W latach międzywojennych, żył i tworzył we Włoszech artysta rzeźbiarz — Giuseppe Ardente. Modna wtedy była idea nadczłowieka. Artysta postanowił takowego wyrzeźbić. Pracował długo. Dokonano uroczystego odsłonięcia rzeźby. Rzeźba prezentowała nadczłowieka w taki sposób: młody, piękny, pełen fizycznej siły mężczyzna wspinał się na skałę, zdobywał szczyt góry, jakby bez wysiłku. Pośród zwiedzających wystawę była kobieta. Artysta ciekaw był jej opinii, bo patrzyła długo na to dzieło sztuki. — Co pani sądzi o tej rzeźbie? ‑Na twarzy kobiety pojawił się wówczas niesmak: — Nie. To nie może być nadczłowiek, to barbarzyńca. Proszę spojrzeć, on buciorami depcze delikatne roślinki na zboczu skały. ‑Tego wieczoru artysta nakazał zamknąć wystawę. Wyrzeźbił dzieło od nowa. Tym razem rzeźba przedstawiała zupełnie innego człowieka, który szedł po ziemi. Człowiek ten jednak dźwigał na swych ramionach belkę drzewa. Długą belką robił bruzdę na ziemi, ale w śladach wyrastały wielkie, piękne kwiaty. Giuseppe Ardente był człowiekiem niewierzącym, ale goście wystawy nie mieli wątpliwości, że przedstawił symbolicznie Chrystusa.
Jan Chrzciciel to ten, który na kartach Biblii przedstawił ludziom żyjącego Chrystusa. Poznajemy go m.in. po haśle „Przygotujcie drogę Panu” (Mk 1). Wg Jana chrześcijańska linia życia polega na tym, aby przepuścić przodem Jezusa Chrystusa. Aby nie usiłować być samotnym herosem. Aby raczej pójść za Nim, po Jego śladach i zostawiać po sobie równie piękne ślady. Aby uznać Go za mistrza życia, nauczyciela wartości i gwaranta ostatecznego powodzenia. I nie należy deptać w życiu kwiatów, prawdy, piękna i dobra.
Co ciekawe, dla nas w tekście o Janie Chrzcicielu znajduje się informacja o diecie i modzie. Jan w rzeczy samej był na specyficznej diecie. Jadał szarańczę i miód. W kwestii ubioru był o tyle niewymagający, co nawet ekstrawagancki. Nosił odzienie z sierści wielbłądziej, które było vintage, jakby z czasów przodków. Nie o tym jednak jest opowieść. Przekaz Jana dotyczy samodyscypliny. Wg niego utrzymanie w ryzach naszego życia zaczyna się od nieschlebiania ciału. Mamy więc unikać w życiu jak ognia holizmów (alko‑, sekso‑, praco‑, telewizjo‑, komputero‑, telefono-). To nie będzie żadną drogą wyjścia. To prowadzi wielu do ściany rozpaczy, do jeszcze większej nudy i pustki. Jedynym sensownym rozwiązaniem jest „być czystym i bez zarzutu na dzień Chrystusa” (Flp 1, 10). Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/