Dom rodzinny i dom modlitwy to dwa domy, w których człowiek wzrasta do szczęśliwego bycia na ziemi i do konsekwencji takiego życia w trzecim Domu — niebie. Jeśli któregoś z tych pierwszych zabraknie w życiu to tylko cud Boży i sposób znany samemu Wszechmogącemu może sprawić człowiekowi paszport do nieba. Dlatego trzeba solidnie dbać o dom rodzinny i spotkania w przestrzeni sacrum świątyni. Bo to namiot spotkania z Bogiem na ziemi. Nie warto ryzykować i lekceważyć tych dwóch domów. To one wprowadzają nas głęboko w tajemnice naszego powołania do nieba. Tego uczy nas dzisiejsza Ewangelia o Zacheuszu, który doświadczył cudu uzdrowienia swojego domu i nawrócił się.
Przypatrzmy się na początku życiu Zbawiciela: dziesiątki lat w domu rodzinnym w Nazarecie z kochającym Opiekunem i najpiękniejszą Matką świata dało szkołę życia ziemskiego i duchowości Boga-Człowieka. W domu słyszał odśpiewywane psalmy i recytacje fragmentów Tory. Od dziecka praktykował również pielgrzymki do świątyni w Jerozolimie, a także cotygodniowe modlitwy w synagodze. One obudziły publiczne wyznanie Zbawiciela: Ja i Ojciec jedno jesteśmy (J 10, 30). Spotkania w świątyni ofiarnej żydów przygotowały również Syna Bożego do pożegnania, ostatniej kolacji-wieczerzy z uczniami, paschy oraz krzyża i chwalebnego zmartwychwstania. Co więcej, nauczanie publiczne Jezusa odbywało się jakby zawsze po drodze do Jerozolimy, do miejsca poświęconego na ziemi. To Jezus odkrywa nam niejako te trzy wymiary człowieczeństwa. Ten pierwszy to dom rodzinny i praca w pracowni św. Józefa, ten drugi to odkrycie sacrum świątyni i synagogi, a ten trzeci to pragnienie Domu w wieczności, w tajemnicy odkupienia. Dom ziemski, świątynia ziemska, niebo — Dom niebieski i liturgia niebieska.
Słowo na dziś wskazuje nam na zdobywanie zbawienia właśnie w tych trzech wymiarach. U Zacheusza wszystko dzieje się błyskawicznie. Doświadcza nadzwyczajnej interwencji: Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu (Łk 19, 5). Inicjatywa odwiedzin wychodzi od boskiego Zbawiciela. On zachęca do zaproszenia w rodzinną atmosferę, którą do tej pory mąciło nieuczciwe życie Zacheusza.
Nierzadko i my doświadczamy wizyt Jezusa w naszych domach. Czy nie dzieje się tak podczas rodzinnych posiłków — w wigilię czy w poranek wielkanocny? Czy nasze wspólne modlitwy rodzinne, rano czy wieczór, szczere i głębokie rozmowy z bliskimi w ścianach domowych nie pochodzą z podpowiedzi Pana? Czy nasze gesty poświęcenia dla dzieci i seniorów nie są najbardziej ludzkie i chrześcijańskie?
Kiedy u Zacheusza Bóg „wprowadza się” do życia pewne jest, że zaczyna się dla niego zupełnie nowy i jasny etap: życie po nawróceniu. Kiedy zbawienie staje się udziałem domu nic nie jest jak dawniej. Nawrócony Zacheusz pójdzie za Jezusem w każdą pielgrzymkę, spełni każdą Jego prośbę, bo został zbawiony. Ten drugoplanowy bohater dzisiejszej Ewangelii podzieli się tym co ma z ubogimi, a nawet poczwórnie wynagrodzi grzechy przeszłości (Por. Łk 19, 1–10). Zacheusz zwiąże się z Jezusem do końca.
To przekonanie do praktyk wiary, wynagradzających gestów, odbywania pielgrzymek do miejsc świętych, bezinteresowne dzielenie się, jakże popularny dziś wolontariat, są owocem chrześcijańskiego przywiązania do Jezusa również u nas. Gdy podczas chrztu świętego i bierzmowania wiążemy swe serce z Jezusem w przestrzeni sacrum, wszystko się zmienia. Serce ciągle mocniej lub delikatniej przynagla nas ku Górze. W cotygodniowej modlitwie w poświęconym domus eccelsiae, a potem w kościele, co tydzień spotykamy Jezusa, przygotowujemy i sprawujemy Jego tajemnice, składamy ofiary, jałmużny. Odbywamy w ten sposób, w tej szkole Jezusa, przygotowanie do rzeczy ostatecznych. Co więcej, wiemy też dobrze, że nasze poświęcone kościoły nie gromadzą tylko świętych – „mocarzy wiary”, ale również grzeszników, którzy – jak Zacheusz – pragną spotkać Boga coraz bliżej, po tym jak wyznali wiarę i rozpoczęli nawrócenie we wspólnocie.
Każda niedzielna Eucharystia wskazuje nam wielką tęsknotę za trzecim Domem, tym niebieskim, który w pełni realizuje najlepsze intuicje i pragnienia. Dom nie ręką ludzką uczyniony, w którym jest mieszkań wiele to nasza ostateczna destynacja. Św. Zacheusz już drogę do nieba przebył, i ufamy, że dwoje zmarłych w zeszłym tygodniu naszych parafian również poszło w ślad za nim. Oni zakończyli pielgrzymkę ziemską, opuścili dom rodzinny, pożegnali swoją ulubioną kościelną ławkę. Poprzez sakramenty święte przyjmowane przez tyle lat w tym kościele poznali stopniowo Jezusa i przygotowali się do wieczności. Pamiętajmy o nich i o wszystkich naszych zmarłych, którzy przygotowani niegdyś rodzinną miłością w domu oraz charyzmatem poświęconej świątyni oczekują może u bram zbawienia trzeciego Domu. Prośmy zarazem Wszystkich Świętych i św. Zacheusza, aby również wyjednali rychło upadłym w grzechach czy zatwardziałym czas nawrócenia. Trzeci Dom czeka. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/