0:00/ 0:00

Zeskanuj, aby wesprzeć Bazylikę

spark-qr mobile
POKAŻ MNIEJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej
w Krakowie z użyciem aplikacji Spark

Nie masz aplikacji? Wejdź na spark.pl
ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej
w Krakowie z użyciem aplikacji Spark

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Aplikacja dostępna dla platformy

Kazania

Blisko

Blisko

W dobie roz­po­czy­na­ją­cej się Olim­pia­dy w Peki­nie, dokąd ludzie jadą, aby się­gnąć po medal, war­to pomy­śleć nie­co o tym, dla­cze­go tak ludzie gar­ną się do spor­tu. Jed­na z odpo­wie­dzi brzmi: bo idą na całość. W życiu nie zada­wa­la­ją się prze­cięt­nym remi­sem, nie są let­ni­mi. Zawsze dążą do zwy­cię­stwa. Przy­naj­mniej chcą być bli­sko zwy­cięz­cy. Sport ich tak wycho­wu­je. I nawet papież Fran­ci­szek zauwa­żył kie­dyś, że w życiu jest tak jak w spo­rcie – trze­ba iść na całość. Doty­czy to nade wszyst­ko wię­zi z samym Bogiem.

Tak wie­lu wycho­waw­ców, księ­ży i sióstr zaczy­na­ło wła­śnie od spor­tu, by doj­rzeć do swej życio­wej i chrze­ści­jań­skiej misji – powie­dział też Ojciec Świę­ty. To praw­da: sport i tury­sty­ka we wspól­no­cie mogą być dosko­na­łym narzę­dziem edu­ka­cyj­nym i misyj­nym: spra­wia­ją, że czło­wiek może być bli­sko dru­gie­go, że Kościół może być bli­sko każ­de­go czło­wie­ka, aby mu pomóc spo­tkać Jezu­sa Chry­stu­sa. Olim­pia­da tyl­ko dowo­dzi, że życie nale­ży poświęć temu, co liczy się napraw­dę i trwa na zawsze. W tym kon­tek­ście nie cho­dzi tyl­ko o sła­wę pierw­sze­go miej­sca, ale o umie­jęt­ność się­ga­nia wyżej, dalej, szyb­ciej, aby grać o naj­wyż­szą, nie­bie­ską staw­kę aż do koń­ca, aż do chwi­li, kie­dy Pan Bóg powo­ła nas do siebie.

Sko­ro Fran­ci­szek wska­zał na istot­ną rolę spor­tu w życiu chrze­ści­jań­skim, przy­pa­trz­my się dzi­siaj sło­wom lek­tu­ry czy­tań: tam też trwa swo­isty wyścig. O co? O zba­wie­nie, o uzdro­wie­nie, o dobro naj­wyż­sze, o bli­skość z Jezu­sem. „Pew­ne­go razu – gdy tłum cisnął się do Jezu­sa, aby słu­chać sło­wa Boże­go” (Łk 5, 1–11) nasz Mistrz powo­łał swo­ją dru­ży­nę póź­niej­szych Apo­sto­łów i Męczen­ni­ków, spo­śród tych, któ­rzy cisną się, naj­bli­żej Go pozna­ją i będą potem repre­zen­to­wać Go nawet w prze­śla­do­wa­niu bez tchó­rzo­stwa. I ta szta­fe­ta apo­stol­ska trwa mię­dzy nami. Np. dzi­siaj obcho­dzi­my wspo­mnie­nie męczen­ni­ków japoń­skich, Paw­ła Miki i Towa­rzy­szy. On uro­dził się koło Kio­to w zamoż­nej rodzi­nie w roku 1565. Miał zale­d­wie 5 lat, kie­dy otrzy­mał chrzest. Kształ­cił się u jezu­itów, do któ­rych w wie­ku 22 lat wstą­pił. Będąc kle­ry­kiem, poma­gał misjo­na­rzom jako nauczy­ciel kate­chi­zmu. Kie­dy miał już otrzy­mać świę­ce­nia kapłań­skie, w 1597 r. wybu­chło w Japo­nii cięż­kie prze­śla­do­wa­nie. Aresz­to­wa­no Paw­ła Miki i pod­da­no go wymyśl­nym tor­tu­rom, aby wyrzekł się wia­ry. W wię­zie­niu nie­da­le­ko Naga­sa­ki spo­tkał się z inny­mi kate­chi­sta­mi. Przed śmier­cią obwo­żo­no ich jesz­cze po mie­ście z wypi­sa­nym wyro­kiem śmier­ci. A poza miej­ski­mi zabu­do­wa­nia­mi usta­wio­no 26 krzy­ży, na któ­rych zawie­szo­no w koń­cu aresz­to­wa­nych chrze­ści­jan. A Paweł Miki jesz­cze z krzy­ża gło­sił, że jest bli­sko Chry­stu­sa, że wyba­cza prze­śla­dow­com i daje wyraz swo­jej rado­ści z tego, że ginie tak zaszczyt­ną dla sie­bie śmier­cią jak Chry­stus. I tak Męczen­ni­cy japoń­scy, pierw­si męczen­ni­cy Dale­kie­go Wscho­du, prze­szy­ci lan­ca­mi żoł­nie­rzy dopeł­ni­li swej ofia­ry 5 lute­go 1597 r. Dla­cze­go? Bo gar­nę­li się do Jezu­sa, tego co naj­wy­żej, co naj­da­lej od zła, co naj­droż­sze do zdo­by­cia, bo byli w praw­dzi­wie olim­pij­skiej formie.

Na tej Eucha­ry­stii św. Paweł Apo­stoł, rów­nież Męczen­nik, w liście do grec­kich Koryn­tian pro­sto wska­zu­je jak zdo­być nie­bo. Prze­pis na nie­bo nie jest bez wysił­ko­wy, próż­nia­czy. Przy­po­mi­nam, bra­cia, Ewan­ge­lię, któ­rą wam gło­si­łem, któ­rą przy­ję­li­ście i w któ­rej też trwa­cie. Przez nią rów­nież będzie­cie zba­wie­ni, jeże­li ją zacho­wa­cie tak, jak wam gło­si­łem (1 Kor 15, 1–2). Dowo­dzą wie­ki, że spra­wa Ewan­ge­lii, że nie­bo, war­te są nawet dro­go­cen­ne­go ludz­kie­go życia. To mot­to jest nam bliż­sze co dnia. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/