Chryzostom — Jan Chryzostom, biskup, patriarcha Konstantynopola (+407) — to zapewne największy mówca Kościoła. Wprost czarował swoją wymownością. Mówił po grecku. Pisał, opowiadał, przybliżał nauki Jezusa w taki sposób, że nazwano go „Złote Usta”. Ludzie słuchając go z podziwem, a to płakali, a to śmiali się, ale zawsze wychodzili z nabożeństw pocieszeni opowieściami, które serwował ten wielki mistrz słowa. W słowniku tego świętego Ojca Kościoła najważniejsze było zawsze słowo Jezus. On i Jego Dobre Wiadomości były kluczem do rozwiązywania ludzkich problemów.
Ewangelia dzisiejszego dnia uczy nas właśnie tego, jak używać dobrej mowy, mowy budującej, mowy pojednawczej, mowy serca, a wystrzegać się mowy nienawiści, języka podziału, retoryki zemsty. Bo czy można być dobrym chrześcijaninem, uczniem Chrystusa i jątrzyć mową? Bez względu w jakim państwie, partii, instytucji się żyje i pracuje, czy powinno się układać słowa przeciw drugim? Czy można być dobrym ojcem i matką, dzieckiem kiedy mowa zamiast jednać rujnuje? Ewangeliczne słowa naszego Nauczyciela jednoznacznie dają nam dziś odpowiedź: Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta (Łk 6, 44–45). Złego człowieka należy się wystrzegać, unikać jego niszczycielskiej mowy, nawet jeśli przychodzi nam go słuchać w radiu, oglądać na ekranie tv czy komputera. Bo to nie tylko strata czasu, lecz świadome narażanie się na zapuszczenie w naszym sercu jadu.
Najlepszy użytek z języka robi człowiek kiedy umie mówić Panu Bogu „dziękuję”. Tak nas kształci Psalm 95.
Dobrze jest dziękować Panu,
śpiewać Twojemu imieniu, Najwyższy,
rano głosić Twoją łaskawość,
a wierność Twoją nocami.
Wtedy bowiem język osiąga 100% swoich możliwości. Oddaje chwałę Bogu. Dlatego nasza mowa codzienna niech odnosi się raczej do tematów wzniosłych, a uszy niech unikają wszelkiej mowy podziału. Nie unikajmy modlitwy. Ona jest jak muzyka serca i łagodzi wybryki języka.
Bo w jaki sposób poznajemy człowieka? Radzi Syrach: Piec poddaje próbie naczynia garncarza, a sprawdzianem człowieka jest jego wypowiedź. Jak o uprawie drzewa świadczy jego owoc, tak mowa o zamyśle serca człowieka. Nie chwal męża przed wypowiedzią, to bowiem jest próbą dla ludzi (Syr 27). Nie wygląd, nie opinia sąsiada, ale treść i forma wypowiadanych słów dają przeświadczoną ocenę charakteru. Mówił kiedyś śp. kardynał Franciszek Macharski, że poznał pewnego człowieka, który znał 7 języków obcych. Cóż z tego. W żadnym nie potrafił się z nikim dogadać. Jego mowa była tak zawiła, nieufna i bez sensu było coś ustalać. Smutne to podsumowanie utalentowanego przecież człowieka.
Jezus gromadzi nas w Eucharystii. Ona jest wypełniona mową bez skazy. Ileż w niej dobrych słów, ile w niej czystego i wypowiedzianego dobra. Przyjmujemy Jezusowe zaproszenie i przychodzimy tu, aby uczyć się naszymi ustami dziękować i szkolić się jak ludzi błogosławić, a nie złorzeczyć. Edukujemy się tutaj, aby odmieniać, uszlachetnić naszą mowę. Wielka modlitwa może usunąć belkę z naszych oczu i ust. Możemy spojrzeć w prawdzie na samych siebie i na nasz sposób wyrażania się. Pracujmy nad zdolnością pięknej, życzliwej mowy i rugowania własnych grzechów w tym zakresie. Bo doświadczamy wielkiej miłości Boga nie po to, aby mówić źle. Stawajmy się na Eucharystii choćby po części tacy jak Jan Chryzostom: zdolni do wypowiadania budujących słów, do wszystkich, do których Bóg nas posyła na cały następny tydzień i potem. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/