Niesamowicie brzmią dzisiaj słowa Pisma odczytane w kościele. Podczas gdy świat akcentuje powierzchowne relacje międzyludzkie, a nawet zachęca do indywidualizmu i egoizmu poprzez gromadzenie nadmiernego majątku, które zaspokajają ambicje ludzkie tylko na krótką metę, Pismo Święte, odwrotnie, daje nam przenikliwe i modelowe odpowiedzi na pytanie o sens. Bo w jakiejkolwiek sytuacji człowiek się nie znajduje, ciągle winien wracać do fundamentalnego odniesienia: więzi z Bogiem.
Jesteśmy synami i córkami wiary Abrahama. Abraham przypomina nam o głębokości wiary tak żydów i chrześcijan. Osobista zażyłość Abrahama z Bogiem jest tak wielka, że przeważa nawet wartość miłości do jedynego syna Izaaka. Abraham gotów jest go poświęcić. Abraham stawia wszystko na jedną kartę. Jego działanie opiera się ostatecznie na wierze przeżywanej jako głębokie i osobiste zaufanie Bogu. Więź Abrahama z Bogiem jest jak skała. Bo on sam w głębokiej już starości poznał wielkość Bożej opatrzności: Bóg w cudowny sposób dał mu przecież syna. Dlaczego ma Bogu nie ufać do końca? To dramatyczne wydarzenie próby jego wiary ma swoje szczęśliwe rozwiązanie. Synowi nie dzieje się krzywda.
Zaufanie Panu Bogu opisuje jedna historia. Pewna młoda matka siedzi na ławce w parku z różańcem, a w piaskownicy bawią się jej mali synkowie. Dosiada się druga pani i mówi:
— Jakie ładne ma pani dzieci, a ile mają latek?
A mama na to:
— Lekarz ma trzy latka, a mecenas dwa. Właśnie o to się modlę. Obrazek ten wskazuje nie tylko na osobistą wiarę matki, ale na głębię personalnej zażyłości z Bogiem. Ona zaufała Bogu los swoich dzieci. Modli się o ich powołania.
Wydarzenie z Góry Tabor uczy uczniów podobnego zawierzenia. Piotr, Jakub i Jan nie znają jeszcze wyjaśnienia zapowiedzi męki i zmartwychwstania, ale wchodzą w relacje z tajemnicą Jezusa. Ich więź z Jezusem zostanie co prawda jeszcze wystawiona na próbę w chwili krzyża. Jednakże tam, na górze są gotowi pozostać długo na modlitwie. Ustami Piotra proponują nawet zorganizować biwak. Wychodzą ze strefy prywatnego komfortu własnych domów i planów. Są wielce oczarowani Bożymi tajemnicami, obłokiem, spotkaniem ze świętymi Starego Testamentu. Choć nie pojmują do końca tego co nastąpi, znają odpowiedź najważniejszą: to Bóg jest potężnym Panem życia. Oni są świadkami wielkich rzeczy.
Co to oznacza dla nas? Na pewno wiele razy doświadczamy prawdy o tym, że Bóg jest po naszej stronie. Bóg wydał za nas nawet własnego Syna. Jesteśmy z Nim związani nieśmiertelnymi więzami zmartwychwstania. Przecież po chrzcie św. w Jezusie Chrystusie żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. A w czasie mszy świętej awansujemy duchowo poprzez bliskość z Nim. Pyta dlatego poeta, ks. Jan Twardowski: czy więc można oddać Bogu pół serca, czwartą część duszy, jedną setną swojego czasu? Nie można lawirować: Panu Bogu świeczkę i sobie ogarek. To piękne mariackie sanktuarium i ten czas Wielkiego Postu niech pomoże zrozumieć tę prawdę, że w więzi z Bogiem potrzeba żyć na serio. Każdy oddech uczynić modlitwą. Chodzi ciągle o to, co najbardziej podstawowe w życiu: zaufanie Bogu na wzór Abrahama bez fałszywej dewocji, ale również bez lęku o to, że Bóg nam coś zabierze. Niczego lepszego nie wymyślimy: wiara dodaje skrzydeł każdemu, kto traktuje ją poważnie. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/