Ze słów Piotra „Idę łowić ryby” wynikają dla nas wcale nie urlopowe wnioski. Apostoł Jan w niesłychanie ważnym 21. rozdziale swojej Ewangelii wspomina to spotkanie uczniów ze Zmartwychwstałym nad sielankowym Morzem Tyberiadzkim. Niby prawdziwa majówka. O tej porze ciepło. Ale tutaj rozgrywa się przyszłość „przywództwa”. Jezus wysyła swoich „generałów-apostołów” na wielką misję. Łowi ryby, spożywa posiłek, rozmawia, wyznacza Piotra na marszałka polowego misji do świata. I wskazuje oręż pokojowy: miłość. O to trzy razy pyta. Bliskość Piotra z Jezusem staje się najważniejszą cechą lidera pierwszych chrześcijan. Dowiadujemy się dziś jeszcze raz jak Syn Boży poprowadził najważniejszą majówkę i połów ryb w historii świata. „Idę łowić ryby” nie zawsze znaczy to samo.
Jak słyszeliśmy pierwsze konklawe było bardzo specyficzne. Nie było zgromadzenia kardynałów, nie było głosowania, nie było kartek, ale był zaś połów 153. ryb i dym z ogniska. Historia papieży dopiero się rodziła. A z nią życie całej wspólnoty wiary. To Pan Jezus Zmartwychwstały osobiście wybrał namiestnika. Podszedł do Piotra i powiedział wobec apostołów do niego: „Pójdź za mną”. Piotr się zgodził. Dlatego czytając dzisiejszą perykopę ewangeliczną dziękujemy Bogu za posługę Piotra i wielu jego następców z obecnym papieżem Franciszkiem. Do tej pory na liście papieży widnieje wielu, bo 91. świętych lub błogosławionych biskupów Rzymu. Jednakże mamy świadomość, że z 266. papieży to mniejszość. To dowodzi, że Owczarnia Jezusa pomimo słabości i kryzysów ludzkich jest napełniona obecnością Świętego Boga. On to wszystko ogarnia i scala. Miłość Boga Ojca, łaska naszego Pana Jezusa Chrystusa i dar jedności w Duchu Świętym to sprawiają.
Jeszcze jedna obserwacja. Zwróćmy teraz większą uwagę nie tak na ponadmiliardowy Kościół, z którego ewangelicznych dróg jesteśmy dumni, lecz na Kościół domowy — tę owczarnię Jezusa w pigułce, czyli rodzinę. Wszyscy kochamy rodziny, pochodzi z nich nasze życie i najczęściej też wiara. Domowy Kościół to jednak nie piknikowa atmosfera. Jest tam miejsce na całe życie, wolność, prawdę i miłość. Zapewne dlatego pytacie nas szczerze w rozmowach: Moje dziecko nie chce chodzić do kościoła. Gdzie popełniłem błąd? Skąd jednak biorą się samooskarżenia rodziców i dziadków? Jeden z nas, Marcin Jakimowicz, prawnik, publicysta, ojciec trojga dzieci z Katowic odpowiada mam wrażenie trafnie: Wmówiono rodzicom, że mają wychować do wiary, a nie do wolności. To dlatego, widząc swe nastoletnie dzieci omijające szerokim łukiem kościoły, martwią się: „Nie zdaliśmy egzaminu”. Tymczasem wychowanie do wolności jest o wiele trudniejsze, bo jest stworzeniem młodemu człowiekowi przestrzeni, by osobiście wybrał Jezusa na Pana i Zbawiciela. Trzeba dać mu czas (Alalteia.pl).
Życiorys św. Piotra z jego potrójnym zaparciem Pana Jezusa i tyloma wątpliwościami nie przeszkodził mu potem w byciu świetnym liderem, misjonarzem, męczennikiem i fundamentem całej wspólnoty. Współcześnie, znam jednego misjonarza Piotra, który jako nastoletni buntownik napisał na nowohuckim kościele „księża na księżyc”, lecz potem usłyszał głos „paś owce moje!”. Czy my ze swoimi zaparciami usłyszymy dzisiaj Jezusowe „Paś baranki moje” czy to na życie w rodzinie, w pracy czy we wspólnocie? Wszakże Zmartwychwstały nas kocha i posyła do świata. Jak Piotra. Nie lękajmy się zatem Jego bliskości! Idźmy za Nim! Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/