4 grudnia — ks. Łukasz Michalczewski
Uczestniczyłem kiedyś w wyprawie górskiej, która miała na celu, osobę sparaliżowaną – dziewczynę o imieniu Dana – wynieść na Rysy. Był to jakiś cel, który obrała sobie w życiu. Był to także cel jej przyjaciół. Ale przede wszystkim było to jej marzenie. Jedynym problemem było to, że od dzieciństwa nie mogła chodzić, gdyż przy zabawach z dziećmi przed blokiem, w którym mieszkała, złamała kręgosłup i była sparaliżowana. Ten cel został osiągnięty. Ta osoba sparaliżowana, wyniesiona na plecach wielu osób, zdobyła ten cel swojego życia. Pamiętam, kiedy podsumowaliśmy tę wyprawę górską, Dana powiedziała, że jeśli człowiek wierzy to nawet paraliż nie jest w stanie go pokonać. Dziś w Ewangelii słyszeliśmy o człowieku sparaliżowanym, który swoją chorobą, swoim ułomstwem wyzwolił wiarę wielu, a szczególnie swego Pana.
Moi drodzy, tak właśnie jest w naszym życiu duchowym. Często jest ono sparaliżowane przez różnego rodzaju słabości. Czasem może nawet nieodwracalne. Grzechy, trudności życia codziennego, nasze trudności rodzinne. Często jesteśmy wewnętrznie sparaliżowani i wydaje nam się, że nie możemy zrobić dalszego kroku. Dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam coś innego. Pokazuje, że mała krzta wiary człowieka w to, że nie jest na tej drodze sam, że w tym ułomstwie, w tej trudności nie jest sam, że wierzy, że jest z nim Bóg – spowoduje cuda w naszym życiu.
Niech ten pierwszy dzień Adwentu, który rozpoczęliśmy tak uroczyście, tutaj w tej świątyni, niech ten czas, który przed nami, pomoże nam z wiarą pokonywać paraliże naszego wewnętrznego ducha. Pomoże nie tylko odmieniać nasze życie, ale osiągać cele, które sobie założyliśmy. Wsłuchajmy się zatem w głos proroka Izajasza, który mówił: Chodźcie, chodźcie, domu Jakuba. Chodźcie razem. Chodźcie z wiarą. Postępujmy tak jak Pan dla nas zaplanował.
5 grudnia — ks. Paweł Głowacz
Dzisiejsza kompozycja przekazu wprawia nas w taki nastrój Adwentu, który pozwala na przygotowanie się na wielki przewrót. Zobaczmy, że ma przyjść Ten, że to wszystko od Niego – słyszymy od proroka Izajasza. Ma przyjść Ten, który w naszym życiu dokona przewrotu. Ale takiego, który pozwoli nam jeszcze bardziej, jeszcze mocniej odkryć, że Bóg jest blisko nas. Ewangelia mówi nam prostą rzecz: gdy będziemy patrzyli tylko na nas samych, na nasze własne zdolności, jeszcze mocniej mówiąc na własną pychę, to będziemy szukali nie Boga, tylko własnych sił i własnych emocji oraz własnych doświadczeń. Gdy będziemy szukali w swojej prostocie serca – zaufania Pana Boga – to w tym zaufaniu możemy odkryć tego, który przychodzi w cichości, w drugim człowieku – jak ta jedna świeczka, od której zapalane są kolejne w bazylice.
Dzisiaj módlmy się, abyśmy potrafili nie przegapić momentu, który będzie uczył nas naszej prostoty serca i będzie nam pokazywał, że w tej prostocie serca może się obudzić nasze samozaparcie do tego, abyśmy przyjęli Chrystusa, który przychodzi. Nie żyjemy w czasach aż tak może mesjańskich jak w tamtych czasach, gdy przychodził Jezus, ale pewnie każdy z nas w tym Adwencie, zapyta samego siebie jaki jest ten czas przygotowania na przyjście Jezusa, co mogłoby się stać gdyby Jezus rzeczywiście przyszedł do mojego serca, jakbym się z Nim spotkał? Może właśnie to jest ten czas, żeby poszukać jeszcze głębszej swojej prostoty serca, swojego zaufania, aby Chrystus był moim przewodnikiem ku świętości. Bo wtedy ja w swojej prostocie serca za Nim idę i nie kalkuluję.
