Praca w pośpiechu, ulotna rozrywka, powierzchowne poznawanie ludzi, zdawkowa wiara w Boga. Bo nie ma czasu. Gorączka tego świata. Gorączka złota jak ekonomiczny imperatyw przyśpiesza wewnętrzny upadek każdego człowieka.
Pośpieszny kurs dni nie pozwala nawet na spokojny pacierz, odwiedziny chorych, zatrzymanie się w górach, rozsądne zakupy. Pośpiech, a w parze z nim powierzchowność zdają się unicestwiać wielkie wartości życia. Ileż razy dziennie obserwujemy to nerwowe sięganie do telefonów komórkowych, co stało się symbolem tempa tych, którzy nie mają już czasu popatrzeć sobie w oczy. Możemy zadać pytanie: Za czym tak podążasz człowieku XXI wieku, dokąd się śpieszysz, po co ci ta pogoń?
Piosenkarka Anna Maria Jopek nuciła o tym tak:
Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
Gubiąc wątek i dni
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej!
A życie przecież po to jest, żeby pożyć
By spytać siebie: mieć czy być?
Bo życie przecież po to jest, żeby pożyć
Nim w kołowrotku pęknie nić
Jakby na dodatek słyszymy dziś Hiobową rozterkę z pierwszego czytania: „Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka? Dni jego czyż nie są dniami najemnika? Jak sługa wzdycha on do cienia, i jak najemnik czeka na zapłatę. Tak moim działem miesiące nicości i wyznaczono mi noce udręki” (Hi 7).
Moi kochani, tylko Bóg ma moc uleczyć z gorączki tego świata, udręki i niewoli pogoni za wszystkim. I niespokojne jest serce człowieka dopóki nie spocznie w Nim (por. Św. Augustyn).
I biada nam jeśli nie głosimy tej Ewangelii o mocy Boga, który potrafi uciszyć gorączki tego świata. Bo czy i nas trochę głowa nie boli od spraw? Czy i my mamy dystans? Czy i my nie ulegamy gorączkom świata? Czy nie pochłania nas czasami lęk i zatroskanie?
Biada nam, gdy nie głosimy Ewangelii, tej Ewangelii (1 Kor 9). Ona uspokaja, wskazuje drogi, upraszcza i odnajduje zagubiony czas. Daje szczęście i satysfakcję. Pozwala pomóc ludziom. Tym, dla których jesteśmy rodziną czy wspólnotą czy koleżeństwem, za których jesteśmy odpowiedzialni.
Kiedy Jezus przychodzi specjalnie do domu Piotra z synagogi, od razu załatwia największy problem domu: gorączkę. On — Jezus — dziś przychodzi jak do domu Piotra. Staje pośród nas. To wszystko dosyć proste u Niego. „On stanąwszy nad nią rozkazał gorączce, i opuściła ją” (Mk 1). Sprawa nie polega na szukaniu metody: ile dziesiątek różańca odmówić, ile kazań wysłuchać, ile przeczytać książek. I jakich. Z kim porozmawiać i kogo spytać o radę. Po prostu potrzeba dać się Jezusowi uzdrowić dotknięciem i innym przekazać tą receptę. Jego dotknięcie zmienia. Wstawia w człowieka właściwy rytm życia, pracy, wypoczynku. Człowiek traktuje swoje życie już nie jak niewolę, udrękę, pogoń za króliczkiem, ale jako misję. Ma świadomość konieczności i przeszkód, ale nie ma gorączki. Bo ma spokojne serce. Od Jezusa.
Słowem Jezusa i Eucharystią dotknijmy naszego życia i naszego świata. Naszego serca. On uzdrawia, On zapala, On uzdalnia, On uszlachetnia godziny dnia, On daje nam głębsze widzenie spraw. Podczas tej godziny celebrujemy wolność od gorączki świata. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/