Bóg słodki jak plaster miodu
Poniedziałek, 23 marca 2015 r., kościół Mariacki w Krakowie, godzina 18:30. Ogromny tłum. Wszystkie ławki i schodki zajęte, wierni stoją w przejściach, otwarto boczne kaplice, które szybko wypełniły się po brzegi. Trochę osób stoi nawet na placu Mariackim i nadstawia uszu. Ludzie czekają cierpliwie, w skupieniu. Chyba bardzo im zależy na byciu właśnie tutaj. Czyżby jakiś koncert światowej sławy chóru z darmowymi wejściówkami? Nie. Rekolekcje wielkopostne. Wejściówki niepotrzebne.
Zawędrował do Krakowa
Ojca Adama Szustaka, dominikanina, na rekolekcje do bazyliki Mariackiej zaproszono już ponad dwa lata temu. Były duszpasterz DA „Beczka”, a obecnie wędrowny kaznodzieja, znany przede wszystkim dzięki stronie internetowej langustanapalmie.pl, na której publikuje swoje konferencje i kazania, ma grono wiernych słuchaczy, zwłaszcza wśród ludzi młodych. Skąd dziwna nazwa strony internetowej? Jak tłumaczy o. Adam, być chrześcijaninem oznacza tak ufać Bogu i za nim podążać, by stać się jak langusta na palmie z mozaiki w katedrze w Akwilei – wyniesiona w górę, ku słońcu, ku ciepłu, ku szczęściu. Kto by nie chciał być taką langustą… Kto by nie chciał siedzieć na takiej palmie…
Ci, którzy słuchają o. Adama, podkreślają, że dzięki niemu uświadamiają sobie, że każdy człowiek jest powołany do prawdziwego szczęścia i ma być właśnie jak wspomniana langusta. Według nich o. Adam porusza serca i uświadamia ogrom Bożej miłości, a mówi ze swadą i entuzjazmem. Powiadają, że dzięki jego słowom i świadectwu można przekonać się, że Słowo Boga jest „żywe i skuteczne” oraz „ostrzejsze niż miecz obosieczny”, a słuchając go, każdy wie, że jego „tu i teraz” nie jest Bogu obojętne.
Bazylika pęknie w szwach?
W organizację prawie tygodniowych rekolekcji (trwających od niedzieli do piątku) oprócz parafii mariackiej włączyły się wspólnoty prężnie działające tam od około trzech lat: Chrystus w Starym Mieście, Sala na Górze i Schola Mariacka.
– Dziś wiem, że było to wielkie przedsięwzięcie – opowiada Ania z Sali na Górze. – Kiedy utworzyliśmy wydarzenie na Facebooku, chcąc zachęcić do przyjścia jak najwięcej osób, liczyliśmy na kilkaset zgłoszeń. Jakież było nasze zdziwienie, gdy po kilkunastu godzinach obecności w sieci ponad tysiąc osób zadeklarowało chęć uczestniczenia w rekolekcjach głoszonych przez o. Adama. Ostatecznie na Facebooku „Wezmę udział” kliknęło… pięć tysięcy osób!
Obawiano się, czy bazylika pomieści tak ogromną liczbę ludzi. W sieci krążyły nawet żarty, żeby rekolekcje przenieść na Błonia albo przynajmniej na Rynek Główny.
– Mieliśmy jednak nadzieję – mówi Konrad z Chrystusa w Starym Mieście – że bazylika pomieści tę rzeszę wiernych i wcale w szwach nie pęknie… W końcu przez tyle wieków jej patronka Matka Boża ochraniała ją, to i może tym razem jakoś dopomoże…
Oczekiwaniu na rekolekcje towarzyszyło lekkie podenerwowanie, ale też mnóstwo pozytywnych emocji.
– Liczyliśmy na to, że dzięki tym rekolekcjom uda się ożywić nasz piękny kościół Mariacki – przyznaje Monika ze Scholi Mariackiej. – Że będzie to czas pełen jedności i mocy Ducha Świętego, czas przemian naszych serc. Nie pomyliliśmy się.
