Św. Jakub Apostoł strofuje z godną zastanowienia mocą. Upomina bez ogródek swoich adresatów o kłótliwość, zazdrość, żądzę sporu, bezład, pożądliwość i występek. Pyta również wprost: Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć (Jk 4). Czy list adresowany jest przez biskupa Jerozolimy Jakuba, kuzyna Jezusa do ludzi nieochrzczonych i złych? Nie. List napisano do chrześcijan, którzy po nawróceniu i pierwszym entuzjazmie cechują się upadkiem obyczajów. Świat ich mieli swoim żarnem i stają się chrześcijanami tylko z nazwy. Mówią pewnie między sobą „takie mamy czasy”.
Czy Jakub pisze ten list i do nas? Pewnie tego pytania chcielibyśmy uniknąć. Ale odpowiedź należy dać wprost i bez ogródek. Tak, ten list jest tym bardziej przesłany do nas z bardzo prostego powodu: żyjemy w świecie upadku obyczajów. I jakże prawdziwie i ostro weryfikujemy słowa apostoła Jezusa: Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz. (…) Czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Bolą te słowa Pisma, które docierają jednak do serc i umysłów jak światło. Poprzez wieki to słowo jest ostre jak miecz obosieczny. Wzywa nas Jakub do bezapelacyjnego uznania mądrości zstępującej z góry, czystej, skłonnej do zgody, ustępliwej, posłusznej, pełnej miłosierdzia i dobrych owoców, wolnej od względów ludzkich i obłudy.
Bł. Stefan Wyszyński stwierdził: ludzie mówią — „czas to pieniądz”. Ja mówię inaczej — „czas to miłość”. Prymas wiedział z doświadczenia wojennego, że pieniądz jest znikomy, a miłość trwa. Przyjmijmy to do końca. Żeby nie było tak jak w czasie rozmowy w pewnej klasie maturalnej. Nauczycielka podjęła rozmowę o właściwym czasie na założenie rodziny. Rozgorzała pełna emocji dyskusja i nie udało się w ciągu całej lekcji zbudować akceptowalnej przez klasę odpowiedzi. Przeniosła dyskusję na następną lekcję, lecz ona również nie zakończyła się sukcesem porozumienia… Materia samochodu, mieszkania, strojów, weselnej rezerwacji restauracji przysłoniła prawdę o czasie, który upływa bezwiednie dla prawdziwej miłości i budowania rodziny. Bo ludzie mówią „czas to pieniądz”, „czas to przyjemność”, „czas to pełny brzuch, zabezpieczenie finansowe, wygodne mieszkanie, stabilna praca, tytuły, sukcesy, akceptacja towarzystwa”, a Ewangelia jednak dostarcza nam innej odpowiedzi — „czas to dar Boży, czas to miłość”.
Dlatego dbajmy przede wszystkim o mądrość naszych rodzin, małżonków i narzeczonych, studentów, młodzieży i dzieci. Doceniajmy się nawzajem i bądźmy Bogu i sobie wdzięczni za codzienność. Nie szukajmy dróg świata. Pamiętajmy, że same uczucia to nie miłość, że pieniądze w skarpetce czy na koncie to nie szczęście. Pamiętajmy, że zdrowia nie da się nabyć na targu. Złe uczucia traktujmy jako ostrzeżenie i wezwanie do ich naprawy. I dobrze się módlmy, tzn. bądźmy na modlitwie posłuszni do końca Bogu, a przeciwstawiajmy się wszystkiemu co prowadzi nawet do najmniejszego grzechu. Nie gódźmy się na żaden kompromis prowadzący do hipokryzji życia. Taka jest ta Ewangelia i ta Eucharystia. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/