„Wierny pies Pański” — uderza tytuł jednej z biografii św. Jacka autorstwa Elżbiety Wiater. Rzeczywiście życiorys św. Jacka, założyciela tego konwentu charakteryzuje niezwykła wierność Panu, psia wierność. Jacek Odrowąż wiedział kto jest jego Panem, kto Właścicielem wielkiej zagrody świata całego. Bogu służył wiernie jak pies.
Charyzmat „psiej wierności” dominikanów nabrał ponoć znaczenia już w stanie błogosławionym mamy św. Dominika, Joanny. Jej sen został odczytany potem na sposób duchowy. Otóż śniło się jej, że urodzi psa, który zaraz po porodzie biegać będzie po świecie, weźmie w pysk pochodnię i zapali jej ogniem wszystkie zakątki. Tak się stało. Jej syn założył Zakon Kaznodziejski i odkrył na nowo stary sposób ewangelizacji: głoszenie Słowa. Św. Dominik współpracując z łaską z Góry zmienił oblicze Kościoła i całej Europy. Ten charyzmat św. Dominika i jego braci, został w życiu św. Jacka twórczo rozwinięty na ziemiach polskich, ruskich, w Prusach i na Litwie. Jacek Odrowąż, pierwszy polski dominikanin, przemierzył te ziemie wiernie i czujnie jak pies, głosząc Ewangelię poganom, schizmatykom, wszystkim potrzebującym. I dlatego też bracia dominikanie, spadkobiercy spuścizny, nie obrażają się jeśli ktoś do nich powie „jesteście psami” (w łacinie Domini canes to właśnie Psy Pańskie). Bo i dzisiaj „biegają” daleko i „zapalają” Słowem światło Dobrych Wiadomości. Są wśród nas krakowian nieprzerwanie od niespełna ośmiuset lat, w dobie dzisiejszej mocno obecni również w świecie wirtualnych mediów z przekazem Ewangelii. Dobrze mieć takich parafian.
Dzisiejsze Słowo o spotkaniu Zbawiciela z kobietą kananejską tym bardziej uczy nas owej teologii wiernego szczenięcia, psiaka. A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: „Panie, dopomóż mi!” On jednak odparł: „Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom”. A ona odrzekła: „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów” (Mt 15). Ks. Jan Twardowski zastanawiał się, czy ta zrozpaczona kobieta już z twarzy Pana Jezusa odczytała miłość i zgodę na jej prośbę. W odpowiedzi „i szczenięta jedzą okruchy ze stołu pańskiego” kryje się według poety uśmiech kobiety.
Jak dobrze wiemy, scena zakończyła się wielkim cudem i uzdrowieniem córki Kananejki. To wiara kobiety-poganki i zaufanie Panu sprawiły odmianę kolei życia. Nie tylko jej rodziny, ale i obserwatorów. Wiara pokorna budzi bowiem wiarę postronnych i nieprzekonanych. Nagrodą dla psiaka za wierną służbę są „ułamki” miłości Pana. One są jednak tak wielkie, że zaspokoją wszystkie potrzeby ludzkiego serca. Doświadczamy tego na Eucharystii. W Niej spełnia się już na ziemi teologia szczenięcia na uczcie niebieskiej.
Jeśli więc interpretując tę całą perykopę ewangeliczną uświadamiamy sobie, żeśmy wszyscy szczeniętami, psiakami to nie jesteśmy w błędzie. Bo okruchy miłości Boga leczą nasze całe życie i dają nam wielką nadzieję, że naszemu ubóstwu i słabości, naszym problemom zaradzi sam Pan. „Resztki” z Jego stołu, którymi się żywimy i które adorujemy są jak największe bogactwo. Szczenięta to my. Wszyscy chrześcijanie. Św. Dominik i Św. Jacek o tym nam tylko przypominają. Jesteśmy powołani do prostoty i do wierności Panu, jak szczeniaki, które dzień po dniu, okruch po okruchu rozpoznają dobroć Boga.
Wierność doprowadziła do rozkwitu człowieczeństwa i szczęścia tylu świętych, tylu chrześcijan, w tym naszego Patrona dnia, św. Jacka. Bądźmy więc wiernymi i prostolinijnymi jak on, wierny pies Pana. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/
Kazanie wygłoszone w święto św. Jacka u oo. dominikanów