Błogosławiony tłum
Poniedziałek, 23 marca 2015 r., kościół Mariacki w Krakowie, godzina 18:30. Ogromny tłum. Wszystkie ławki i schodki zajęte, wierni stoją w przejściach, otwarto nawet boczne kaplice, które szybko wypełniły się po brzegi. Jakoś się pomieścili, chociaż trochę osób stoi na placu Mariackim i tam nadstawia uszu. Ludzie czekają cierpliwie, w skupieniu. Chyba bardzo im zależy na byciu właśnie tutaj. Może się wydawać, że za chwilę rozpocznie się koncert światowej sławy chóru. To jednak nie koncert. To rekolekcje wielkopostne, które trwają od niedzielnego wieczora i potrwają jeszcze do piątku.
Msza święta. Kantor rozpoczyna pieśń, którą podejmuje schola, a zaraz potem wszyscy wierni. Słowa „Miłosierny Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy” wypełniają bazylikę aż pod sam sufit, a figury dłuta Wita Stwosza wydają się otwierać oczy ze zdumienia. Tylu modlących się ludzi dawno tutaj nie widziały.
To nie bezimienny tłum. To rzesza osób ukochanych przez Pana Boga. Bo – jak mówił o. Adam – Pan Bóg każdą z tych osób UWIELBIA! I możesz pytać „Czy to aby na pewno o mnie chodzi?”. Tak, właśnie o ciebie.
Po mszy świętej rozpoczyna się konferencja, a o. Adam zaprasza stojących z przodu do zajęcia miejsc wokół ołtarza, na dywanie, na schodkach, na krzesłach. Panuje życzliwa, rodzinna atmosfera, pełna uśmiechu – mimo niedogodności i niewygód. Błogosławiony tłum. Ukochany przez Boga. Żywy Kościół w kościele stojącym na krakowskim Rynku od wieków.
Przyszli dla Jezusa
Spoglądam na zasłuchane twarze ludzi. Widzę emocje: zadumanie, radość, wzruszenie, niedowierzanie, zachwyt… O czym mówił o. Adam podczas rekolekcji? O tym, że Bóg naprawdę kocha i że najważniejsze, by nie stracić Go z oczu. O tym, że w niczym nie znajdziesz ukojenia, bo tylko On jest twoim spełnieniem, choć tak często inne sprawy wydają ci się ważniejsze. O tym, że On trzyma cię mocno w Swoich rękach, choćby nie wiem co. I o tym, że miłość jest jak uwierające ziarenko, które może stać się perłą.
Słucham śpiewu podczas czwartkowej adoracji, który prowadzi Ola – solistka hymnu Światowych Dni Młodzieży 2016. Widzę wzniesione w górę ręce, oczy wpatrzone w Jezusa Eucharystycznego i usta śpiewające słowa: „Przyjdź i zajmij miejsce Swe na tronie naszych serc”. Przez moją głowę przemyka myśl: „Skąd tu się wzięły te rzesze ludzi?”. Ale zaraz przychodzi odpowiedź: Przyszli tutaj dla Jezusa. Bo Bóg jest wielki i – jak głosił tytuł rekolekcji – słodki.
Moc Ducha Świętego
– Rekolekcyjny tydzień był trochę zwariowany – uśmiecha się Jacek ze Scholi Mariackiej – zwłaszcza dla nas, bo codziennie od godziny 17:00 mieliśmy próby, a potem prowadziliśmy śpiew podczas liturgii. Trzeba jednak przyznać, że już dawno tak dobrze nam się nie śpiewało. Cały Kościół podejmował pieśni i modlił się z nami. Czuliśmy, że to, co robimy, ma sens, a Duch Święty pomaga nam wielbić Boga.
– Nie tylko schola była maksymalnie zaangażowana przez te kilka dni, ale także kilkadziesiąt innych osób – uzupełnia Paweł, kantor Bazyliki. – Wymienić trzeba służbę ołtarza, grupę techniczną pilnującą, by wszyscy pomieścili się w bazylice, osoby mówiące modlitwę wiernych i ogłoszenia, siostry serafitki czuwające nad detalami organizacyjnymi, naszych mariackich fotografów, a przede wszystkim księży, na czele z księdzem proboszczem, którzy służyli w konfesjonałach i wytrwale rozdawali Komunię Świętą. Nie wiem, czy wiecie, ale w pierwszym dniu rekolekcji trzeba było pożyczać Pana Jezusa od sąsiadów, jezuitów – śmieje się Paweł.
