0:00/ 0:00

Zeskanuj, aby wesprzeć Bazylikę

spark-qr mobile
POKAŻ MNIEJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej
w Krakowie z użyciem aplikacji Spark

Nie masz aplikacji? Wejdź na spark.pl
ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej
w Krakowie z użyciem aplikacji Spark

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Aplikacja dostępna dla platformy

Kazania

Próba

Próba

Naj­waż­niej­szym zna­kiem Jezu­sa na zie­mi jest Eucha­ry­stia. W niej ogni­sku­je się jak w soczew­ce wie­le tajem­nic. Z niej wypły­wa wyja­śnie­nie wie­lu tajem­nic. Kapła­ni cele­bru­ją ją czę­sto, a wier­ni korzy­sta­ją z jej skarb­ni­cy w nie­dzie­lę i świę­ta. Eucha­ry­stia w ten spo­sób zmie­nia życie. Eucha­ry­stia uczy miło­ści w imię Jezu­sa Chry­stu­sa. O tym jest dziś ta godzina.

Sły­sza­łem pew­ne opo­wia­da­nie pt. „Pro­bier­cy miło­ści”. Posłu­chaj­cie skró­co­nej wer­sji. „Agniesz­ka i Zby­szek zna­li się od dziec­ka. Cho­dzi­li do tej samej szko­ły, razem cho­dzi­li na dys­ko­te­ki. Przy­jaźń prze­ro­dzi­ła się w głę­bo­kie uczu­cie. Posta­no­wi­li zało­żyć rodzi­nę. Było cięż­ko. Narze­cze­ni doszli do wnio­sku, że do ślu­bu pocze­ka­ją rok, a Zby­szek w tym cza­sie wyje­dzie do Sta­nów, aby tro­chę zaro­bić. Roz­sta­nie na lot­ni­sku było dla oby­dwoj­ga bole­snym prze­ży­ciem. Minę­ło kil­ka mie­się­cy…  

Agniesz­ka pew­ne­go dnia otrzy­ma­ła list z Chi­ca­go. Zasta­no­wi­ło ją tyl­ko jed­no przed otwar­ciem koper­ty — to nie było pismo Zbysz­ka. Na treść otrzy­ma­ne­go listu skła­da­ły się tyl­ko dwa zda­nia: „Zby­szek miał bar­dzo cięż­ki wypa­dek przy pra­cy. Pro­sił, żebyś do nie­go przy­je­cha­ła, bo będzie musiał leżeć dłu­go w szpi­ta­lu”. Podróż do narze­czo­ne­go wlo­kła się w nie­skoń­czo­ność. W szpi­ta­lu, ku wła­sne­mu prze­ra­że­niu, zoba­czy­ła Zbysz­ka jako bez­sil­ne­go kale­kę, bez rąk i pra­wej nogi. 

Przy szpi­tal­nym łóż­ku pomy­śla­ła o przy­szło­ści. Co teraz zro­bić? Czy go zosta­wić? Nie! — Kie­dy wyj­dziesz ze szpi­ta­la? — Może za dwa mie­sią­ce — odpo­wie­dział za Zbysz­ka lekarz. — I to jeśli będzie miał w domu zapew­nio­ną sta­ran­ną reha­bi­li­ta­cję. — Nie będzie mu bra­ko­wa­ło opie­ki. Mamy się pobrać. (…) Nie martw się o nic. Znaj­dzie się dla cie­bie dość zaję­cia. Z cza­sem moż­na się przy­zwy­cza­ić do wszyst­kie­go. 

- To nie­moż­li­we, nie­moż­li­we — powta­rzał Zby­szek wią­zać się z takim kale­ką jak ja? — Kocham cię takie­go jakim jesteś — odpar­ła. Moja miłość nie wyga­sła i tak myślę, że i ty jesz­cze mnie kochasz. Z takim posta­no­wie­niem w ser­cu wró­ci­ła do domu. Mimo sprze­ci­wu rodzi­ny i oto­cze­nia Agniesz­ka przy­go­to­wa­ła wszyst­ko do ślu­bu. Po powro­cie Zbysz­ka z Ame­ry­ki odbył się ślub. Po roku na świat przy­szedł chło­piec”. Praw­dzi­wa miłość posta­wi­ła sie­bie na dru­gim miej­scu. Praw­dzi­wa miłość pra­gnę­ła szczę­ścia kocha­nej osoby.

Wła­śnie takiej miło­ści do koń­ca uczy­my się na Eucha­ry­stii. Takiej miło­ści uczy nas tyl­ko Bóg. Cią­gle odkry­waj­my w życiu praw­dzi­wy sens miło­ści dla sie­bie i dla dru­gich. Miło­ści pozo­sta­wia­ją­cej sie­bie na dru­gim miej­scu. Prze­ży­waj­my tę Eucha­ry­stię, jako zapo­wiedź wypeł­nie­nia Sło­wa: „To jest moje przy­ka­za­nie, aby­ście się wza­jem­nie miło­wa­li, tak jak Ja was umi­ło­wa­łem”. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/