Betlejemski cud opisują Ewangelie. Jakże sugestywnie i ckliwie opowiadają nam o ludzkich atrybutach Jezusa — Bożego Mesjasza, o ubogich warunkach Jego narodzin, o uczynności aniołów i serdeczności pasterzy, hojności mędrców oraz o pewnej znieczulicy panującej wokół Rodziny Świętej, która nie znalazła miejsca w gospodzie, w domach ludzkich, pomimo pilnej potrzeby. Opis Ewangeliczny porusza serce i ducha każdego.
Betlejemski cud opisują kolędy. W językach europejskich mamy ich całe bogactwo. Wracamy chętnie do ich śpiewu, oddając Bogu całą radość naszą. Śpiewamy je w gronie rodzinnym, nie ulegamy wygodnictwu telewizorów, bo wiemy, że nie kto ogląda, ale kto śpiewa dwa razy się modli. Uczymy najmłodszych poszczególnych zwrotek. To przecież nasza tożsamość te kolędy. Np. rozpoczynana w tonacji E‑dur marszowa „Pójdźmy wszyscy do stajenki” wyraża tak poetycko prawdy wiary w naszej starej mowie:
Witaj, Dziecineczko w żłobie,
wyznajemy Boga w Tobie.
Coś się narodził tej nocy,
byś nas wyrwał z czarta mocy.
Witaj, Jezu nam zjawiony;
witaj, dwakroć narodzony,
raz z Ojca przed wieków wiekiem,
a teraz z Matki człowiekiem.
Betlejemski cud opisują także chrześcijańscy artyści. Tu, w kościele Mariackim w Krakowie, w dwu kwaterach czyni to wspaniały gotycki ołtarz kunsztem Wita Stwosza (1486), a w zapleckach do stalli w prezbiterium w barokowy sposób tłumaczy nam tajemnice wcielania i narodzenia Fabian Moller (1635). Co więcej, starożytni pisarze ikon dobrze rozumieli wymowny związek Bożego Narodzenia z Wielkanocą. Nierzadko u nich na ikonach, Dzieciątko Jezus leży w kamiennym żłobie przypominającym grób i jest owinięte w pieluszki, które wyglądają jak całun. Bóg przecież stał się człowiekiem, by z miłości do nas umrzeć i powstać z martwych.
Betlejemski cud opisują chrześcijańscy mistycy. Aleteia.pl podaje, że nasza rodzima św. Faustyna Kowalska była „Widzącą”. Choć całe swoje życie ta prosta siostra zakonna nie zwiedzała świata, nie znała języków, to zobaczyła może więcej niż my wszyscy. Mistyk bowiem widzi więcej. Pan Jezus, zgodnie z zapisami św. Faustyny zawartymi w „Dzienniczku”, objawił się jej dwadzieścia razy jako… Dzieciątko. Zapisała np. „Dziecię Jezus stanęło przy mnie na rogu klęcznika i obiema rączętami trzymało się ramienia mojego – wdzięczne i radosne, wzrok pełen głębi i przenikliwości. Jednak kiedy kapłan złamał Hostię, Jezus stanął na ołtarzu i został złamany, i spożyty przez tego kapłana. Po Komunii świętej ujrzałam Jezusa takiego samego w sercu swoim i czułam Go przez cały dzień fizycznie, rzeczywiście w sercu swoim” (Dzienniczek, 343).
Święta jakby chciała nam podpowiedzieć, że kulminacją Bożego Narodzenia nie jest sama obfita dwunastodaniowa wigilia – to tylko wprowadzenie i przygotowanie. To uczta z bliskimi przed najświętszą ucztą z Najbliższym. Św. Faustyna przypomina nam, o co chodzi w świętach Bożego Narodzenia – by Chrystus zamieszkał wśród nas. A nie ma na to doskonalszego sposobu, niż Komunia święta. Wiedzą to może najbardziej ci, którzy nie mogą Jej jeszcze z różnych powodów przyjmować.
Betlejemski cud opisuje nasze życie. Nierzadko przecież zmagamy się i my z rozziewem między gościnnością a znieczulicą, uprzejmością a negacją. Niektórzy przecież odrzucają nas i nasze wartości z powodu Chrystusa. To nic nowego. Nie zniechęcajmy się jednakowoż. Nie przestawajmy być pastuszkami-heroldami Dobrej Nowiny o tym, że Bóg stał się kiedyś jednym z nas. Unikajmy odsyłania, wypierania Go z naszych domów, z naszego życia, gdzieś na opłotki, rozstaje dróg, może na góralską wieś tradycji, czy do cienia prywatności, który otwieramy dla Boga tylko z łaski raz czy dwa razy do roku. Cywilizacji XXI wieku, czyli Tobie potrzebne jest prawdziwe i nowe otwarcie na Boże Narodzenie. Inaczej grozi nam nowa bezduszność, zapaść ludzkich więzi, praxis według której człowiek będzie na co dzień drugiemu wilkiem. Czy nie mamy tego dosyć? Czy nie mamy już tego dosyć w przestrzeni publicznej, medialnej? Dlatego jeśli chcemy być wierni przekazowi Betlejem, przyjmijmy Chrystusa do naszych dni z wielkim weselem. Pomagajmy Mu wytrwale narodzić się w sercach młodszych generacji. Nie powtarzajmy też nigdy, że mamy teraz nowe czasy, że czasy się zmieniły, że niby wolno młodszym więcej obecnie grzeszyć. Nie. To zupełnie nie tak. W Jezusie Chrystusie wolno nam więcej ufać Bogu i ludziom. W Jezusie Chrystusie jesteśmy wolni do większej miłości, nadziei, czystości, świętości. W Jezusie Chrystusie możemy lepiej otwierać nowe dni, otwierać na oścież — jak powiedział Jan Paweł II — szerokie dziedziny kultury, cywilizacji, rozwoju! Nie bójmy się! Betlejem przynosi nam z Wysoka kulturę Jezusa Chrystusa. A „Chrystus wie, co nosi w swoim wnętrzu człowiek. On jeden to wie!”. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/