Słowo Boże otrzymujemy zawsze w odpowiednim momencie. Dzieje się to w odpowiedzi na nasze niepokoje, w odpowiedzi na lęki, które nam towarzyszą każdego tygodnia. Lekarstwem na niepokój serca, na naszą własną ciemność i niemoc jest Jezus, Dawca pokoju, a odkrywamy Go takiego w słowie i na Eucharystii.
Odkrywamy na nowo, że Pan Jezus przybywa, abyśmy stali się dziećmi Bożymi, tymi, którzy wierzą w imię Jego — którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili (J 1). Betlejemskie Dziecię — Mesjasz — Słowo Ojca — zmienia optykę świata i przypomina, że żadna ciemność Go nie pokona, a my z Jego pełni otrzymujemy łaskę po łasce. Czy jesteśmy wdzięcznie świadomi, że to moc Boża utrzymuje nas w pokoju serca pomimo tylu przeciwności, chorób, śmierci, wojen, rozruchów, niezgody, kłamstwa, nierządu, nałogów wśród nas i wokół nas? Spełnia się wielka obietnica Betlejem. Jezus to sprawia na Eucharystii i jak podpowiada psalm:
zapewnia pokój twoim granicom
i wyborną pszenicą hojnie ciebie darzy.
Śle swe polecenia na krańce ziemi
i szybko mknie Jego słowo (Ps 147).
Dlatego w ramach lepszego zrozumienia słowa na dziś zapytajmy: czy odmieniły nas te święta? Czy nie dajemy się bezwiednie zatruwać światu potokiem niepokoju płynącym z komunikatorów, telewizji, gazet? Czy nie szkoda nam czasu na słuchanie wojny na słowa? Czy przyjmujemy prawdę o Bogu działającym? Czy też traktujemy Boga tylko jako tego, którego obserwujemy w kościele, albo jak, tego, który co prawda działa, ale jakoś obok nas? Chodzi przecież w chrześcijańskim życiu o realne działanie Boże. Ono wnosi radość i pokój w rodzinę, sąsiedztwo, pracę, wspólnotę wierzących i społeczeństwo.
Papież Franciszek, 1 stycznia 2020 roku, przypomniał w tekście na temat pokoju inspirowanym przecież corocznie Świętami Bożego Narodzenia: Wiemy, że wojna często zaczyna się od nietolerancji wobec odmienności drugiego, co wywołuje chęć posiadania i wolę panowania. Rodzi się w sercu człowieka z egoizmu i pychy, z nienawiści prowadzącej do zniszczenia, aby zamknąć drugiego w obrazie negatywnym, żeby go wykluczyć i usunąć. Wojna jest podsycana przez wypaczanie relacji, ambicje hegemoniczne, nadużycia władzy, lęk przed drugim i różnicę postrzeganą jako przeszkodę (…). I dodaje dalej w tym samym orędziu: Świat nie potrzebuje pustych słów, ale przekonanych świadków, budowniczych pokoju otwartych na dialog, bez wykluczenia i manipulacji.
Wspomnijmy zatem w ten dzień niedzielny, że łaska Boga Ojca daje nam Syna bez warunków, że nasza droga życia, związana jest z roznoszeniem radości i pokoju tam, gdzie ich brak. Bowiem chrześcijanie to ci, którzy wprowadzają światło Jezusa do domu i je ofiarowują innym mężczyznom i kobietom swoich czasów. Dzień po dniu Duch Święty podpowiada nam postawy i słowa, abyśmy stali się promieniami Jego łaski wśród poranień świata.
Dlatego, kiedy śpiewamy kolędy bądźmy jak ich słowa, jakby miód na skołatane serca. Prośmy o to patronkę tego Bożego domu Maryję, Matkę Księcia Pokoju i Matkę wszystkich ludów, Królową rodzin, aby nam towarzyszyła i wspierała krok po kroku, aby każda osoba napotkana przez nas, mogła zaznać choćby kruszyny pokoju i ukojenia. Bo chodzi przecież o to, aby w pełni rozwinąć i rozdawać obietnicę Betlejem jaką w sobie nosimy. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/