Gdy liczba uczniów wzrastała - tak zaczynają się dzisiejsze czytania. Ten fragment Dziejów Apostolskich napisany został przez św. Łukasza (Dz 6,1). Nie przeoczmy tego urywka. Liczebność wiernych rośnie w pierwotnym Kościele wprost z dnia na dzień. Ta pomnażająca się liczba osób wtajemniczonych w chrześcijaństwo związana jest z żywą wiarą. Liczba uczniów wzrastała tak, że zaczynają się pierwsze zmiany organizacyjne. Apostołowie nie radząc sobie z liczebnością nawróceń powołują do posługi diakonów, jako opiekunów chorych, wdów, dbających o stoły, o ekonomię. Znamy ich pierwsze imiona: Szczepan, Filip, Prochor, Nikanor, Tymon, Parmenas i Mikołaj. Wspomogli apostołów na tyle, że dali im wkrótce szansę na wyjście z misją poza granice Jerozolimy.
Odkrywamy w tym natchnionym słowie, że liczby wiernych i powołań do kapłaństwa, misji, życia konsekrowanego są wprost powiązane z żywotnością wiary. Tylko witalność wiary w zgromadzeniu powoduje wzrost, a martwota, teatralność, prywata wiary powoduje zastój każdej wspólnoty. To prawdy jasne jak słońce na niebie. Co więcej, Dzieje Apostolskie podpowiadają pewne kryterium sprawdzające: słowo Boże rozszerzało się, wzrastała też bardzo liczba uczniów w Jerozolimie, a nawet bardzo wielu kapłanów (hebrajskich) przyjmowało wiarę (Dz 6,7). Ważnym kryterium sprawdzającym żywotność wiary jest liczba nawróceń. Te rodzą się z głoszenia i rozszerzania prawdy o Jezusie. Stąd możemy sobie zadać nietrywialne pytanie: czy dzieliliśmy się z kimś wiarą w ostatnim czasie, np. w ostatnim tygodniu?
Nie każdy jest powołany do przyjęcia święceń. Nie każdy jest powołany, tak jak Apostołowie, aby oddać się „wyłącznie modlitwie i posłudze słowa”; nie wszyscy są również powołani do posługi w Kościele jako diakoni, choć tych ostatnich w Polsce jest jakby zbyt mało. Ale każdy ma w Kościele swoje zadanie, do którego wybiera go sam Chrystus. Możemy dziś, na tej Eucharystii podziękować Panu Bogu za to bogactwo różnorodności stanów w Kościele, bo one są środowiskiem rozgłaszania prawd wiary. Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, świętym narodem, ludem Bogu na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego… (1 P 2, 9). Te słowa niech nas uskrzydlą, a nie uśpią.
Tak więc przekonujemy się, że Panu Bogu podobnie jak na liczbie wiernych, jeszcze bardziej zależy na żywotności organizmu Kościoła. Św. Piotr w liście wspomina: wy również niby żywe kamienie jesteście budowani jako duchowa świątynia… (1 P 2). Żywe kamienie duchowości Bożej na ziemi to my. Jeśli to rozumiemy, to praktykujemy wiarę. Charakteryzuje nas pulsujący rytm życia Bożego, modlitwy, przyjmowania sakramentów, dzielenia się radością życia z innymi. Uczynki, modlitwy i apostolskie przedsięwzięcia ludzi świeckich, ich życie małżeńskie i rodzinne, codzienna praca, wypoczynek ducha i ciała, jeśli odbywają się w Duchu, a nawet utrapienia życia, jeśli są cierpliwie znoszone, stają się duchowymi ofiarami, miłymi Bogu przez Jezusa Chrystusa (Lumen gentium, 34). I skoro Pan Jezus mówi nam Ja jestem drogą i prawdą, i życiem (J 14), to wiedzmy z całą pewnością, że tylko naśladowanie Jego drogi, głoszenie prawdy o zmartwychwstaniu zaowocuje liczbą wiernych i radością życia. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/