Święta Cecylia, dziewica i męczennica, której wspomnienie nam dzisiaj towarzyszy, prowadzi nas do Jezusa Chrystusa Pasterza, Sędziego, Króla. Była dobrze urodzoną rzymianką. Żyła u początku III wieku. Według starej opowiadanej i zapisanej tradycji Cecylia była mistyczką. Poznała i pokochała Chrystusa — Dobrego Pasterza, przyjęła chrzest i zachwycona Jego nauką złożyła ślub czystości, chociaż rodzice obiecali już jej rękę również dobrze urodzonemu poganinowi Walerianowi. Walerian wkrótce sam się nawrócił na chrześcijaństwo i uszanował śluby Cecylii. Działo się to w czasach, kiedy to wybuchło krwawe prześladowanie chrześcijan.
Cesarskie prawo Imperium Rzymskiego uznawało chrześcijan za groźnych przestępców. Nie uznawali bowiem innych bogów, a to groziło destabilizacją ówczesnego porządku i godziło w prawo cezara, jako najwyższego kapłana — pontifexa maximusa, który utrzymywał „pokój między bogami”. Skazano więc na śmierć Waleriana. Kiedy namiestnik-sędzia, Almachiusz, dowiedział się, że Cecylia jest również chrześcijanką, i że zarówno własny majątek, jak i majątek Waleriana rozdała ubogim, kazał ją aresztować. Urzeczony jej urodą, błagał ją, by miała wzgląd na swoją młodość i wyrzekła się Chrystusa. Miała tylko oddać pokłon bogom rzymskim. Pomimo usilnych namów Cecylia nie wyrzekła się chrześcijaństwa. Rozgniewany namiestnik kazał ją jako urodzoną rzymiankę ściąć mieczem. I tak się stało. Corocznie, 22 listopada obchodzimy właśnie ten dzień. W czasach wolności wyznania, w IV wieku, chrześcijanie wybudowali kościół w miejscu jej rodzinnego domu na rzymskim Zatybrzu. Tam przeniesiono z katakumb św. Kaliksta jej relikwie, a imię św. Cecylii wymieniane jest w Kanonie Rzymskim. Jest patronką chórzystów, lutników, muzyków, organmistrzów, organistów, zespołów wokalno-muzycznych. Jej patronatu przyzywamy szczególnie w czasach, w których pomimo szerzącej się epidemii i przeszkód natury ekonomicznej mozolnie montujemy nowe, główne organy. Kończymy powoli wielkie dzieło rewitalizacji wszystkich instrumentów mariackich.
Św. Cecylia prowadzi nas do Chrystusa Pasterza, Króla i Sędziego. Tak przedstawiają Go dzisiaj odczytane słowa Biblii. Pasterz (pierwsze czytanie i psalm), Król (drugie czytanie) i Sędzia (Ewangelia). Te trzy tytuły wieńczą nasze czasy na ziemi. Według pedagogii słowa, kto pozna i uzna Jezusa Chrystusa za swojego Pasterza, łatwiej uzna Go również za swojego władcę i arbitra wszystkich rzeczy. Tak prowadzi droga naszego nawrócenia: przez uznanie Pana Jezusa za Dobrego i Najlepszego Pasterza, potem obwołanie Go Królem naszych sumień i wyborów życiowych, co prowadzi w końcu do majestatu Sędziego każdego z naszych uczynków na końcu życia. Jednakże tylko część ludzi korzysta świadomie z tej drogi pełnego nawrócenia.
Żyjemy w świecie mocno indywidualistycznym. Każdy zdaje się mieć swoje opinie i wierzenia, każdy chce zbudować swoją karierę, każdy szuka zaspokojenia miłości własnych i poszukuje przyjemności dla siebie. Nie okłamujmy się: dotyczy to również chrześcijan. Dramat tkwi w zupełnie fundamentalnym błędzie: świat przenika do naszego doświadczenia wiary tak mocno, że zbytni akcent na osobiste relacje z Bogiem zaciera Jego niezmierność i wielkość odkrywaną przez wieki całe przez naszych poprzedników — świętych. Oni spotkali Boga w wielkim wspólnym doświadczeniu wiary jako bliskiego, a jednocześnie jako jedyne nieskażone źródło wszelkiego dobra i ostateczny port zbawienia.
Współcześnie człowiek obraz Boga „filtruje” przez siebie i „stwarza” Go na własne, wypaczone podobieństwo, uważa go za alter-ego, za jakiegoś dobrego przyjaciela podróży do nieba, aniołka, asystenta, a nawet sługę. Nic bardziej mylnego. Człowiek umniejszając Boga do roli karykaturalnej, nie uznaje kryterium etycznego od Niego pochodzącego jako niezmienne, stałe, obowiązujące zawsze, które panuje w sumieniach bez względu na stan, światopogląd, wiek, pozycję społeczną czy poziom wykształcenia. Ta sytuacja nas boli, ponieważ dotyczy wielu osób, najwyraźniej również wewnątrz struktur kościelnych. Mamy z tego powodu do czynienia z publicznym zgorszeniem, a w następstwie z milczącym lub głośnym porzuceniem wiary przez ludzi. Ale dramatem jest również coraz częściej obserwowana oficjalna apostazja ochrzczonych.
Stoimy w ten niedzielny dzień jako wybrani z wielu, aby mówić dzisiaj Bogu osobiście i we wspólnocie trwającej od dwu tysiącleci: wierzę w Ciebie, Dobrego Pasterza, Króla czasów i miłosiernego Sędziego. Uznaję Ciebie Jezusie Chrystusie za prawdziwego Dobrego Pasterza, jedynego Króla sumień i odwiecznego Sędziego życiorysów. Wierzę w sakramenty uzdrawiające moje życie i życie wspólnoty. Chcę je często praktykować, i Komunię Świętą przyjmować. Wierzę w zmartwychwstanie i żywot wieczny. Nie jestem samolubem. Wierzę. Chcę wierzyć jak św. Cecylia. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/