0:00/ 0:00

Zeskanuj, aby wesprzeć Bazylikę

spark-qr mobile
POKAŻ MNIEJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej
w Krakowie z użyciem aplikacji Spark

Nie masz aplikacji? Wejdź na spark.pl
ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej
w Krakowie z użyciem aplikacji Spark

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Aplikacja dostępna dla platformy

Kazania

Strażacy nie idą do piekła…

Strażacy nie idą do piekła…

Stra­ża­cy sta­nę­li dziś na modli­twie w koście­le Naj­święt­szej Pan­ny Maryi w Kra­ko­wie z oka­zji poważ­nej. 150 lat upły­nę­ło od 28 kwiet­nia R.P. 1873. Wów­czas Rada miej­ska osta­tecz­nie zade­cy­do­wa­ła o utwo­rze­niu w Kra­ko­wie miej­skiej Zawo­do­wej Stra­ży Pożar­nej. Jej orga­ni­za­cję powie­rzy­ła Win­cen­te­mu Emi­no­wi­czo­wi, dotych­cza­so­we­mu Naczel­ni­ko­wi Ochot­ni­czej Stra­ży Pożar­nej. W tym samym roku obję­li służ­bę na wie­ży mariac­kiej, stąd bowiem roz­cią­gał się roz­le­gły widok na całą oko­li­cę, a sygnał hej­na­łu wska­zy­wał dobry czas dla mia­sta, oko­li­cy, a potem dzię­ki audy­cjom Pol­skie­go Radia, dla całej Pol­ski. Stra­ża­cy — stró­że bez­pie­czeń­stwa Kra­ko­wa, jego dzie­dzic­twa mate­rial­ne­go i ducho­we­go, jego zabyt­ków, etho­su i kul­tu­ry przy­by­wa­ją ze swo­imi gość­mi do ser­ca mia­sta, któ­re­mu słu­żą. Powta­rza­ją za psalmistą:
Strzeż mnie, o Boże, Tobie zaufałem
Zacho­waj mnie, Boże, bo chro­nię się u Ciebie,
mówię do Pana: „Tyś jest Panem moim”.
Pan moim dzie­dzic­twem i przeznaczeniem,
to On mój los zabez­pie­cza
(Ps. 16).

Św. Flo­rian to głów­ny patron stra­ża­ków. Jako chrze­ści­ja­nin znał Psalm 16 i zapew­ne recy­to­wał go jako czło­wiek czy­nu żoł­nier­skie­go. Ten Psalm win­ni­śmy i my recy­to­wać za ludzi nara­ża­ją­cych życie w pomo­cy dla innych w cza­sie zda­rzeń żywio­ło­wych poża­ru, powo­dzi i innych, odno­sząc nasze wysił­ki do Boga. Dzi­siaj rów­nież powta­rza­my przy­ka­za­nie siód­me z deka­lo­gu stra­ża­ka odno­szą­ce się do pro­fe­sji, wska­zu­ją­ce na miłość jako bez­in­te­re­sow­ny dar: Bądź dum­ny z tego, że nale­żysz do towa­rzy­stwa pożar­ni­cze­go, że nale­żysz do nie­zli­czo­nej rze­szy bojow­ni­ków wal­czą­cych pod sztan­da­rem naj­czyst­szej miło­ści bliźniego. 

Nie­co histo­rii. Przez całe stu­le­cia ochro­ną poża­ro­wą w mie­ście Kra­ko­wie, jak to było w zwy­cza­ju, zaj­mo­wa­li się pogru­po­wa­ni oby­wa­te­le i hut­man ratusz­ny, któ­ry spra­wo­wał pie­czę, kon­tro­lo­wał prze­strze­ga­nia prze­pi­sów prze­ciw­po­ża­ro­wych, nad­zo­ro­wał ćwi­cze­nia.  Czę­sto jed­nak z uwa­gi na drew­nia­ną zabu­do­wę i wojen­ne napa­ści ogień tra­wił mia­sto, a Rada Mia­sta cią­gle zasta­na­wia­ła się jak uspraw­nić dzia­ła­nie ochron­ne tak cen­ne­go miej­sca, jakim był Kra­ków. Po wie­kach śred­nich, po roz­kwi­cie Jagiel­loń­skim i po wie­kach schył­ku Rzecz­po­spo­li­tej Oboj­ga Naro­dów, w wie­ku XIX sta­ły się uciąż­li­we dla strze­gą­cych bez­pie­czeń­stwa mia­sta od ognia biu­ro­kra­tycz­ne prze­pi­sy austriac­kie doty­czą­ce stra­ży: Pod najsu­row­szą karą stró­żom mariac­kim w razie dostrze­że­nia ognia nie wol­no było bić w dzwon, lecz win­ni byli dać znać na odwach, że się gdzieś pali. Ofi­cer dyżur­ny był zobo­wią­za­ny posłać z odwa­chu żoł­nie­rza na Stra­dom do komen­de­ru­ją­ce­go gene­ra­ła, że się tam i tam pali. Gene­rał komen­de­ru­ją­cy wysy­łał swe­go adiu­tan­ta na wska­za­ne miej­sce, żeby się naocz­nie prze­ko­nał, czy to jest praw­dzi­wy pożar, czy też może rewo­lu­cja. A dopie­ro pan adiu­tant oba­czyw­szy wła­snym okiem, miał roz­kaz udać się na odwach i tam dać dopie­ro ofi­ce­ro­wi dyżur­ne­mu pole­ce­nie, aby stra­ża­ków ognio­wych na wie­ży Mariac­kiej zawia­do­mił, że wol­no im bić na alarm, iż w mie­ście gore. Od 1873 roku ten stan napra­wia­no. Mia­sto sta­ło się bez­piecz­niej­sze, a spraw­ność stra­ża­ków kra­kow­skich pro­mie­nio­wa­ła na kraj. Dla­te­go dzię­ku­je­my w koście­le Mariac­kim choć­by za akcję stra­żac­ką w 1912 roku. Wte­dy ura­to­wa­no wyż­szą wie­żę mariac­ką. Pożar wywo­ła­ny został przez czyn­nik natu­ral­ny: pio­run. Dobre dowo­dze­nie, duża spraw­ność i odwa­ga zawo­do­wych stra­ża­ków zosta­ła poświad­czo­na przez kro­ni­ki miej­skie. Stra­ża­cy wspo­ma­ga­li nas rów­nież 4 wrze­śnia 1939 — uty­ka­li muśli­nem bez­cen­ne witra­że w koście­le Mariac­kim, by uchro­nić je przed wypa­da­niem pod­czas wstrzą­sów spo­wo­do­wa­nych bom­bar­do­wa­niem. Obec­nie poprzez sta­łą łącz­ność i nad­zór nad sys­te­mem infor­ma­cji o poża­rze chro­nią całe wnę­trze kościo­ła z bez­cen­nym ołta­rzem dłu­ta Wita Stwo­sza. Wyra­ża­my im za to szcze­gól­ną wdzięcz­ność. Podob­nie wie­lu kra­ko­wian dzię­ku­je za misję pośród nas, za set­ki akcji, za ćwi­cze­nia, pre­wen­cję i edu­ka­cję w mate­rii bezpieczeństwa.

