Nazywamy go Don Kichotem „w boskim stylu”, ponieważ całe swoje życie poświęcił walce o ideały. Mówię o św. Ignacym. Pochodził z zamku Loyola położonym w kraju Basków. W młodości był rycerzem, rozrabiaką, uwielbiał pojedynki, awantury oraz hazard. Nie stronił też od towarzystwa pięknych kobiet. Młody Iñigo, którego wczoraj wspominaliśmy w kalendarzu liturgicznym, zrealizował jednak swoje marzenia. Kosztowało go to niemało. Po jednej z bitew i odniesionych ciężkich ranach wojennych zauważył, że kiedy myślami wracał do zabaw, wspomnienia przynosiły mu chwilową radość, ale potem pojawiała się pustka, niezadowolenie i smutek. Kiedy zaś zainspirowany lekturą Pisma ćwiczył swój umysł rozmyślaniem o Jezusie i świętych, radość i spokój trwały długo. Tak rozpoczął „rozeznawanie duchów”, odkrywał, czym są duchowe strapienia i pocieszenia. Odkrył prawo obowiązujące również w życiu wewnętrznym, że bez pracy nad sobą nie ma prawdziwej pociechy.
Z czasem Ignacy stworzył cały zbiór reguł, ćwiczeń, które pomagały jemu samemu w rozpoznawaniu łaski Boga i życia według niej. Po pielgrzymce o żebranym chlebie do Ziemi Świętej czuł się nowym, zupełnie innym człowiekiem. Zrozumiał, że otrzymał nowy umysł i powołanie. Odkrył, że Boga trzeba szukać i znajdować we wszystkim. A Jezus powiedział mu kiedyś w prywatnej wizji: „Chcę, abyś nam służył”. Wtedy zrodził się pomysł powołania Jezuitów, czyli Towarzystwa Jezusowego. W 1540 r., papież Paweł III zatwierdził przedłożoną mu przez Ignacego regułę zakonną, a jezuici do tej pory żyją charyzmatem i ćwiczeniami Ignacego, rycerza, podróżnika i naśladowcy Jezusa.
Księga Wyjścia informuje nas dzisiaj jak to Bóg doświadcza swój lud na pustyni. Dokonuje swoistego przeglądu ludzkich charakterów i poligonu zaufania. Na efekty społeczne nie trzeba było długo czekać. Na pustyni całe zgromadzenie Izraelitów zaczęło szemrać. Pojawiły się zarzuty: Wyprowadziliście nas na tę pustynię, aby głodem zamorzyć całą tę rzeszę (Wj 16). Jak widać ludzie nie są cierpliwi w ćwiczeniach w długiej perspektywie. Czasowy nawet brak wygody, pielgrzymka, post, wyrzeczenie nie są dla ludu motywem do pracy nad sobą, ale do narzekania. Ale to nie styl chrześcijański.
Tak, chrześcijanin żyje w słyszalnym świecie lamentu i narzekań. Nie wszystko przecież układa się gładko, łatwo i przyjemnie. Ale chrześcijanin nie jest ulepiony z lamentu, lecz z łaski Pana. Co się tyczy sposobu życia – trzeba nam porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu (Ef 4). Inaczej nie można znaleźć właściwego rytmu życia. Święty Ignacy i sytuacja hebrajczyków na pustyni przypomina, że nasze życie to też walka. Alkoholizm, lenistwo, pornografia, brak odpowiedzialności i decyzji, ciągłe narzekanie. To tylko kilka pól na których czekają światowe pułapki. A przecież wcale nie musi tak być. Z każdej bitwy można wyjść zwycięsko. Na to wskazuje życie św. Ignacego. Wystarczy nam łaski Jezusa, Jego sakramentów, i jeśli nie będziemy lekceważyć słabości, ale nad nimi solidnie i programowo pracować czeka nas pociecha. Żyjmy jednakże aktywnie. Jeśli zaczniemy się „nudzić”, szybko zaplanujmy i zapełniajmy czas, zadbajmy o jak najwięcej wartościowych przyjaźni, spotkań z ludźmi, którzy będą nas inspirować. Nie traćmy czasu danego przez Boga w nowym tygodniu. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/