„Gdybyśmy cierpliwie wyliczyli wszystkie wojny trwające w tej chwili na świecie, to z pewnością zajęłoby nam to parę ładnych stron” — takie słowa parę lat temu wypowiedział papież Franciszek. Jedna z dziennikarek nie wierzyła wtedy tej opinii i zaintrygowana zaczęła spisywać konflikty wojenne i je liczyć. Od zakończenia II wojny światowej naliczyła ich 414… Wojen mniejszych i większych. Domowych, o charakterze lokalnym i międzynarodowych konfliktów. Okazało się ku jej zaskoczeniu, że stała się nieczuła na te doniesienia, na te wiadomości o konfrontacjach zbrojnych na całym świecie, pomimo profesjonalnego parania się zawodem nie dostrzegała problemu wojen. A jak to jest z nami? Np. sytuacja na Ukrainie, zabici, ranni i zmuszeni do ucieczki wydają się wchodzić w skład codziennych bilansów, które jednak coraz mniej poruszają nas jako sąsiadów Ukraińców i Rosjan.
On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: „Pokój wam!”, dosłownie brzmiało to „Shalom”… (por. Łk 24, 36). Dzisiejsze Słowo jest odpowiednie do sytuacji aktualnej wojny na Ukrainie, wojny w Syrii, hekatomb dziejących się w dziesiątkach zakątków na ziemi — „III wojny światowej w kawałkach”. Ogarniamy Nim, Słowem, wszystkie te sytuacje, gdzie człowiek krzywdzi, zabija, rani, zniewala, hańbi, terroryzuje drugiego. Ogarniamy tym Słowem wszystkie serca ludzkie udręczone złym duchem wojowania. Modlimy się za nie. Wojna bowiem zaczyna się od nieprawości serca pojedynczych ludzi, od skali mikro, ale to przeradza się w skali makro w grupową nienawiść wielu serc, w agresję zbiorową czy akcję wojenną z ostrą amunicją i krwią. Jeśli w sercu jednego człowieka zagości na dobre wojna, zamienia się czasami w konflikt tysięcy, w wojny milionów. A potem dzieją się nieludzkie okropieństwa, bratobójcze rzezie, obozy, wszelkie kainowe grzechy i trudno powrócić do stanu pierwotnego pokoju.
On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: „Pokój wam!”. Słowo na niedzielę jakby czyta naszą sytuację, ogląda nas od środka. Spróbujmy się na Nie otworzyć i Je przyjąć. Ono wówczas przemienia. Bo to właściwie On sam — Zbawiciel — staje pośród nas i mówi do nas: „Shalom”, „Pokój wam!”. To dzieje się na Eucharystii. Zbawiciel podchodzi do drzwi serc, wchodzi cicho i staje się dla człowieka Dawcą pokoju. On wybawia nie tylko ze śmierci, ale i z tego wszystkiego, co śmierć niesie. Tak działa Bóg. Wprowadza pokój w geografię naszego serca, aplikuje pokój w tej najmniejszej co prawda, ale i zarazem co ważniejsze, w najgłębszej, bo mikro skali. Abyśmy nie ulegli w następnym tygodniu nawet pozorom propagandy, kłamstwa, prowokacji zmierzającej do konfliktów rodzinnych, w miejscu pracy, wśród znajomych, w Ojczyźnie. Abyśmy byli tymi, którzy innym Jego pokój rozdają. „Pokój Wam!”
Zbawiciel sam staje pośród nas i mówi do nas: „Shalom”, „Pokój wam!”, a św. Franciszek z Asyżu podpowiada cicho, bo z nieba modlitwę: „O Panie, uczyń mnie narzędziem Twojego pokoju, abym siał miłość tam, gdzie panuje nienawiść; wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda; jedność tam, gdzie panuje zwątpienie; nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz; światło tam, gdzie panuje mrok; radość tam, gdzie panuje smutek. Spraw abym mógł, nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać; nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć; nie tyle szukać miłości, co kochać; albowiem dając, otrzymujemy; wybaczając, zyskujemy przebaczenie, a umierając, rodzimy się do wiecznego życia. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen”.
/ks. inf. Dariusz Raś/