Na lekcji religii siostra pyta dzieci:
‑Kto z was chce pójść do nieba?
Wszystkie dzieci podnoszą ręce. Wszystkie oprócz Jasia.
‑A ty Jasiu, nie chcesz iść do nieba?
‑Na piechotę? Jak zostanę kosmonautą, to polecę do nieba promem kosmicznym! Uśmiechamy się kiedy słyszymy te słowa dykteryjki, ale jak wiele jest przenikliwości w tej odpowiedzi Jasia. Na piechotę do nieba nikt się nie dostanie.
Na drogę do nieba potrzebujemy zdobycia wewnętrznych sprawności. Nawet psychologia podpowiada nam, że nic się samo nie zrobi. Potrzebujemy na co dzień siły rozumu, serca, woli i ducha. Dlatego na ziemi bądźmy gotowi na to, co jest do zrobienia, podtrzymujmy żywotności planów, punktualnie realizujmy zapisy kalendarza ziemskiego, bierzmy odpowiedzialność za to, co robimy i tworzymy. Owa sprawność wnętrza to również motywowanie siebie i innych, poddawanie się od dziecka kolejnym procesom odrabiania „zadań domowych”. W tej drodze do nieba bardzo ważna jest także świadoma obecność wiecznego celu, przez cierpliwą naprawę błędów w imię Ewangelii. Takiej determinacji serca potrzebuje każdy ochrzczony, aby nie dreptać niejako w miejscu.
Mistrzem w drodze do nieba jest sam Chrystus. A Jego wniebowstąpienie wskazuje kierunek naszego przejścia. Warunkiem jest zmiana ludzkiego status quo na Chrystusowy wzorzec niebieski, oczyszczenie się z destrukcyjnych wzorów gwiazdorskich i tzw. własnych przekonań. Jeśli bowiem życie nie zmieni się w poemat o naśladowaniu Chrystusa nic się wielkiego nie stanie, nie zadzieje. A ziemia po której się poruszamy stanie się coraz bardziej jałowa i pustynna. Powoduje to nasza słaba wola i zagubienie się we własnym małym, stabilnym gniazdku. Potem już nie zdziwi nic. Bowiem bez mocnego nakierowania na najwyższe cele zgubimy radość życia. Paweł dlatego woła: Siostry, Bracia, Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości (Ef 1,17).
Dzisiejsza Msza święta to lekcja siły, determinacji, sprawności, nakierowania na niebo i odpowiedzialności za małe szczegóły naszych wyborów życiowych, bo one tworzą wielkie zmiany w nas i wokół nas. Nie możemy stanąć przed Bogiem jako niemocni i karłowaci. Dlatego pracujemy nad własną wartością. Taką drogę przygotował nam Jezus Chrystus. Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi (Dz 1, 8).
Słyszymy dzisiaj wezwanie naszego Mistrza. On wzywa do akcji. Nakierowuje nas na pracę. To konkretny głos: Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. Więc pytam was cicho, kogo nauczaliście ostatnio w imię drogi do nieba? Bo wygoda świeckości życia czasem nas uwiera i brak głoszenia może sprawiać obumieranie wiary. Ojciec Święty Franciszek powiedział tak: wielu świeckich boi się, że ktoś zaprosi ich do podjęcia zadania apostolskiego, i stara się uwolnić od jakiegokolwiek zaangażowania, które mogłoby pozbawić ich wolnego czasu (Tydzień Misyjny). Jeśli wszystko pozornie postępuje normalnie, podczas gdy w rzeczywistości wiara się wyczerpuje i stacza się w następnym pokoleniu w miernotę — zadrżyjmy. Bądźmy sprawnymi ewangelizatorami. Nie zamykajmy się na zadania ewangelizacyjne w drodze do nieba. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/