Czy ktoś z was kiedyś próbował nie oddychać? Wstrzymać oddech? Wejść pod wodę i liczyć sekundy? Dużo można wytrzymać. Ale wiemy dobrze, że bez dotlenienia nie wytrzyma człowiek długo. Umrze. Rekordziści płetwonurkowie potrafią wytrzymać bez tlenu sporo minut. Nie radzę jednak próbować. Każdy potem musi odetchnąć, musi spłacić deficyt tlenowy organizmu.
Bóg tak ułożył świat, że cały kosmos i człowiek stworzony na Jego obraz i podobieństwo, potrzebuje nie tylko tlenu atmosferycznego, ale również tchnienia Boga. Dusza ludzka jest nieśmiertelna i ciągle potrzebuje dostępu do tchnienia Boga. Raz otrzymane tchnienie, jest podtrzymywane. Człowiek marnieje szybko jeśli nie dostarcza Bożego oddechu swojej duszy. Postępuje coraz gorzej. Niszczy swoje uzdolnienia. Grzeszy: naraża się na brak łaski, powoli zalicza grzechy z całego spisu Dekalogu. Przydusza swoją duszę. Duchowe wartości w nim zamierają. Staje się wewnętrznie brzydki, jeśli nie ma w nim nawet minimum dobrej woli i oddechu z Góry. Człowiek im głębiej oddycha Duchem św. tym bardziej pięknym się staje. Wraca do siebie, do obrazu Stwórcy.
Dzieci dziś przyjmują I. Komunię św., dni poprzedzające poświęciły na przygotowanie się i pierwszy sakrament spowiedzi i pojednania. Oddychają Świętym Duchem, bardzo są święte i nas uświęcają swoją postawą w tych dniach. Jeden z moich przyjaciół z podstawówki wysyłał mi z tego powodu, dzisiaj rano SMS z nadmorskiej Ustki. „Masz bardzo bogatego kolegę……, czyli mnie… mam prawie 50 lat, a moja córcia idzie dziś do I. Komunii, dlatego od dziś jestem na liście Forbesa”. To jest przekonanie Jacka o tym, że rozwój duchowy jest największym bogactwem, który przemienia życie i świat. Czy my dorośli tak rozumiemy na co dzień działanie sakramentów? To ten stan: pełni Ducha, gdzie Bóg dotyka łaską. I nie jest dobrze, kiedy sami decydujemy żyć bez tej pełni.
Dzisiejszy Psalm 104 studiuje stan świadomego człowieka, który uzmysławia sobie konieczność drugiego oddechu, tchnienia Ducha Bożego:
Jak liczne są dzieła Twoje, Panie,
ziemia jest pełna Twych stworzeń.
Gdy odbierasz im oddech, marnieją
i w proch się obracają.
Stwarzasz je, napełniając swym Duchem
i odnawiasz oblicze ziemi.
Odnawianie oblicza tej ziemi, odnawianie człowieka, to ciągły proces. Wiemy, że Specjalistą od tej odnowy jest sam Duch Św. Nie człowiek odnawia i podtrzymuje istnienie. To Trzecia Osoba Boska, wierzymy w Niego, choć nie bardzo jednak ogarniamy zawiłości Jego działania. Ale to On jest właśnie tym, który daje życie światu i towarzyszy nam na co dzień. Otóż dziś, w ten szczególny dzień Pięćdziesiątnicy, jak co roku, przypominamy sobie jako wspólnota o Jego subtelnym działaniu: np. w sakramentach. Sakramenty to potężny oddech duszy i ciała. Oddech pełni człowieczeństwa. Bez Ducha św. jednak żaden z sakramentów nie zadziała. W czasie Eucharystii zawsze prosimy Boga nad darami chleba i wina, aby zesłał Ducha św. Ma się tak z każdym sakramentem. Prosimy o działanie, tchnienie Bożego Ducha.
Złapać ten drugi Oddech to szczęście. Duch Święty udziela nam mądrości, wspiera nas w kroczeniu pewną drogą oraz uczy omijania grzechów. Wystarczy, że w trakcie niepewnych momentów życia, oschłości modlitwy i nierozumienia Pisma Świętego poprosimy Ducha Świętego, aby natchnął, a On będzie działał.
Chrześcijanie to żyjący „na dwa oddechy”, modlący się, przyjmujący sakramenty i poruszani systematycznie Duchem. To ci, którzy zaznali tej głębi, stali się duchowymi, w odróżnieniu od tych zmysłowych-poddanych wymiarowości tylko tego świata, żyjących jakby w światowym smogu, gdzie nie da się rozróżnić z powodu zanieczyszczenia i hałasu dobrego od złego. Człowiek duchowy odróżnia się również od tych, cielesnych-walczących jeszcze o systematyczne nabieranie drugiego oddechu. Oddychający „na dwa oddechy” są ludźmi Ducha. Oni promieniują aurą Stwórcy, jak ktoś kto schodzi z wysokich gór: wypoczęty, odnowiony, bo po spotkaniu z Bogiem. Jak te dzieci I — Komunijne dzisiaj. Tego sobie i im życzmy na wszystkie dni naszego życia. Aby żyć na dwa oddechy! Amen.