6 grudnia — ks. Łukasz Michalczewski
Opowieść proroka Izajasza o tej mesjańskiej uczcie, jak bardzo Bóg bogato zastawi dla nas stoły. Potem psalm, który mówi o obfitości zielonych pastwisk i dbałości pasterza o swoje owce. I ta przepiękna Ewangelia, która mówi o tej niesamowitej trosce Chrystusa o każdego człowieka. Wszystko to każe nam spojrzeć na Boga jako Tego, który cały czas człowieka obdarowuje, który cały czas o człowieka się troszczy, aby mu nic nie zabrakło, aby miał wszystko w obfitości.
Moim drodzy tak rzeczywiście jest. Bóg dał nam wiele łask, abyśmy wszystko mieli w obfitości. Naszym zadaniem jest zobaczyć, jest to sobie uświadomić, że te dary łaski obfitości Bożej spływają na nas każdego dnia. Wtedy, kiedy o nie prosimy. Wtedy, kiedy jesteśmy przy Jezusie i Go słuchamy. Wtedy, kiedy jesteśmy zaproszeni na ucztę – tak jak dzisiaj. Niech zatem ta Ewangelia, ta Liturgia Słowa pomoże zrozumieć nam, jak wiele od Boga otrzymaliśmy, jak wiele od Boga dostajemy, jak bardzo Bóg się o nas troszczy. Jednocześnie ta Ewangelia jest też zadaniem. Jezus chce przez tę Ewangelię powiedzieć: daję ci miłość, nie po to, abyś zatrzymał ją dla siebie, ale daję ci miłość, abyś szedł i dzielił się nią z innymi. Abyś w środowisku swoim był moimi ustami, abyś w środowisku swoim był moimi rękoma, moimi oczyma, moimi uszami. Abyś w środowisku, w którym jesteś na co dzień, był tym, kogo ja nazywam świadkiem. Więc, jeśli doceniamy i widzimy jak wiele Bóg dla nas przygotował, jak wiele otrzymaliśmy, nawet poprzez ten cud, który dokonuje się w każdej Eucharystii – cud łamania chleba – weźmy tę miłość i dzielmy się nią z innymi.
7 grudnia — ks. Łukasz Michalczewski
Kryzys i rozwój – to słowa, które bardzo często paraliżują, to słowa, które bardzo często dają nam radość. Bo gdy słyszymy, że jest kryzys ciężko się przerażamy. Gdy słyszymy, że jest rozwój to cieszymy się, że będzie nam się żyło lepiej. Moi drodzy tak samo jest w życiu duchowym. Możemy przeżywać kryzys, który powoduje, że nasze życie jest dalekie, od tego, które zaplanował dla nas Bóg, które Bóg dla nas wymarzył. Jednocześnie możemy przeżywać rozwój, dzięki któremu wzrastamy w łasce Boga. Dzisiaj w Ewangelii Chrystus zwraca nam na to uwagę, porównując nasze życie duchowe do budowy domu. Nasze życie duchowe opiera się na słowie. Słowo wprowadzone w czyn. I rzeczywiście tak chyba jest w naszym życiu, że bardzo często wydaje nam się, że jesteśmy w stanie dom zbudować od dachu. Osobiście nie znam takiego człowieka, który dom zacząłby budować od dachu. Nie ma takiej możliwości. Dom buduje się od fundamentów. Krok po kroku. Dzień po dniu. Chwila po chwili. Chrystus nas do tego zachęca w dzisiejszej Ewangelii. Abyśmy budując swoje życie, budowali je na fundamencie jakim jest On sam. Budowali je na krawędzi Jego słowa. W Boże Narodzenie będziemy czytać: Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. Chrystus chce abyśmy żyli świętym słowem. To jest dar naszego życia. Słowem, które pochodzi z ust Jego. Jezus często powtarzał apostołom: karmię was tym, czym sam żyję. Jeśli fundamentem naszego życia jest Chrystus, słowo, które On nam daje. Jeśli tym słowem żyjemy na co dzień, nie tylko nasze słowa, nasze czyny, ale wszystko co dzieje się wokół nas będzie również Chrystusowe, bo pochodzi od Niego – z obfitości serca. Z obfitości tego serca wszystko dokonuje się w naszym życiu.
