Grzechy są jak wirusy. Nie widać ich gołym okiem. Często nie objawiają się natychmiast „chorobowo”. A jednak są bardzo zabójcze. „Nieleczone” grzechy prowadzą do wykolejania z toru Bożych planów, duchowych stanów krytycznych, śmierci duchowej, a nawet potępienia człowieka. Jak choroby naszego ciała wymagają lekarza, szpitala, leków i całego procesu leczenia, tak tym bardziej życie w zarazie grzechu wymaga procesu leczenia duchowego. Potrzeba wówczas duchowego Lekarza, szpitala – wspólnoty Kościoła oraz skutecznych leków na ludzkie schorzenia duchowe, sakramentów, modlitwy, postu, darów Ducha. Nie można wypierać tej prawdy z życia naszego pokolenia.
Tak to prawda, że Bóg miłuje ciebie i ma dla twojego życia wspaniały plan. Ale drugie prawo życia duchowego podpowiada, że człowiek jest często zawirusowany grzechem i w konsekwencji oddzielony od Boga, dlatego też nie może znać ani przeżywać Bożej miłości i poznać planu dla swojego życia. Nie można tej prawdy nie zauważyć. Zło noszą nie tylko „ci inni”, anonimowi grzesznicy. Tak myślał pewien wnuczek Jasiu. Poszedł ze swoją ukochaną babcią pierwszy raz do kościoła i słyszy jak babcia modli się:
— Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
A Jasiu powtarzał jak echo:
— Babci wina, babci wina, babci bardzo wielka wina.
Nie możemy być tak naiwni i sądzić jak mały Jasiu, że zło nas nie dotyczy, nie pomniejsza, nie niepokoi.
Tę prawdę o ułomności człowieka i jego niepamięci o słabości kondycji przypomina nam Pan. Słyszymy w ewangelii Jego prognozę życia: Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity (…) . Ten, kto nie trwa we Mnie, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. Potem ją zbierają i wrzucają w ogień, i płonie (J 15). Latorośl nie może żyć owocnie bez krzewu. Uschnie. Istnieje w nas ta pokusa zrozumienia życia jako jakiegoś biernego oczekiwania, utrzymywania stanu „jakoś to będzie”. Wirusy i bakterie grzechu są wówczas bezwzględne. Jest to szczególnie niebezpieczne obecnie u wielu młodych osób, ale także u starszych, kiedy widzimy często brak decyzyjności w sprawach życia i wiary. Tkwią zablokowani w wirusach grzechu, a potrzebują podjęcia konkretnej decyzji o nawróceniu. Co więcej, nasze życie duchowe również potrzebuje bowiem systematycznego badania, oczyszczania, odświeżania, regularnego przycinania tego, co stało się jałowe, grzechowe i nie przynosi owocu, a jest tylko nałogiem, gnuśnością, przyczynkowością, machinalną egzystencją.
Niech św. Józef, patron tego roku, wstawia się za nami, abyśmy sami posiedli rozeznanie grzechu oraz wymodlili nawrócenie komuś, kto tego najbardziej potrzebuje w naszym otoczeniu: Chwalebny Józefie święty Oblubieńcze Maryi, pamiętaj o nas, czuwaj nad nami. Najmilszy stróżu nasz, pracuj około naszego uświętobliwienia. Najdroższy Karmicielu Przenajświętszego Dzieciątka, zaopatruj nasze potrzeby duchowe i doczesne. O wierny Opiekunie, któremu powierzony został najdroższy skarb nasz Jezus, weź pod swój miłosierny kierunek sprawę …, którą Tobie polecam. Niechaj jej skutek będzie na chwałę Bożą i na pożytek dusz naszych. Święty Józefie, módl się za nami. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/