Strażacy stanęli dziś na modlitwie w kościele Najświętszej Panny Maryi w Krakowie z okazji poważnej. 150 lat upłynęło od 28 kwietnia R.P. 1873. Wówczas Rada miejska ostatecznie zadecydowała o utworzeniu w Krakowie miejskiej Zawodowej Straży Pożarnej. Jej organizację powierzyła Wincentemu Eminowiczowi, dotychczasowemu Naczelnikowi Ochotniczej Straży Pożarnej. W tym samym roku objęli służbę na wieży mariackiej, stąd bowiem rozciągał się rozległy widok na całą okolicę, a sygnał hejnału wskazywał dobry czas dla miasta, okolicy, a potem dzięki audycjom Polskiego Radia, dla całej Polski. Strażacy — stróże bezpieczeństwa Krakowa, jego dziedzictwa materialnego i duchowego, jego zabytków, ethosu i kultury przybywają ze swoimi gośćmi do serca miasta, któremu służą. Powtarzają za psalmistą:
Strzeż mnie, o Boże, Tobie zaufałem
Zachowaj mnie, Boże, bo chronię się u Ciebie,
mówię do Pana: „Tyś jest Panem moim”.
Pan moim dziedzictwem i przeznaczeniem,
to On mój los zabezpiecza (Ps. 16).
Św. Florian to główny patron strażaków. Jako chrześcijanin znał Psalm 16 i zapewne recytował go jako człowiek czynu żołnierskiego. Ten Psalm winniśmy i my recytować za ludzi narażających życie w pomocy dla innych w czasie zdarzeń żywiołowych pożaru, powodzi i innych, odnosząc nasze wysiłki do Boga. Dzisiaj również powtarzamy przykazanie siódme z dekalogu strażaka odnoszące się do profesji, wskazujące na miłość jako bezinteresowny dar: Bądź dumny z tego, że należysz do towarzystwa pożarniczego, że należysz do niezliczonej rzeszy bojowników walczących pod sztandarem najczystszej miłości bliźniego.
Nieco historii. Przez całe stulecia ochroną pożarową w mieście Krakowie, jak to było w zwyczaju, zajmowali się pogrupowani obywatele i hutman ratuszny, który sprawował pieczę, kontrolował przestrzegania przepisów przeciwpożarowych, nadzorował ćwiczenia. Często jednak z uwagi na drewnianą zabudowę i wojenne napaści ogień trawił miasto, a Rada Miasta ciągle zastanawiała się jak usprawnić działanie ochronne tak cennego miejsca, jakim był Kraków. Po wiekach średnich, po rozkwicie Jagiellońskim i po wiekach schyłku Rzeczpospolitej Obojga Narodów, w wieku XIX stały się uciążliwe dla strzegących bezpieczeństwa miasta od ognia biurokratyczne przepisy austriackie dotyczące straży: Pod najsurowszą karą stróżom mariackim w razie dostrzeżenia ognia nie wolno było bić w dzwon, lecz winni byli dać znać na odwach, że się gdzieś pali. Oficer dyżurny był zobowiązany posłać z odwachu żołnierza na Stradom do komenderującego generała, że się tam i tam pali. Generał komenderujący wysyłał swego adiutanta na wskazane miejsce, żeby się naocznie przekonał, czy to jest prawdziwy pożar, czy też może rewolucja. A dopiero pan adiutant obaczywszy własnym okiem, miał rozkaz udać się na odwach i tam dać dopiero oficerowi dyżurnemu polecenie, aby strażaków ogniowych na wieży Mariackiej zawiadomił, że wolno im bić na alarm, iż w mieście gore. Od 1873 roku ten stan naprawiano. Miasto stało się bezpieczniejsze, a sprawność strażaków krakowskich promieniowała na kraj. Dlatego dziękujemy w kościele Mariackim choćby za akcję strażacką w 1912 roku. Wtedy uratowano wyższą wieżę mariacką. Pożar wywołany został przez czynnik naturalny: piorun. Dobre dowodzenie, duża sprawność i odwaga zawodowych strażaków została poświadczona przez kroniki miejskie. Strażacy wspomagali nas również 4 września 1939 — utykali muślinem bezcenne witraże w kościele Mariackim, by uchronić je przed wypadaniem podczas wstrząsów spowodowanych bombardowaniem. Obecnie poprzez stałą łączność i nadzór nad systemem informacji o pożarze chronią całe wnętrze kościoła z bezcennym ołtarzem dłuta Wita Stwosza. Wyrażamy im za to szczególną wdzięczność. Podobnie wielu krakowian dziękuje za misję pośród nas, za setki akcji, za ćwiczenia, prewencję i edukację w materii bezpieczeństwa.
W dzisiejszym dniu modlitwę składamy również za strażaków, którzy przez wieki, czy to w ochotniczej służbie miastu, czy jako zawodowcy odeszli przed nami do wieczności. Modlimy się za nich do Boga, który im przygotował miejsce w niebieskim Jeruzalem. Ufamy, że prawdziwe jest zawołanie druhów: Strażacy nie idą do piekła… Zaczęliby je gasić. Strażacy po wiernej służbie idą, ufamy, do nieba. Wspomnijmy jednego. 3 lipca 1901 — w czasie pełnienia dyżuru na wieży mariackiej zmarł trębacz — strażak. Napisał o nim „Przewodnik Pożarniczy”: Antoni Dołęga, 46 lat liczący, trębacz straży pożarnej miejskiej od lat 20, przeznaczony do odgrywania hejnałów na Wieży po odbiciu na miejskich zegarach każdej godziny, umarł nagle na porażenie serca. O godzinie 10 i 11 w nocy on jeszcze trąbił na 4 strony miasta, o godzinie 12 już nie żył, padając na miejscu, gdzie przepędził prawie połowę swojego pracowitego życia. Jego osoba przypomina nam symbolicznie o tak wielu strażakach poświęcających się miastu i ludziom, gotowych odbywać straż dzienną i nocną za innych, skorych nawet skoczyć w ogień i wodę. Strażacy nie idą do piekła… To dlatego figura strażaka w społeczeństwie cieszy się bezprecedensową estymą. Stanowi o szerokim poczuciu wspólnoty. W kościele Mariackim w Krakowie w czasie cogodzinnego hejnału odczuwamy to może najbardziej.
W czasie ostatniej wieczerzy Jezus modlił się i przestrzegał nas tymi słowami: Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał (J 17). Te słowa odnoszą się do jedności chrześcijan, którzy podzieleni stają się jak plewa, którą wiatr rozmiata, czy są jak zwietrzała sól, która na nic się nie przyda, chyba tylko na wyrzucenie. Dlatego przyzywając patronatu Panny Maryi Wniebowziętej, naszej Gwiazdy zarannej, módlmy się również z inspiracji ewangelicznej o jedność środowiska strażaków, o prawość ich sumień i oddanie służbie, o prospołeczną działalność organizacji ochotniczych i państwowych. Niech hasło aby byli jedno, dopomaga w akcjach gaśniczych i w jednostkach, jak i w codziennym życiu rodzinnym. Niech słowa prywata, podział i rozłam będą obce nam wszystkim. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/
Kazanie wygłoszone z okazji jubileuszu 150-lecia Krakowskiej Straży Pożarnej