Jezus postrzega walkę o pierwsze miejsca na różnych ucztach, weselach, bankietach jako wynik pychy. W sposób niezwykle subtelny, delikatny oświeca słuchaczy, że prawdziwy pożytek płynie z zajmowania miejsc ostatnich. Zachęca w przypowieści o uczcie, żeby każdy zaproszony chodził na spotkania, obiady, uroczystości, aby nie unikał ludzi, jednak podczas tych wizyt wybierał ostatnie miejsce. Ktoś powie: ciekawa ta logika sprawdza się niejednokrotnie w kościele, gdzie sporo osób gromadzi się pod chórem. Ale nie o to chodzi zapewne Jezusowi, aby na modlitwie być ostatnim, ale aby być ostatnim „na uczcie”.
Mądry Syrach doradza: „O ile wielki jesteś, o tyle się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana” (Syr 3). Św. Augustyn stwierdził, że „na wyżynę nieba wchodzi się krokami pokory”, a przed nim, najlepszy chyba kaznodzieja w historii, św. Jan Chryzostom zaobserwował „jeśli ucztujesz z ubogim, będziesz miał Boga za dłużnika, który nigdy nie zapomina”. To więc wewnętrzny motyw pracy nad sobą winien skłaniać mnie do rozmowy z ostatnimi w kolejce, do przebywania i dzielenia się chlebem z tymi, do których on dociera „na końcu”, z pewnym opóźnieniem czy tylko w resztkach, w okruchach.
Na Eucharystii dowiadujemy się, że Pan Jezus jest tym, który potrafił usiąść na ostatnim miejscu, na samym końcu, lecz został później wywyższony. Jak tłumaczy Benedykt XVI „ostatnie miejsce może oznaczać stan ludzkości zniszczonej przez grzech, stan który jedynie wcielenie jednorodzonego Syna może wywyższyć. Właśnie dlatego sam Chrystus przyjął ostatnie miejsce na świecie ‑krzyż — i właśnie poprzez tę radykalną pokorę odkupił nas i ciągle nam pomaga (Deus Caritas est, 35)”.
A o co chodziłoby w naszym życiu? Jaka praktyka winna nam towarzyszyć od jutra w czasie tylu spotkań z ludźmi? Co winno wyróżnić ewangeliczne postępowanie? Myśli nasze mogą prowadzić do różnych osobistych rozwiązań ze względu na powołania, misje i zasoby życiowe. Jednakże ważne jest, aby nie stronić od „ostatniego miejsca”, miejsca Chrystusowego, od pogłębionego rozumienia pokory, rozumienia krzyża nie tylko jako symbolu ascezy, ale również jako „tronu chwały Zmartwychwstałego”. To przecież mądre zasiadać „na szarym końcu”, z dala od blichtru, usiąść obok Jezusa. I od Niego nauczyć się mądrego rozumienia świata. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/