Siostry i Bracia, kochani Parafianie od św. Brata Alberta w Krakowie
Powołania rosną w ciszy. Wszystkie powołania potrzebują ciszy. W niej woła, w niej wzywa Bóg. I potem działa w sercach. Tak też było w życiorysie św. Brata Alberta, Adama Chmielowskiego. Ten wielce utalentowany człowiek pochodzący spod Krakowa, urodzony w Igołomii, po latach oddania swojego życia na służbie ojczyźnie w Powstaniu Styczniowym z 1863 roku, po pobycie na rekonwalescencji po utracie nogi, po studiach i uznanej twórczości artystycznej, poczuł w ciszy serca głos powołania. I za nim poszedł. Odkrył swoje przeznaczenie i uspokoił swoje życie. Wiedział, że jest wiele ludzkich potrzeb, niewypowiedzianych i niedosłyszanych. Postawił więc we współpracy z łaską Bożą nie na malarstwo, lecz na miłosierną służbę ubogim: przywdział zgrzebny habit, ustanowił potem służące miłosierdziu zakony albertynek i albertynów, którym w regule wpisał konieczność cyklicznego udawania się na skupienie, do strefy ciszy, np. do pustelni na zakopiańskich Kalatówkach. Wiedział, że powołania rosną w ciszy.
Dlatego zapytajmy czy współczesny człowiek, jeśli chce zostać powołany, jeśli chce poznać zamiar Boga wobec własnego życia, czy nie powinien organizować dla siebie momentów skupienia, ciszy, milczenia? Czy chaos dni, rozpasanie, rozgardiasz, kłótnie, a w konsekwencji większe dramaty nie wynikają wprost z hałasu serca, czyli nikłej współpracy z głosem Boga? Czy taka strefa ciszy, taka enklawa życia wewnętrznego nie jest konieczna człowiekowi XXI wieku? Przecież tylko w ciszy można odczytać precyzyjnie Boży plan: ten małżeński, ten kapłański, ten zakonny czy ten życia samotnego. Dlatego nie oddajmy bezrefleksyjnie darowanego nam czasu na szum świata, tv, radia, laptopów, komórek, komunikatorów, lecz poszukujmy sposobów na ciszę, choćby poprzez rekolekcje, nowenny czy życie wspólnotowe w parafii. Życiowego powołania nie można rozpoznać i karmić jakby przy okazji. Potrzeba systematycznego zatrzymania się i przemyślenia. Tak zdaje się do nas mówić z nieba patron tej parafii. Przecież powołania rosną w ciszy.
To już 25 lat temu, 15 maja 1994 roku odbywały się tutaj, w tej wówczas młodej Parafii, kapłańskie prymicje moje i ks. Zbigniewa. Oaza, której byliśmy animatorami okazała się kolebką dla naszych powołań. Większość ówczesnych naszych koleżanek i kolegów naturalnie odczuwała powołanie do życia w rodzinie. Mnie i Zbigniewowi udało się na oazie usłyszeć głos powołania do bycia księdzem. Dziękuję dziś Parafii za tamten piękny kilkuletni czas rozeznawania kim mam w życiu być. To oaza z jej formacją była czasem narodzin mojego powołania.
Wdzięczność wyrażam Bogu za św. Brata Alberta i jego patronat nad tą wspólnotą, dziś około 30-sto tysięczną. Ludzie mieszkający po obu stronach pasa startowego niegdysiejszego lotniska krakowskiego w Czyżynach od patrona uczą się duchowości. Św. Brat Albert zaczynał z nami od skromnej kaplicy, ale jego patronat sprawił, że wyrósł tu wielki kościół i wielka wspólnota parafialna. Taka wielka oaza spokoju. Wyrosły też różnorakie powołania, w tym te kapłańskie. Tutaj był z nami od zawsze ks. prałat Jan Bielański, którego osoba jakby była i jest kamieniem węgielnym dla tej wspólnoty parafialnej. Jego pokorna i często cicha postawa dawała nam sporo do myślenia. Przypominała i przypomina nadal zapewne samego Brata Alberta. Jak za to wszystko dzisiaj nie dziękować?