– Dla mnie bardzo ważne było poczucie jedności – mówi Ania z Sali na Górze. – Cieszę się, że mimo zmęczenia i wytężonej pracy umieliśmy się razem modlić w naszych wspólnotach, wraz z tysiącami innych ludzi. I wiem, że to zmęczenie było na chwałę Pana Boga.
Z pewnością każdy z tych kilku tysięcy uczestników rekolekcji przeżył je inaczej. W końcu każdy jest inny. Na Facebooku można jednak przeczytać trochę świadectw, na przykład takich: „Moja przyjaciółka się wczoraj popłakała, bo stwierdziła, że o. Adam mówi do niej. A on mówi do każdego. Czy masz lat 50, czy 20. Czy masz bagaż życiowy, czy stoisz u progu”. Albo: „To jest moc! Moc Słowa Bożego! Moc Ducha Świętego”.
– Przez te rekolekcje – podsumowuje Kalina ze wspólnoty Chrystus w Starym Mieście – Bóg dał nam poczuć swoją słodycz.
Wit Stwosz chodził do Mariackiego. A ty?
Parafia mariacka nie chce, aby rekolekcje głoszone przez o. Szustaka były tylko krótkim epizodem. One przypomniały ważną rzecz – że to przepiękne wnętrze kościoła jest jeszcze piękniejsze, gdy wypełnią je modlący się ludzie.
– Chcemy podkreślić, że w kościele Mariackim dużo się dzieje, że można tam znaleźć swoje miejsce na modlitwę, spotkanie z Bogiem i duchowy rozwój – mówi Paweł. – Dlatego zachęcamy do zaangażowania się w dzieła tworzone przez wspólnoty: Chrystus w Starym Mieście, Salę Na Górze i Scholę Mariacką.
Chrystus w Starym Mieście to wspólnota organizująca comiesięczne adoracje Najświętszego Sakramentu w kościele Mariackim.
– W każdy ostatni czwartek miesiąca adorujemy Pana Jezusa i uwielbiamy Go za wszystko, co daje nam każdego dnia – mówi Kalina. – Poza tym w naszej wspólnocie działa także grupa terenowa, której zadaniem jest wychodzenie na Rynek Główny i zapraszanie na adorację. Ludzie często korzystają z zaproszenia – wchodzą do bazyliki, by chociaż uklęknąć przed Najświętszym Sakramentem, mimo że akurat śpieszyli się na pociąg albo szli z zakupami. Spotkania na Rynku są także często okazją do ciekawych rozmów o wierze i Panu Bogu.
W pozostałe czwartki w kościele Mariackim daje o sobie znać Sala na Górze, która już od kilku lat zajmuje się organizacją katechez dla dorosłych.
– Nasze katechezy głoszone są przez różnych prelegentów: przez księży, świeckich, siostry zakonne – opowiada Ania – i dotyczą bardzo różnych tematów. W tym roku na przykład zajmujemy się człowieczeństwem, a nasze hasło to „Będziesz człowiekiem… O tym, jak widzi Cię Bóg”. Poprzez katechezy chcemy zrozumieć i pogłębić naszą wiarę, i pomóc ją zrozumieć innym. To jest nasz sposób na szukanie Pana Boga i próba kochania Go także naszym umysłem.
Wspólnoty spotykają się dwa razy w tygodniu na mszach świętych – w czwartki (przed katechezami lub adoracją) oraz w niedziele – zawsze o 18:30. Liturgii towarzyszy piękny śpiew prowadzony przez Scholę Mariacką.
Kościół Mariacki to nie muzeum
– Wszystkich, którzy podczas rekolekcji z o. Adamem poczuli się w bazylice Mariackiej jak w domu, zapraszamy do nas jak najczęściej – mówią zgodnie przedstawiciele wspólnot. – Ołtarz Wita Stwosza, piękna polichromia i słyszany co godzinę hejnał z wieży mariackiej to niewątpliwe atrakcje. Najważniejszą jednak atrakcją jest żywy Bóg i żywy Kościół, który tworzy każdy z nas.
A. Michna