Św. Paweł w Liście do Kolosan pozostawia nam, chrześcijanom wszystkich pokoleń ciekawą wskazówkę, którą można streścić jednym czasownikiem w trybie rozkazującym: śpiewajcie! Słyszeliśmy przed chwilą: Słowo Chrystusa niech w was mieszka w całym swym bogactwie: z całą mądrością nauczajcie i napominajcie siebie, psalmami, hymnami, pieśniami pełnymi ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach (Kol 3). Czy te słowa nie dotyczą wprost śpiewania kolęd w rodzinach i na naszych zgromadzeniach niedzielnych?
Kolęda to nie tylko śpiew, ale i piękno słowa, rytm, uśmiech, uczucia, modlitwa. Tak od wieków budowaliśmy śpiewem wokół Świętej Rodziny nasze rodziny. Gdy przybywamy do kościołów w tym czasie śpiewamy jakby wraz ze św. Maryją, św. Józefem i pastuszkami. Po kolędzie, ze śpiewem do rodzin przychodzi ksiądz z ministrantami. W kolędowaniu jak w każdym śpiewaniu o podłożu religijnym nasze życie doznaje Bożej pociechy i dotknięcia łaski. Bo kiedy śpiewamy kolędy adorujemy Boże tajemnice.
Można z dumą powtarzać, że jesteśmy jako Polacy w tej dyscyplinie — śpiewania kolęd — jednymi z najlepszych na świecie. Kolędy wyrażają wiarę i dają nadzieję. Jednoczą nas rodzinnie z Bożą tajemnicą. Dają moc. Co więcej, kolędy jakby powstają ciągle na nowo, bo słyszymy ich nowe aranżacje w radio i telewizji. Mamy ich, my Polacy, więcej niż dni w roku. Już w antologii ks. Michała Marcina Mioduszewskiego z 1845 roku pt. „Pastorałki i kolędy z melodyjami” uzbierało się ich 292.
Zaśnij, Dziecino, Święte Dziecię,
Tyś nam pociechą na tym świecie.
Zmruż oczęta swoje, Tyś serce moje,
Modlitwa moja niech uśpi Cię.
Cytowana kolęda „Zaśnij Dziecino” powstała ponad 115 lat temu. Było to w 1903 roku. Do Rzeszowa przybył jako nauczyciel muzyki i śpiewu w seminarium nauczycielskim prof. Antoni Sas-Uruski (1872 – 1934), pianista i kompozytor. Ten człowiek postanowił skupić koło siebie zespół ludzi muzykalnych i oddał do dyspozycji nawet swe mieszkanie (por. dr Juliusz Kijas, „Dzieje rzeszowskiej Lutni w ciągu pierwszego 25-lecia 1904−1929”). Antoni Uruski był w Rzeszowie tylko trzy lata, lecz zdążył dokonać tylu znamienitych dzieł: kwartet wokalny, chór żeński, męski i mieszany, szkoła muzyczna, koncerty. I stworzył w Rzeszowie dzieło zdumiewające — cytowaną kolędę „Zaśnij Dziecino” opartą na klimacie mazurków Chopina. Warto wspomnieć, iż Antoni Sas-Uruski (1872 – 1934) studiował muzykę u Władysława Żeleńskiego w Krakowie. I jego kolęda ciągle jest żywym świadectwem nieustającej Bożej Miłości. A oto tekst jej drugiej strofy:
Podnieś Swą rączkę, pobłogosław nam,
Całe swe życie ja Tobie dam.
Zmruż oczęta swoje, Tyś serce moje,
Modlitwa moja niech uśpi Cię̨.
Poleca nam ta kolęda całe życie oddać Bogu, który ogołocił samego siebie i stał się człowiekiem (Flp 2, 5–7) oraz upodobnić się do Boga okazując serce. A przez to przyjąć postawę „bycia dla” w rodzinie, wśród znajomych, w pracy. Ogołocić się z własnego egoizmu, z pychy, próżności, pragnienia, by nas tylko szanowano, schować nierzadko ambicje, aby nastał Boży pokój. Bo przecież jesteśmy tylko pastuszkami swojego życia. Pasterz serca jest tylko jeden. Tę prawdę wyśpiewujemy w kolędach, zwracając uwagę na wzruszającą pokorę Jezusa — Słowa wcielonego. Dlatego nie zaprzestajemy tradycji kolędowania w rodzinie i kościołach, aby nie być gorszymi od niewidzialnych aniołów towarzyszących nam w tej liturgii:
Anielskie chóry chwałę̨ głoszą̨,
Pasterze hojnie dary znoszą̨.
Zmruż oczęta swoje, Tyś serce moje,
Modlitwa moja niech uśpi Cię̨. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/