0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Biała ślepota

Biała ślepota

José Sara­ma­go (1922−2010), lau­re­at lite­rac­kiej Nagro­dy Nobla z 1998 r. i naj­po­pu­lar­niej­szy na świe­cie pro­za­ik por­tu­gal­ski napi­sał książ­kę „Mia­sto ślep­ców”. Histo­ria nie­zwy­kła. Pew­ne­go dnia na nie­zna­ne mia­sto w pew­nym kra­ju spa­da epi­de­mia bia­łej śle­po­ty. Bez ostrze­że­nia doty­ka ludzi zaję­tych zwy­kły­mi, codzien­ny­mi spra­wa­mi, nie oszczę­dza­jąc niko­go – star­ców, dzie­ci, kobiet, męż­czyzn, osób pra­wych i z pra­wo­ścią mają­cych nie­wie­le wspól­ne­go, sła­bych i sil­nych. Wła­dze w pośpie­chu zamy­ka­ją pierw­szą gru­pę w nie­czyn­nym szpi­ta­lu psy­chia­trycz­nym. I tyl­ko jed­na oso­ba wie, że nie wszy­scy są śle­pi. Z powo­du nagłe­go sztur­mu klien­tów w cią­gu doby, ban­ki w owym kra­ju musia­ły ogło­sić ban­kruc­two. Opo­wieść koń­czy się hap­py endem i epi­de­mia mija. Jed­nak głów­ny boha­ter, lekarz, na ostat­niej stro­nie książ­ki opo­wia­da: „Dla­cze­go ośle­pli­śmy? Nie mam poję­cia, być może kie­dyś się dowie­my. Chcesz wie­dzieć, co ja o tym myślę? Oczy­wi­ście, uwa­żam, że my nie ośle­pli­śmy, lecz jeste­śmy śle­pi, jeste­śmy ślep­ca­mi, któ­rzy widzą, ślep­ca­mi, któ­rzy patrzą i nie widzą” (frag­men­ty z książ­ki Mia­sto ślepców).

Ewan­ge­lia, dobra nowi­na o naszym zba­wie­niu, prze­strze­ga nas dzi­siaj przed ducho­wą śle­po­tą. Przed zasło­ną na oczach na rze­czy nie­wi­dzial­ne. Bóg chce nas patrzą­cych i widzą­cych – chce nas ule­czyć ze śle­po­ty w spra­wach nie­ba, chce nas natchnąć ducho­wym dzie­dzic­twem Jezu­sa Chry­stu­sa. Uczy nas wraż­li­wo­ści na rze­czy­wi­stość ponadzmy­sło­wą, któ­rej na imię „świat ducha”. Po to tutaj zebra­li­śmy się.

Nie naśla­duj­my w życiu fary­ze­uszów. Ich bowiem ducho­wa śle­po­ta była więk­szą od fizycz­ne­go bra­ku wzro­ku u chłop­ca, któ­ry został uzdro­wio­ny. Ci nie­prze­jed­na­ni w swo­jej upo­rczy­wo­ści i wro­go­ści wzglę­dem Jezu­sa poda­ją w wąt­pli­wość nie tyl­ko sło­wa, któ­re wypo­wia­dał, ale też i zna­ki, któ­re czy­nił. Od ich zacho­wa­nia odróż­nia się zde­cy­do­wa­nie posta­wa uzdro­wio­ne­go: peł­na czci wobec Wszech­mo­gą­ce­go Boga i uzna­nia wzglę­dem Nauczy­cie­la pocho­dzą­ce­go z Naza­re­tu. On „widzi” nie­wi­dzial­ną moc i prze­strzeń dobro­ci i miłości.

W cza­sie obec­ne­go seme­stru popro­szo­no mnie o wykład o ducho­wym dzie­dzic­twie chrze­ści­jań­stwa. Uświa­do­mi­łem sobie, i mam nadzie­ję słu­cha­ją­cym wykła­du, jak bar­dzo trze­ba być śle­pym, by nie zoba­czyć obec­no­ści Jezu­sa w świe­cie. Czas liczy­my od Nie­go. Każ­da nie­dzie­la jest wol­na ze wzglę­du na Nie­go. Archi­tek­tu­ra cywi­li­za­cji zachod­niej jest zbu­do­wa­na wokół Jego oso­by. Nie zacho­wu­je­my się więc tchórz­li­wie wobec świa­ta, któ­ry nie wie­rzy w Chry­stu­sa i poda­je w wąt­pli­wość Jego moc. Reagu­je­my z dumą, gdy stra­szą nas wyklu­cze­niem z jakiejś gru­py spo­łecz­nej z powo­du naszej wia­ry. Nie ule­gaj­my epi­de­mii śle­po­ty. Wie­rzy­my w zmar­twych­wsta­nie Jezu­sa i je pro­kla­muj­my wokół sie­bie. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/