Przyznam szczerze, że środowisko oazowe w tej parafii dawało komfort duchowego wzrostu, którego wielu nawet w liceum mogło mi wtedy pozazdrościć. Mieliśmy dobre duchowe DNA, wywodziliśmy się bowiem z Arki, Parafii MB Królowej Polski, wsławionej walką o krzyż i modlitwą za kościoły w Nowej Hucie, których bardzo podówczas brakowało. Opatrzność Boża podarowała nam jednak i tutaj wspaniałych i aktywnych księży. Jeździliśmy z nimi na letnie i zimowe wycieczki, rekolekcje, kursy. Tak wiele zaznaliśmy radości pomimo stanu wojennego i na wskroś zdegradowanego PRL‑u. Do seminarium wstąpiliśmy jeszcze w komunizmie, a wychodziliśmy z niego jako neoprezbiterzy w wolnej Ojczyźnie. Wtedy przed 25 laty jeden z tutejszych kapłanów, dziś ks. prof. UPJPII Adam Olszewski, wygłosił nam kazanie prymicyjne. Mówił nam wtedy o relacji kapłana do świata: kapłana się poświęca jako żertwę, wydaje się go światu, aby odnawiała się misja Chrystusa, a nie jakaś własna ambicja.
Na mojej drodze kapłańskiej potrzebowałem wielu momentów wyciszenia, bo każdy rok, każda powierzona mi misja, wymagała ode mnie nowej łaski, aby powołaniu sprostać. W tym znaczeniu spełniał się i u mnie ten nakaz św. Brata Alberta o konieczności zapewnienia sobie przestrzeni skupienia. Tak było w czasie seminaryjnym, a potem podczas wikariatu w Libiążu, studiów rzymskich, dyrektorowania Radiu Plus, bycia sekretarzem kardynała Stanisława Dziwisza, a i dzisiaj kiedy nazywają mnie infułatem mariackim to samo pragnienie ciszy od zgiełku we mnie mieszka. Bez wytchnienia duchowego chrześcijaństwo poganieje nawet w skórze kapłana. Przekonałem się o tym i mogę o tym zaświadczyć z autopsji. Cisza, medytacja słowa Bożego, czytanie dobrych książek, rekolekcje pomagają poznawać tajemnicę Boga i głęboko poznawać ludzi.
W ten dzień uroczysty poświęcony Trójcy Przenajświętszej, w dzień odpustu ku czci św. Brata Alberta jesteśmy wezwani do medytacji tajemnicy Boga. Kiedy uczestniczymy w Eucharystii to czy nie przyciąga nas właśnie do tego miejsca cisza i skupienie nad Bożymi sprawami. Eucharystia to nic innego jak poszukiwanie głosu Boga, odzywającego się w nas, w sanktuarium człowieka za sprawą sakramentu. Dlatego z psalmistą dziękujmy Bogu za wielkie dary i powtarzajmy osobiście:
Gdy patrzę na Twoje niebo, dzieło palców Twoich,
na księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził:
czym jest człowiek, że o nim pamiętasz,
czym syn człowieczy, że troszczysz się o niego? (Ps 8)
W czasie tej godziny dla Pana nabierajmy dystansu do codzienności i oddajmy się słuchaniu. To jest nam bardzo potrzebne, a świat nas tego przeważnie nie uczy. Chrystus mówi wprost do nas z ewangelii dnia: Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia (J16). Słuchajmy więc Jego głosu, który napełni nasze życiowe powołania nowymi inspiracjami i każdemu z nas wyznaczy kierunki na najbliższy czas. Nie dajmy się nakarmić szumowi informacji ze świata. Bardzo unikajmy wielomówstwa. Bo powołania rosną w ciszy. Pamiętajmy o tym na zawsze, że wielkie sprawy ludzkiego życia są przeżywane w milczeniu, pod spojrzeniem Boga (por. kard. Robert Sarah). Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/
Kazanie wygłoszone podczas odpustu u św. Brata Alberta, na 25-lecie święceń w rodzinnej parafii w Krakowie