Jezus usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich (Mk 9,35). Jezus od ośmiu wieków, w tejże krakowskiej świątyni poświęconej Jego Matce, przywołuje nas — uczniów, i co pokolenie woła, właściwie powtarza cierpliwie te właśnie słowa: jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich. To swoisty program działania wspólnoty chrześcijan, który dla nas jest elementem zasadniczym, jakby kodem DNA, naszą tożsamością. Odkrywamy ten kod życia wspólnego w dzisiaj usłyszanym Słowie.
Po prawie 100 latach od odzyskania niepodległości naszej Ojczyzny, po 100 latach od uwolnienia się od obciążeń zaborców, stajemy z dziękczynieniem przed Synem Bożym — Słowem i wierzymy, że gdyby nie ten duch służby i poświęcenia zaszczepiony w niektórych z nas w przeszłości, nie byłoby naszej wolności, rozwoju kultury polskiej i trwania piękna zwyczajów do dzisiaj. Program ofiary i służby, bezinteresownej pracy, wszczepiony przez Ewangelię w ludzi, zadziałał naprawdę i objawił się w dziele odzyskiwania samorządności Polaków. I to obywatele tej ziemi i ich odniesienie służebne dla narodu stanowiły zaczyn i program pierwszych dni wolności. Dziękujemy dziś Bogu za nich! Za pierwszego żołnierza II Rzeczpospolitej, socjalistę, marszałka Józefa Piłsudskiego, za polityka wizjonera narodowego Romana Dmowskiego, artystę-pianistę i jednocześnie ambasadora niepodległości Ignacego Jana Paderewskiego, za przywódcę III Powstania Śląskiego, chadeka Wojciecha Korfantego, oraz ludowca z Małopolski, twórcę świadomości patriotycznej wśród chłopów Wincentego Witosa oraz za tylu innych bohaterów niepodległości. Ludzi z różnych stron. Oni nauczyli się dobrze natury wolności i służby. Jeśli trzeba, byli gotowi za wolność cierpieć, ofiarować innym swój czas bez zapłaty. Choć pewnie różnili się poglądami, mieli swoje wady i grzechy, to naprowadzili nas na drogi wolności i suwerenności Ojczyzny. Bo umieli służyć.
Być sługą. Być dla. Bezinteresownie. To wielki program Jezusa. Program dla rodziny, szkoły, uniwersytetu, małej wspólnoty, miasta, narodu. Być ministrem (łac. minister znaczy sługa), diakonem (co po grecku znaczy sługa), po prostu być mądrym sługą to wielkie zadanie dla matek i ojców, nauczycieli, duchownych, artystów, urzędników, samorządowców i parlamentarzystów. To zadanie dosięga wszystkich stanów i profesji. Nie szukać swego, lecz służyć. To jest prawdziwa droga i program wolności tej ziemi, który kontynuujemy.
Ostatnio wpisali się w ten program służby fryzjerzy Krakowa. Możemy być z nich dumni. Najlepsi krakowscy fryzjerzy pomogli osobom bezdomnym przejść… metamorfozę. Oferowali, oczywiście za darmo, usługę dla osób bezdomnych, nie mających stałego dostępu do łaźni, nie będących w stanie wystarczająco zadbać o swój wygląd zewnętrzny. Przykry zapach, przetłuszczone, niezadbane włosy, nieogolona twarz — to wszystko przeszkadzało. W inicjatywie „Metamorfozy” od samego początku bierze udział jeden z najbardziej znanych krakowskich fryzjerów — Tomasz, który zabiera ze sobą zawsze grupę uczniów. Z „Metamorfoz”, które odbyły się we wtorek, 18 września, skorzystało około osiemdziesięciu osób. Profesjonalni fryzjerzy zrozumieli, że Niepodległa Polska to nie mury i zasieki, ale dłonie wyciągnięte w geście pomocy, służby i miłości, jedni ku drugim.
Taka postawa, wskazana również przez św. Jakuba w liście z drugiego czytania, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna od względów ludzkich i obłudy (Jk 3,17) niech stanie się ważnym memento tej Eucharystii. Pamiętajmy też o wielkiej otwartości wynikającej z pojęcia Polska. Uczył tego św. Jana Paweł II. Niech słowa największego Małopolanina z książki „Pamięć i tożsamość” wskażą nam drogę na cały następny czas. Pisał on tak: Historycznie polskość ma za sobą bardzo ciekawą ewolucję. Takiej ewolucji nie przeszła prawdopodobnie żadna inna narodowość w Europie. Naprzód, w okresie zrastania się plemion Polan, Wiślan i innych, to polskość piastowska była elementem jednoczącym: rzec by można, była to polskość „czysta”. Potem przez pięć wieków była to polskość epoki jagiellońskiej: pozwoliła ona na utworzenie Rzeczypospolitej wielu narodów, wielu kultur, wielu religii. Wszyscy Polacy nosili w sobie tę religijną i narodową różnorodność. Sam pochodzę z Małopolski, z terenu dawnych Wiślan, silnie związanych z Krakowem. Ale nawet i tu, w Małopolsce — może nawet w Krakowie bardziej niż gdziekolwiek — czuło się bliskość Wilna, Lwowa i Wschodu. Niezmiernie ważnym czynnikiem etnicznym w Polsce była także obecność Żydów. Pamiętam, iż co najmniej jedna trzecia moich kolegów z klasy w szkole powszechnej w Wadowicach to byli Żydzi. W gimnazjum było ich trochę mniej. Z niektórymi się przyjaźniłem. A to, co u niektórych z nich mnie uderzało, to był ich polski patriotyzm. A więc polskość to w gruncie rzeczy wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zamknięcie.
Te słowa stawiają nas we właściwym hic et nunc, właściwej perspektywie na tej Eucharystii. Bo to Pan Jezus „siedzi” tutaj wśród nas i naucza o służbie, a nie my Go nauczamy. To bez Jego Słowa i Ofiary nie będziemy w pełni chrześcijanami i zdolnymi do największej miłości Ojczyzny Polakami. On sam dał nam program służby dla wolności i bezinteresownej ofiary. Pilnujmy tego w naszej Polsce! Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/