Działo się to w synagodze miasta Kafarnaum, rodzinnej miejscowości Piotra. Pan Jezus powiedział: „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem” oraz „Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem”. A wielu spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, mówiło: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?” I niektórzy z nich odeszli. Inaczej i z mocą zareagował Szymon Piotr: „Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A my uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Świętym Bożym” (J 6). Swoją postawą Piotr pokazał swoje całkowite oddanie Mistrzowi. Może czegoś jeszcze nie rozumiał, ale bezgranicznie wierzył Jezusowi jako Mesjaszowi Bożemu. Jakże wielu nie docenia tego rybaka z Kafarnaum, a to on właśnie odkrył komplementarne drogi człowieka do tajemnic Bożych: wiarę i poznanie, fides et ratio.
Potem, ustanawiając Piotra Apostoła rządcą Kościoła, Chrystus obdarzył go zupełnym zaufaniem. Udzielił mu tzw. władzy kluczy — potestas clavium: „tobie dam klucze Królestwa Niebieskiego: a cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie” (Mt 16,19). Prymat Piotra potwierdził Chrystus po swoim zmartwychwstaniu, wypowiadając wobec apostołów do niego słowa: „Paś baranki moje, (…) paś owce moje” (J 21).
Idea kluczy pojawia się w Starym Testamencie. Posiadanie klucza oznaczało władzę króla. Św. Jan w Apokalipsie mówi o Jezusie Chrystusie, że posiada „Klucz Dawidów” (Ap 3,7), a także te najważniejsze z kluczy — klucze śmierci i otchłani (Ap 1, 18). Św. Piotra nazywano „klucznikiem niebieskim” i wyobrażano go z kluczami już od IV wieku. Apostoła czasami przedstawiano nawet z trzema kluczami. Tłumaczenie tego motywu było proste: wyobrażały one władanie następców św. Piotra na ziemi, w niebie i nawet w piekle. Obecnie w herbach papieskich widnieją wyłaniające się zza tarczy herbowej dwa klucze. Jeden z nich jest złoty, drugi zaś srebrny. Złoty ma symbolizować władzę duchową, zaś srebrny — to władza świecka, która powinna być rozważna i dyskretna. Dante Alighieri w „Boskiej komedii” zauważył, że obie piotrowe władze, wspierają się wzajemnie, wiodą ku życiu wiecznemu.
Wyjątkowo ważne są w życiu chrześcijańskim syntezy wiary i poznania. Wiara i poznanie Pisma-Słowa i Ciała-Eucharystii pozwalają zbudować w życiu człowieka skałę, której bramy zła nie przemogą. Na tych fundamentach opiera się moc chrześcijanina: Słowo Boże oraz Sakramenty. Kto zrozumienie te tajemnice i nimi żyje ma życie wieczne.
Jak jednak podchodzić do Pisma Świętego – do Słowa Bożego? Po pierwsze: należy Je czytać jako słowo Pana, znać je jak ulubioną lekturę, wierzyć Mu i je poznawać więcej i więcej. Potem w drugim etapie można je medytować, modlić się Nim, by ono powracało i nadawało życiu sens. W końcu doprowadzi to do tego, że Słowo Boże będzie czytać nas. Podobnie w Eucharystii. Jak podchodzić do Eucharystii? Już święty Augustyn bardzo pięknie wyjaśniał: czym się różni nasz chleb codzienny od chleba eucharystycznego. Kiedy jem zwykły chleb, to mój organizm robi wszystko, żeby ten chleb przetrawić w siebie, wbudować w siebie, przytyć. Natomiast kiedy spożywamy chleb, którym jest Eucharystia, dzieje się proces odwrotny: to my stajemy się ciałem Chrystusa. Chleb Chrystusa ma taką siłę, że przemienia nas w Tego, którego spożywamy, kiedy spożywam Eucharystię, to „ja” się staję chlebem, jestem przemieniany w chrześcijanina, czyli człowieka żyjącego w osobie Jezusa Chrystusa, in persona Christi. I choć trudna jest ta mowa, to kardynał Ryś, nasz parafianin mariacki, ochrzczony w naszej chrzcielnicy, napisał kiedyś właśnie o tym: „Życzę wam, byście tego doświadczali i nie tylko każdy z osobna, ale też wszyscy razem” („Klucz do Ewangelii św. Jana”). Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/