Słowo pokłon to klucz do dzisiejszego rozważania. Pokłonu nie oddaje się byle komu i byle kiedy. Magowie, Mędrcy ze Wschodu, aby oddać pokłon wędrują za wyliczeniami astronomicznymi. Nowa gwiazda pojawiła się w ich przekonaniu jako zapowiedź kompletnej zmiany stylu sprawowania władzy. Szukają tej nowości — Króla narodów. Wielki znak na niebie ich prowadzi.
Co ciekawe, Mędrcy wędrują wedle nocnych obserwacji. Gwiazda przewodniczka widoczna jest wówczas wyraźniej, bo kiedy Bóg prowadzi nawet w czasie ciemności trudno się zagubić. Po długich dniach pielgrzymowania, Mędrcy trafili w pobliże Jerozolimy i wówczas dziwnym trafem zagubili jednak światło gwiazdy. Dlaczego? Ziemskie światła tego świętego miasta pomylili z prawdziwą Światłością. Myśleli, że to na dworze Heroda, w mieście królów żydowskich narodził się nowy Pan świata. O jak bardzo się pomylili! Ten pokłon oddany okrutnemu władcy był daremny. Pomylili się o jakieś 10 km. Jednak swój błąd naprawili. Przybyli w końcu do Betlejem i zastali Synka Bożego — Bożą Dziecinę. Zobaczyli. Uwierzyli. Oddali pokłon i pozostawili najcenniejsze dary. Złoto — królowi, mirrę — człowiekowi, kadzidło — Bogu. Spełnili swoją misję. Odkryli dla świata nową jakość: Króla i Królestwo nie z tego świata. I nie powrócili już nigdy do klękania wobec królów ziemi.
Ludzie w naszych czasach też często mylą drogi, a pokłony czynią przed panami tego świata; im darowują najcenniejsze prezenty; życie całe tracą. Herodów jest pod dostatkiem. Niektórzy są oddaleni od Prawdy o zaledwie kilka kilometrów. Nawet to, co zastrzeżone dla Boga, niedziele i święta, nierzadko nawet chrześcijanie ofiarowują na daremne i nieszczęsne praktyki lenistwa. A to brakuje nawrócenia do końca, a to mocnego postanowienia naprawy życiowej pomyłki, a to konkretu zmian. Na chrześcijan oczekuje dom modlitwy — Betlejem niedzieli. Tam prowadzi nas gwiazda sumienia. Tego pokłonu przed Bogiem potrzeba człowiekowi XXI wieku, aby nie marnotrawić dni. I odrobiny modlitwy na co dzień.
W czasie liturgii uczymy się ułożenia swojego życia i umiejętności życia ciągle przed Bogiem. Nasze przyklęknięcia, głębokie ukłony powtarzają tamto klęknięcie Mędrców, po którym wchodzi w życie pokój. Nasze proste gesty wyrażają nie tylko ludzkie uszanowanie wobec sakramentu Ciała i Krwi Pańskiej, osób Bożych, Świętych wyobrażanych na ikonach, obrazach, ołtarzach, ale oddają nas samych Najwyższemu. Wielu ludzi pyta np. o sens pochylenia głowy w czasie niektórych modlitw mszalnych, podczas śpiewu „Chwała na wysokości Bogu…” w chwili, w której padają słowa „Jezu Chryste”. A to po prostu, my, uczestnicy liturgii Mszy św. oddajemy siebie Jemu. Ten drobny akt czyni z nas świadomych dziękczynienia, swojej wiary, jakże prostej, a tak głębokiej jak Mędrców z Ewangelii.
W liturgii Eucharystycznej jesteśmy po prostu odkrywcami, tydzień po tygodniu, naszej osi życia; kierunku za którym trzeba podążać pomimo ciemnoty grzechów w nas i wokół nas. Ta oś życia, ten kierunek nie potrzebuje skomplikowanej mapy drogowej czy sprzętu GPS. Oddając pokłon Bogu, staramy się o to, co w Górze. Kiedy wracamy do domów i prac tygodnia to już przezorniej, bo głowa podniesiona ku niebu zobowiązuje do naprawy dawnych błędów, które uczyniliśmy z nosem zbyt przywiązanym do ścieżki życia. Tego sobie życzmy w tej wspaniałej atmosferze radości w Uroczystość Trzech Króli, pełnej zapachów kadzidła: naszego zrozumienia powołania ludów i narodów do pokłonu przed Panem Dziejów. Wtedy bardzo trudno będzie się pogubić na co dzień. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/