Przełożony synagogi Jair i anonimowa kobieta cierpiąca na krwotok uczą nas w słowie na dziś osobistego szacunku wobec świętości Bożego Syna. Jair, starszy ludu pokornie upadł do nóg przed Jezusem prosząc go o ratunek dla chorej córki i ozdrowieńczy dotyk, a ona, anonimowa, chora kobieta z tłumu, dotknęła szaty Jezusa, lecz potem zalękniona i drżąca, uklęknęła przed Jezusem i wyznała Mu całą prawdę o sobie, swojej chorobie i uzdrowieniu (por. Mt 5). Gesty tych ludzi przy spotkaniu ze świętością Jezusa wyrażają personalną pokorę i takt. Oni uczą nas szacunku do Boga, który jest Święty, Święty, Święty.
Mamy często wrażenie tu w kościele Mariackim w Krakowie, że wielu wchodzących lekceważy sobie prawdę o świętości Bożej tego miejsca i konieczności osobistej, personalnej, pokornej postawy na modlitwie czy podczas zwiedzania. Zwróćmy uwagę choćby na kwestię ubioru. Nierzadko strój wchodzących do kościoła wydaje się jakby „z innej bajki”, nie odpowiada podstawowym regułom savoir-vivre’u, czyli umiejętności życia, dobrych manier, ogłady. I zadajemy to pytanie: dlaczego ludzie lepiej się ubierają do banku czy do przychodni niż do kościoła? Przecież to w najwyższym stopniu nielogiczne. Osobista postawa wobec poświęconego na wyłączność Panu Bogu miejsca winna wykluczać strój rodem ze sportowych zmagań czy plaży. Szanujemy świętość sakramentów Jezusa, które pomagają nam żyć i uzdrawiać nasze życie? Tak. Jednak bez personalnego pielęgnowania tego szacunku zatracimy powoli swoje chrześcijaństwo i staniemy się godnymi pożałowania.
Przypatrzmy się np. żydom. Oni wchodząc do domu modlitwy, synagogi przywdziewają jarmułkę, tefilin (filakterie) i tałes (modlitewny szal). Są to modlitewne atrybuty przynoszone na modlitwę przez dorosłych mężczyzn. Według tradycji noszenie jarmułki czy filakterii z fragmentami słów Tory zapewnia im długie życie, a jednocześnie wpaja każdemu z osobna pokorę w obecności Boga. Przypatrzmy się również muzułmanom. Oni modlą się pięć razy dziennie i pilnują, że kiedy wchodzisz do ich domu modlitwy, meczetu, to zostawiasz na progu nawet swoje buty. Jeśli nie masz odpowiednio długich spodni, zakrytych ramion czy chusty na głowie u kobiet, to przy wejściu możesz zostać natychmiast wezwany do założenia „ubrania zastępczego”. Spróbuj się temu nie podporządkować choćbyś był nawet niewierzącym.
Przebywając blisko tajemnic sakramentalnych Jezusa przede wszystkim wzbudźmy sobie osobisty i najwyższy szacunek do Pana Boga i nie zwracajmy na siebie uwagi ekstrawaganckim strojem. Dla pań przypomnienie, że kobiecy ubiór do kościoła to opcja „skromnie”. Właściwy strój to taki, który nie rozprasza uwagi na modlitwie. Należy więc unikać np. prześwitujących sukienek czy bluzek, ubioru obcisłego czy z odkrytymi ramionami i plecami. A panowie? Panowie powinni być eleganccy i odświętni, dlatego strój roboczy z tygodnia czy też sportowy tym razem powinni zostawić w szafie. W świetle etykiety, która jest w tym przypadku bezwzględna, elegancki mężczyzna wybierając się na Mszę św. powinien włożyć garnitur, do tego koszulę (najlepiej białą), krawat oraz półbuty. Obszarpane dżinsy, koszulka typu T‑shirt, to strój dobry na rower lub dyskotekę. Niedopuszczalne są krótkie spodenki, szorty. Klapkom plażowym i japonkom mówimy również stanowcze „nie”.
Osobista wiara lub niewiara człowieka wyraża się, lub nie, w sposobie ubierania, w tym zewnętrznym szacunku wobec niedzieli, dnia zmartwychwstania, Eucharystii, miejsc poświęconych. Zwróćmy na to uwagę w czasie wakacyjnych podróży w kraju czy za granicami. Nie epatujmy egoizmem, ale jak Jair czy uzdrowiona z krwotoku kobieta umiejmy oddać cześć Panu Bogu również dostosowaniem się mody do sacrum. Jezus mówi: Przypatrzcie się liliom polnym (…) Powiadam wam: nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele polne, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, ludzie małej wiary? (Mt 6). Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/