Dlatego tak ważne jest pytanie o fundament naszego życia. Dlatego w tym pierwszym tygodniu Adwentu jest zadane pytanie każdemu z nas: na jakim fundamencie budujesz swoje życie? To życie duchowe, życie cielesne, całego siebie. Na jakim fundamencie? Chciejmy na to pytanie odpowiedzieć dzisiejszą Eucharystią. Chciejmy na to pytanie odpowiedzieć przyjmując chociażby dzisiaj Komunię Świętą. Mówiąc sobie w duchu: Panie, Ty jesteś Panem, fundamentem, wszystkim – co buduje, co tworzy, a tym samym co tworzy moje życie. Bo dom wybudowany na fundamencie Chrystusa, to dom, który przetrwa, nawet ciężkie wichury. Dom wybudowany na fundamencie nieznanym, fundamencie określanym w Ewangelii – na piasku – runie. A słyszeliśmy dzisiaj, że upadnie z hukiem. Chciejmy zatem wzrastać, chciejmy się rozwijać w Panu, a nie popadajmy, nie przeżywajmy kryzysów, bo to rzeczywiście może zniszczyć nas i tych, którzy są obok.
8 grudnia — ks. Łukasz Michalczewski
Z tej bardzo bogatej Liturgii Słowa pragniemy wziąć coś dla siebie. Pragniemy otworzyć nasze serca i powiedzieć: mów Panie, bo sługa Twój słucha. Pragnę zwrócić uwagę na bardzo ważny element naszego życia jakim jest odczytanie naszego powołania. Bóg każdego z nas wybrał do konkretnej rzeczy, do konkretnego dzieła. Bóg każdego z nas wybrał.
Dzisiejsze święto mówi nam o szczególnym wybraniu Maryi. Święto Niepokalanego Poczęcia wskazuje, że Bóg już przy poczęciu Maryi zaplanował, że Ona będzie Matką Jego Syna Jezusa. Bóg planuje dla nas wielkie i święte rzeczy. My jako Jego dzieci, wsłuchując się w Jego słowo powinniśmy jak Maryja odpowiedzieć „tak” — niech się dzieje Twoja wola. Jednak zdajemy sobie sprawę, że nie łatwo jest w dzisiejszym świecie, po pierwsze odczytać wolę Boga, gdyż wielu jest takich, którzy pragną nam tę wolę przysłonić, a jeszcze trudniej tę wolę jest w codzienności realizować.
Za wzorem Maryi i wsłuchując się w dzisiejsze czytanie z Księgi Rodzaju, powinniśmy zrobić wszystko, aby szatan i wszelki grzech stał się naszym nieprzyjacielem! Zaprzyjaźnijmy się z dobrocią, miłością, świętością, a wypowiedzmy walkę grzechowi – nie tylko dzisiaj od święta, ale w naszej codzienności. Wtedy będziemy jak Maryja realizować swoje powołanie, nasze „tak” wypowiedziane Bogu!
9 grudnia — ks. Grzegorz Kotala
Pozwólcie na krótką refleksję. Trzeba wspomnieć te wszystkie Adwenty, te wszystkie momenty oczekiwania od Starego Testamentu i zobaczyć na jakim jesteśmy etapie. Ucieszyć się, bo od wielu wieków ludzie kontemplują i rozmyślają nad tym powierzeniem się Boga człowiekowi. Początki tego rozmyślania mamy dziś w Księdze Proroka Izajasza. Wtedy, kiedy trzeba było dać pokarm bydłu. Zawdzięczali to Bogu. „Woły i osły obrabiające rolę żreć będą paszę dobrze przyprawioną”. Takie były potrzeby i taka była wiara. Jak ona bardzo się zmieniła, jak bardzo poszła do przodu widać w Ewangelii, gdy wobec nowych potrzeb, dużo poważniejszych już chorób, trądu, złych duchów Bóg znów jak dawał pożywienie, tak teraz wysyła ludzi: uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy.
Ta refleksja i wnikanie w Boże sprawy jest dużo bardziej zaawansowane, a dziś między nami ma być jeszcze bardziej. Gdy dawał pożywienie, gdy wysyłał ludzi, a teraz gdy dał samego Syna – Jezusa, odpowiadając na najpilniejszą potrzebę, która dotyczy ludzkości. Potrzebę nawrócenia, odrzucenia grzechu. Dalej już i głębiej ta refleksja nie może być usunięta. To wnikanie w sprawy Boże, w Jego reagowanie na każdą potrzebę człowieka. Na takim jesteśmy etapie. Ucieszmy się tym, bo wielu pracowało i wielu rozmyślało i niejeden Adwent przeżyło, żeby to zrozumieć.