W dzi­siej­szym dniu modli­twę skła­da­my rów­nież za stra­ża­ków, któ­rzy przez wie­ki, czy to w ochot­ni­czej służ­bie mia­stu, czy jako zawo­dow­cy ode­szli przed nami do wiecz­no­ści. Modli­my się za nich do Boga, któ­ry im przy­go­to­wał miej­sce w nie­bie­skim Jeru­za­lem. Ufa­my, że praw­dzi­we jest zawo­ła­nie dru­hów: Stra­ża­cy nie idą do pie­kła… Zaczę­li­by je gasić. Stra­ża­cy po wier­nej służ­bie idą, ufa­my, do nie­ba. Wspo­mnij­my jed­ne­go. 3 lip­ca 1901 — w cza­sie peł­nie­nia dyżu­ru na wie­ży mariac­kiej zmarł trę­bacz — stra­żak. Napi­sał o nim „Prze­wod­nik Pożar­ni­czy”: Anto­ni Dołę­ga, 46 lat liczą­cy, trę­bacz stra­ży pożar­nej miej­skiej od lat 20, prze­zna­czo­ny do odgry­wa­nia hej­na­łów na Wie­ży po odbi­ciu na miej­skich zega­rach każ­dej godzi­ny, umarł nagle na pora­że­nie ser­ca. O godzi­nie 10 i 11 w nocy on jesz­cze trą­bił na 4 stro­ny mia­sta, o godzi­nie 12 już nie żył, pada­jąc na miej­scu, gdzie prze­pę­dził pra­wie poło­wę swo­je­go pra­co­wi­te­go życia. Jego oso­ba przy­po­mi­na nam sym­bo­licz­nie o tak wie­lu stra­ża­kach poświę­ca­ją­cych się mia­stu i ludziom, goto­wych odby­wać straż dzien­ną i noc­ną za innych, sko­rych nawet sko­czyć w ogień i wodę. Stra­ża­cy nie idą do pie­kła… To dla­te­go figu­ra stra­ża­ka w spo­łe­czeń­stwie cie­szy się bez­pre­ce­den­so­wą esty­mą. Sta­no­wi o sze­ro­kim poczu­ciu wspól­no­ty. W koście­le Mariac­kim w Kra­ko­wie w cza­sie cogo­dzin­ne­go hej­na­łu odczu­wa­my to może najbardziej.

W cza­sie ostat­niej wie­cze­rzy Jezus modlił się i prze­strze­gał nas tymi sło­wa­mi: Ojcze Świę­ty, nie tyl­ko za nimi pro­szę, ale i za tymi, któ­rzy dzię­ki ich sło­wu będą wie­rzyć we Mnie; aby wszy­scy sta­no­wi­li jed­no, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni sta­no­wi­li jed­no w Nas, aby świat uwie­rzył, żeś Ty Mnie posłał (J 17). Te sło­wa odno­szą się do jed­no­ści chrze­ści­jan, któ­rzy podzie­le­ni sta­ją się jak ple­wa, któ­rą wiatr roz­mia­ta, czy są jak zwie­trza­ła sól, któ­ra na nic się nie przy­da, chy­ba tyl­ko na wyrzu­ce­nie. Dla­te­go przy­zy­wa­jąc patro­na­tu Pan­ny Maryi Wnie­bo­wzię­tej, naszej Gwiaz­dy zaran­nej, módl­my się rów­nież z inspi­ra­cji ewan­ge­licz­nej o jed­ność śro­do­wi­ska stra­ża­ków, o pra­wość ich sumień i odda­nie służ­bie, o pro­spo­łecz­ną dzia­łal­ność orga­ni­za­cji ochot­ni­czych i pań­stwo­wych. Niech hasło aby byli jed­no, dopo­ma­ga w akcjach gaśni­czych i w jed­nost­kach, jak i w codzien­nym życiu rodzin­nym. Niech sło­wa pry­wa­ta, podział i roz­łam będą obce nam wszyst­kim. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/
Kaza­nie wygło­szo­ne z oka­zji jubi­le­uszu 150-lecia Kra­kow­skiej Stra­ży Pożarnej