0:00/ 0:00

Zeskanuj, aby wesprzeć Bazylikę

spark-qr mobile
POKAŻ MNIEJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej
w Krakowie z użyciem aplikacji Spark

Nie masz aplikacji? Wejdź na spark.pl
ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej
w Krakowie z użyciem aplikacji Spark

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Aplikacja dostępna dla platformy

Kazania

Ludzkie szyldy, ludzkie serca

Ludzkie szyldy, ludzkie serca

Na Jezu­sie nie robią wra­że­nia szyl­dy, sta­no­wi­ska, zewnętrz­ny wygląd, mod­ny strój. Jezus, Syn Boży patrzy od razu na ser­ce czło­wie­ka. On natych­miast dostrze­ga to, co naj­waż­niej­sze. Nato­miast czło­wiek raczej wyda­je sądy na pod­sta­wie tego co widzi, nie­rzad­ko pozo­rów, któ­re są krzyw­dzą­ce. Jezus patrzy na ser­ce. I co dostrze­ga? Kogo dostrze­ga w ławach kościel­nych i przy ołta­rzach? To cen­tral­ne pyta­nie naszej dzi­siej­szej Ewan­ge­lii. Bo Boga inte­re­su­je nie tak zawar­tość mate­rial­na świą­tyń, lecz wnę­trze serc ludzi tam przybywających.

Ser­ce fary­ze­usza nie pro­si Boga o nic, ponie­waż sądzi, że nie potrze­bu­je już nicze­go. W modli­twie fary­ze­usz pod­kre­śla swo­je zasłu­gi. Porów­nu­je się z inny­mi jako wzo­rzec. Dostrze­ga swo­je prze­wa­gi. Fary­ze­usz myśli tak: popa­trz­cie jaki jestem dobry, jestem mia­rą dla innych, jestem cen­trum i punk­tem odnie­sie­nia w tej świą­ty­ni. Czyż to nie ludz­ka pycha spra­wia wra­że­nie samo­uspra­wie­dli­wie­nia? Fary­ze­usz uwa­ża, że Bóg musi go zba­wić, ponie­waż sobie na to zasłużył.

Cel­nik uzna­wa­ny powszech­nie za wyzy­ski­wa­cza, pomi­mo fatal­nej opi­nii spo­łecz­nej trak­tu­ją­cej jego zawód za nik­czem­ny, posia­da ser­ce pokor­ne i zdol­ne do nawró­ce­nia. Ser­ce cel­ni­ka zna ze szcze­gó­ła­mi swo­je grze­chy. W modli­twie cel­nik pod­kre­śla swo­ją grzesz­ność. Nie wywyż­sza się ani sekun­dy. A Bóg, któ­ry „pysz­nym się sprze­ci­wia, a pokor­nym łaskę daje”, przyj­mu­je jego żal. Cel­nik odcho­dzi uspra­wie­dli­wio­ny, bo zro­zu­miał, że świą­ty­nia jest miej­scem uświę­ca­nia, a nie miej­scem poka­za­nia się. Jezu­ita Artur Wen­ner stwier­dza w komen­ta­rzu do dzi­siej­szej Ewan­ge­lii, że fun­da­men­tem życia ducho­we­go jest pozna­nie wła­snej grzesz­no­ści i nie­ogra­ni­czo­ne­go Boże­go miło­sier­dzia. Nie jest to żad­ną mia­rą zachę­ta do grze­sze­nia, ale do uzna­nia, że bez łaski nie mogę odwró­cić się od grze­chu, mogę co naj­wy­żej sie­bie oszu­ki­wać. Prze­cież nawet u świę­tych ist­nie­je żywe poczu­cie wła­snej mar­no­ści przed Bogiem i potę­gi dzia­ła­ją­cej w nich łaski.

W zbio­rach Bro­oklyn Museum  znaj­du­je się obraz James’a Tis­so­ta (1886−94) pt. „Fary­ze­usz i cel­nik”. Na obra­zie fary­ze­usz zaj­mu­je cen­tral­ne miej­sce w prze­strze­ni świą­ty­ni. Nato­miast cel­nik skry­wa się za kolum­ną. Bijąc się w pier­si stoi w cie­niu. Arty­sta prze­ka­zu­je nam cen­ną praw­dę: z regu­ły wiel­cy grzesz­ni­cy nie zaj­mu­ją pierw­szych miejsc, raczej cho­wa­ją się „za filar”, szu­ka­ją miej­sca bez świa­teł. Jed­nak grzesz­nik wie dokład­nie, że Pan Bóg widzi w ukry­ciu. I daje łaskę prze­ba­cze­nia w ukry­ciu. W kon­fe­sjo­na­le. W izdeb­ce ser­ca czło­wie­ka. Tam doko­nu­je się nawrócenie.

Dzi­siej­sza Eucha­ry­stia zachę­ca nas więc wprost do trak­to­wa­nia kościo­ła jako miej­sca poko­ry i nawró­ce­nia. Co wię­cej, Eucha­ry­stia to czy­sta nauka poko­ry, bo potrze­ba ludz­kiej poko­ry do zdu­mie­wa­nia się Bogiem tu i teraz. Za chwi­lę doko­na się prze­cież na ołta­rzu coś, co nas prze­wyż­sza. Naj­święt­sza Tajem­ni­ca, w któ­rej Bóg będzie chciał nam dać sie­bie. Jak­że więc bez poko­ry moż­na mieć wia­rę w ser­cu? Psalm 34 jest wła­śnie o tym:
Pan jest bli­sko ludzi skru­szo­nych w sercu,
oca­la upa­dłych na duchu.
Pan odku­pi dusze sług swoich,
nie zazna kary, kto się do Nie­go ucie­ka (Ps 34).

/​ks. inf. Dariusz Raś/