Woda i wino. Tajemnicza przemiana. Wielka zapowiedź licznych cudów Jezusa w Kanie Galilejskiej. Taki początek znaków, początek drogi do tajemnicy zbawienia, śmierci i zmartwychwstania Pana nas zastanawia. Dlaczego uczta weselna? Cud przemiany wody w wino, przemiany braku w obfitość, wstydu w radość? (J 2, 1–11). Bóg nie wybiera momentu i okoliczności przypadkowo! Ta obecność Jezusa na uczcie i dodanie jakości życia parze młodych sprawia cudowną odmianę ich życia. Stają się błogosławieni. I nawet życie wszystkich ludzi jest inne aż od tamtej pory. Dzięki obecnemu w świecie Jezusowi.
My uczniowie Pana, wierzący w Jezusa obecnego, my chrześcijanie dajemy przemieniać siebie i świat Jego istnieniem. A On żyje pośród nas, dodaje nam szczęścia, troszczy się o wszystkie smutki i opatruje wszelkie słabości. Widzimy to?
W tygodniu, w którym jako Polacy doświadczyliśmy smutku, kiedy to publicznie, podczas wykonywania funkcji śmiercionośnie raniono prezydenta Gdańska, przybywamy po cud pociechy na Eucharystię — ucztę weselną z samym Panem Jezusem. Wiemy, że inna bazylika Mariacka, ta nasza siostrzana świątynia w Gdańsku przytuliła po Jezusowemu prochy naszego brata.
Poznajemy również, że jak to mówił jeden z polskich biskupów, „Ziemia jest doliną łez, w której żywi opłakują swoich zmarłych. Ale przez tę zasłonę łez widać wyraźny blask, widać światło zmartwychwstania. Zwycięski Pasterz prowadzi swoje owce przez bramę śmierci do prawdziwego życia. To nasi zmarli żyją, a my zmierzamy ku śmierci”. Uświadamiamy sobie po prostu kruchość ludzkiego życia i słabość niektórych naszych współrodaków, którzy zbyt łatwo ulegają fałszywym sądom, uproszczeniom, zawiści. Przychodzi do nas refleksja, że może i my przyczyniliśmy się do fali agresji w ostatnich miesiącach, choćby przez milczące przyzwolenie? Dlatego prosimy dziś Jezusa przemieniającego wodę i serca ludzkie, aby nas pilniej prowadził, aby Jego XXI-wieczni uczniowie mocniej uwierzyli w Niego, aby nigdy pochopnie nie osądzali, aby nie używali mowy nienawiści, aby brat nie podnosił ręki na brata.
Ze świadectw biskupa Gdańska i gdańszczan wiemy, że śp. Paweł Adamowicz był jednym z nas, ochrzczonym katolikiem, niedoskonałym jak my, lecz niekryjącym się ze swoją wiarą, uczestniczył bowiem w życiu sakramentalnym. Był uczniem Chrystusa. I dlatego ufamy, że przeszedł przez bramę śmierci przygotowany do przemiany i w krainie wesela niebieskiego, śpiewa dziś pieśń nową, którą śpiewa Panu ziemia cała, śpiewa Panu, sławi Jego imię (por. Ps 96).
Jak różne otrzymujemy powołania życiowe, zwłaszcza te szczegółowe. Bo różne są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan (por. 1 Kor 12,4). Są te powołania stanowe, do bycia ojcem, mamą, duchownym; są te zawodowe, profesjonalne. Wśród nich wyróżnia się powołanie do polityki, do troski o dobro wspólne. Niełatwe, momentami bardzo trudne, narażające na krytykę i często na wielką niewdzięczność. W czasie Eucharystii, kiedy to spoglądamy w niebo widzimy tam, na uczcie przemienionych, Wszystkich Świętych, nie tylko tych kanonizowanych, męczenników, wyznawców, papieży, ale i tych bardziej „pospolitych”, których tam wiele, wiele więcej, z każdego języka, ludu i narodu: piekarzy, rzeźbiarzy, restauratorów, informatyków, lekarzy, wykładowców, prawników, dziennikarzy, sportowców, artystów, duchownych. Ufamy, że i tych zajmujących się szczególnie dobrem wspólnym — mężów stanu, parlamentarzystów, samorządowców jest w niebie pod dostatkiem.
W tym tygodniu pełną mocą Ducha rezonują Doliną Wisły od Gdańska przez Warszawę ku nam w Krakowie, wibrują na całą Ojczyznę i rozsianą po całej ziemi Polonię, ważne słowa Jana Pawła II wygłoszone w Gdańsku właśnie: „Jeden drugiego brzemiona noście” (…) to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni – przeciw drugim. I nigdy „brzemię” dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza nad solidarność. Nie może być program walki ponad programem solidarności. Inaczej – rosną zbyt ciężkie brzemiona. I rozkład tych brzemion narasta w sposób nieproporcjonalny (homilia z 12 VI 1987 roku).
Trwa ta lekcja specjalna autorstwa natchnionego Papieża wygłoszona z miłością dla przemiany Polaków. Tę lekcję czytamy dziś jakby była wygłoszona z nieba, z trwającej uczty weselnej Jezusa i wspólnoty świętych. Lekcja więc trwa, choć pokolenia Polaków się prawie wymieniły. Zadanie domowe tylko jeszcze nieodrobione. Odrabiajmy je pilnie razem po tej Eucharystii przez nadchodzący tydzień i potem. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/