Kruchy Hiob z ziemi Us, bohater starotestamentowej księgi powstałej ok. V wieku p.n.e., zadaje pytanie: „Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka?” Opowiada o swoim kiepskim, kruchym życiu, słabościach, samotności: miesiące męczarni, noce udręki, boleść targa do zmroku, czas leci jak tkackie czółenko i przemija bez nadziei… Hiob żyje jakby w pułapce, z której wybawić go może dopiero Bóg. Obietnica nieba daje mu nadzieję, choć w nią wątpią nawet przyjaciele. Hiob nie doczekał czasów mesjańskich. Ta zmiana o znaczeniu fundamentalnym dla ludzi, nadchodzi dopiero wraz z Jezusem, za jakieś 500 lat: „Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu. (…) powiedzieli Mu: „Wszyscy Cię szukają” (Mk 1).
Wszyscy. Czy Jezus wziął na siebie rzeczywiście kruchość wszystkich i nosi nasze choroby? Czy możemy Go doprosić tak blisko do naszego życia, aby nie było pasmem udręk? Znak Eucharystii o tym właśnie opowiada. Słowa i czyny Jezusa Chrystusa są sprawowane po to, aby Bóg mógł działać, uzdrawiać, zmieniać, wyrzucać zło już w tym konkretnym dniu, w nadchodzącym tygodniu. W życiu Twoim i moim.
Przykład. „Nowe życie Przemka zaczęło się w Norwegii. Miał 29 lat i właśnie z grupą przyjaciół był na wakacjach na ukochanych motorach. Jechali do Stavanger, gdy nagle na jego drodze pojawił się kamper. Przemek nie miał nawet szans zahamować. Ocknął się na asfalcie. (…) Obudził się w szpitalu. Bez nogi. Przemek wspomina: Od razu pytałem się Boga, po co to wszystko. Co On chce mi powiedzieć? I to jest Jego wielka zasługa, że w tą stronę poszły moje myśli. Że nie wpadłem w rozpacz, tylko szukałem sensu. Jeszcze w szpitalu w Norwegii poprosiłem moją siostrę, żeby zaprosiła polskiego księdza do mnie. Bardzo potrzebowałem się wyspowiadać i z kimś pogadać. I ta spowiedź, to był dla mnie taki moment, kiedy Pan Bóg przyszedł do mnie, poklepał mnie po ramieniu i powiedział: „Przemek, wszystko będzie dobrze! Dasz radę, jestem z tobą. Ten wypadek w twoim życiu jest po coś”. Wiem, że bez tej Bożej łaski bym sobie nie poradził – dopowiada Przemek. (źródło: Stacja7).
Dziś panuje wielka moda samorozwoju, popularne są hasła, że w człowieku jest siła. Ale miejmy świadomość, że bez Boga, to człowiek nie ogarnia. Że staje się nieszczęśnikiem, bo jest rzeczywiście bardzo kruchy. Spotkanie z Jezusem Uzdrowicielem daje ogień życiu. Przypomina się w tym miejscu ufne Pawłowe „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” (Kor 9). Bóg przychodzi do nas zwłaszcza w ciemności i nas podnosi. Ewangelia mówi: Dasz radę kruchy człowieku, uzdrawiam Cię, jestem z tobą. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/