:00

Zeskanuj, aby wesprzeć Bazylikę

spark-qr mobile
POKAŻ MNIEJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej
w Krakowie z użyciem aplikacji Spark

Nie masz aplikacji? Wejdź na spark.pl
ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej
w Krakowie z użyciem aplikacji Spark

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Aplikacja dostępna dla platformy

Wydarzenia

Jedność

Jedność

Wspomnienie Ludwiki Birczyńskiej — mieszkanki parafii mariackiej — o koronacji obrazu MB Częstochowskiej w 1968 roku

 W dzień koro­na­cji kościół był prze­peł­nio­ny. Na zewnątrz rów­nież było mnó­stwo ludzi – jak nigdy. Tak wie­le ludzi po raz kolej­ny zgro­ma­dzi­ło się dopie­ro po 10 latach – na nie­za­po­wie­dzia­nej Mszy św. wie­czor­nej, gdy kar­dy­nał Woj­ty­ła został papie­żem. W grud­niu 1968 roku w uro­czy­sto­ści wzię­ło udział 60 bisku­pów. Moja cór­ka – Domi­ni­ka recy­to­wa­ła wiersz przed Ołta­rzem w kra­kow­skim stro­ju. Obok niej sta­ła dru­ga cór­ka – Daria.

Prze­ży­cie było nie­sa­mo­wi­te. Mat­kę Bożą koro­no­wał pry­mas Wyszyń­ski i kar­dy­nał Woj­ty­ła. Obraz był na Ołta­rzu Głów­nym. Ludzie bar­dzo to prze­ży­wa­li. Byli wte­dy podwój­nie za Pol­ską, za Panem Bogiem, bo zawsze jak jest takie uci­śnie­nie jak za cza­sów komu­ni­zmu, to ludzie trzy­ma­ją się razem. Pod­czas koro­na­cji ta jed­ność była jesz­cze bar­dziej widoczna.

 

 

Domi­ni­ka Skrok-Wol­ska z domu Birczyńska

Pod­czas koro­na­cji obra­zu MB Czę­sto­chow­skiej byłam 10-let­nią dziew­czyn­ką. Mia­łam przy­go­to­wa­ny wiersz o Mat­ce Bożej. Moje rodzeń­stwo wraz ze swo­ją kole­żan­ką rów­nież mia­ło recy­to­wać poezję, ale ze wzglę­du na małą ilość cza­su, tyl­ko ja recy­to­wa­łam w koście­le, oni nato­miast póź­niej – w Pała­cu Bisku­pim. Nie pamię­tam, żebym się stre­so­wa­ła. Sta­łam wte­dy przy Ołta­rzu po pra­wej stro­nie, patrząc z kościo­ła. Pre­zbi­te­rium było wypeł­nio­ne bisku­pa­mi i księż­mi. Dalej tłum ludzi.

Na tę oka­zję mia­łam uszy­ty i wyha­fto­wa­ny strój kra­kow­ski przez moją mamę. Było zim­no, więc pod nim musia­łam mieć jesz­cze swe­ter i podwój­ną parę rajstop.

Teraz, ile­kroć jestem w kapli­cy Mat­ki Bożej to wspo­mi­nam to wyda­rze­nie i to, że mogłam witać przy­by­łych gości recy­tu­jąc wiersz.