Ciągle towarzyszy nam definicja chrztu św. jako pierwszego i najpotrzebniejszego sakramentu. Ale co potem? Podobnie ma się z sakramentem pojednania. Uważamy go za dosyć bolesną obsługę sumienia, pralkę grzechów. Lecz co potem? Wiążemy słusznie te dwa sakramenty ze sobą, ale są one jakby zdefiniowane przez nas, używane przez nas, po to, aby stać się chrześcijaninem, aby przygotować się na święta czy do innych ważnych momentów życia. Wielu katolików sądzi w ten sposób. W imię prawdy należałoby ich uznać raczej za uczniów Jana niż Chrystusa. Nie możemy nie dziwić się, że z tego powodu postronni traktują wspólnotę Kościoła dosyć zewnętrznie, nieco jak jedną z opcji lub usługowych religijnych firm. To częsty błąd.
Jan Chrzciciel to za mało! Sam to o sobie powiedział: Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym (Mk 1,6n). Innymi słowy — jak mówi klasyk: Najpiękniejsza katolicka świątynia, nawet ta nasza, z pustym tabernakulum jest tylko architektonicznym arcydziełem, niczym więcej. Dopiero z Eucharystią staje się budynkiem zamieszkałym przez żywego Boga, pełnym Jego obecności. Podobnie człowiek dopiero po wypełnieniu Duchem Świętym staje się chrześcijaninem (ks. E. Staniek). Napełnienie darami duchowymi jest konstytutywne dla chrześcijańskiego sumienia, bo ustawia wszelkie sprawy.
Pozwólmy sobie zrozumieć, że chrzest jest udziałem w wyzwoleniu wypracowanym i okupionym przez Ojca i Syna i Ducha Św. Jest to znak wyzwolenia, które jest udziałem wszystkich ochrzczonych. Ochrzczeni upodobniają do Syna Boga. A Syn Boży staje w tłumie grzeszników, solidarny z nimi, gotowy dzielić ich los, potem staje się przewodnikiem wolnych. Przypatrzmy się Jemu dzisiaj. Dzięki Niemu sami grzesznicy stają się wyzwoleńcami mocą Ducha, wolnymi od zła, od złego ducha. Nie noszą już piętna Szatana. Stąd wielka godność i moc ludzi, którzy wolni od zła przemieniają świat. Są odważni i świadomi swojej ceny. Chcą jakości swojego życia i odnawiają łaski Ducha św. w czasie spowiedzi. Napełniają się Eucharystią. Chroni ich ta moc, którą napełnia Mistrz.
Chrzest i sakrament pokuty nie są więc odznakami, medalami, osiągnięciami, ale stałą sprawnością przemiany siebie i świata. Jesteśmy stworzeni i wyzwoleni do wielkich rzeczy, a nie do obaw. Mamy Ducha Świętego. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/