Dwa wydarzenia opisane w Ewangelii św. Marka tworzą dla nas swoisty dyptych, którego bohaterowie są sobie przeciwstawieni. Jedni to krytykowani przez Jezusa prawnicy – uczeni w Piśmie, ostentacyjnie obnoszący się ze swoją pobożnością, która ma cel merkantylny. Prawników, czyli nauczycieli Pisma — Prawa — Tory witano zwykle używając wielu tytułów wyrażających szacunek. Kłaniano im się w pas. Synagogi, place, targowiska, na których było dużo ludzi, dostarczały wielu okazji, by nauczyciele otrzymywali wyrazy uznania. Jezus obserwuje ten pokaz mody przeznaczony dla mniej wykształconych i ustosunkowanych, i krytykuje: z upodobaniem chodzą w powłóczystych szatach.
Inaczej Jezus oceniał wdowy. Są umiłowane przez Boga, który widzi ludzkie serca. Miały bowiem skromne źródła dochodów, nie żyli już ich mężowie, dlatego były najczęściej pozbawione prestiżu społecznego i mało szanowane. W starożytności to mąż nadawał wdowie pozycji społecznej, a gdy go zabrakło pozostawał jej tylko „zachowek”. Do tego owi prawnicy pełnili często rolę „opiekunów wdów”, czuwali nad pozostałym majątkiem, korzystali na tym. Stąd oskarżenie Jezusa, że objadają domy wdów ukazuje ich w gorszym świetle niż celników współpracujących z rzymskim okupantem. Zatrzymywali dla siebie część majątku. Dlatego są hipokrytami. Dla pozoru odprawiają długie modlitwy.
Ewangeliczna wdowa całkowicie poświęca się modlitwie i jej hojność dla świętej sprawy pełni rolę wprowadzenia do narracji o męce. Jezus przejawi na krzyżu te same cechy co wdowa. Ofiaruje siebie całego. Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich. Przecież, dwa lepta, miedziane pieniążki były najmniejszymi monetami w obiegu. Czy więc Jezus zna matematykę? Zna lepiej niż nam się wydaje. Pan widzi całą sytuację. Ona oddała wszystko. Dosłownie napisano oddała swoje bíos — życie.
Wdowa wyrażając Bogu ogromne zaufanie w dyptychu ewangelicznym jest symbolem Kościoła. Takiego Kościoła życzy sobie Jezus: wdowy oddającej się całkowicie Niewidzialnemu, czyli wspólnoty, która oczekuje tego, co Boże, bo jest Jego własnością (Ps 100,3). Innymi słowy Chrystus chce nam powiedzieć, że wszystko co najważniejsze kryje się w metafizyce serca, a nie da się przeliczyć na pieniądze, czas, materię, przestrzeń. Kościół, zgromadzenie wiernych – jest jak wdowa – ufa Bogu, inwestuje w swoje serce, oczekuje przyszłości. Nie może podpierać się złudnymi pochlebstwami i modlić się dla pozoru, czy nie daj Boże dla pieniędzy lub projektów politycznych.
Dyptyk , dwuczęściowe opowiadanie Pana Jezusa o uczonych w Piśmie i wdowie, połączone w jedno dwie obserwacje Pana „namalowane” słowami, to przestroga, aby w naszym życiu nie używać podwójnych standardów. Jesteśmy spadkobiercami wdowy, nie strażników paragrafu, pierwszych miejsc i pełnej kiesy. Żyjemy z tego, co wypracujemy, ale jeszcze bardziej z tego, co ofiarujemy. Operujemy bardziej sercem niż kieszeniami. Taka jest nasza tęsknota za niebem, że jesteśmy w stanie nie mieć nic. Tym się różnimy od tego świata. I kiedy Bóg na końcu zamknie jak książkę to opowiadanie naszego życia, mamy nadzieję, że trafimy do nieba, na stronę za świętą Ubogą Wdową. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/