Kiedy słyszymy słowa Pana Jezusa spisane przez św. Jana Apostoła przepowiadające przyszłość myślimy od razu o naszych czasach. Jednak te słowa bezpośrednio dotyczyły grupy Dwunastu i ich przyszłości. Św. Piotr zapewne nie myślał wtedy, że będzie biskupem Wiecznego Miasta i pierwszym papieżem. Nie wiedział, że umrze śmiercią krzyżową na Watykanie. Nie przypuszczał, że tam, w Rzymie, powstanie ośrodek życia wiary katolików promieniujący na cały świat. Duch św. Paraklet to sprawił. Zmartwychwstały Pan zostawił ludziom Jego ciągle odnawiającą się moc. O tym jest to dzisiejsze słowo.
Święty Piotr, biskup Rzymu nie wiedział ilu następców będzie miał. Nie wiedział, że istnieje gdzieś w Europie, na północ od Alp i Karpat rzeka Wisła. Jednakże Duch Św. Paraklet sprawił, że tysiąc lat potem lud tej ziemi przyjmie chrzest w tej samej wierze co pierwszy papież. A za kolejne tysiąc lat, ten sam Duch Pocieszyciel, sprawił, że kard. Karol Wojtyła, pochodzący „z dalekiego kraju”, urodzony w podkrakowskich Wadowicach, zajmie katedry na Lateranie, Watykanie, Eskwilinie i za Murami Rzymu. Ten nowy papież zaświadczy, że tysiącletnia Polska naznaczona jest żywą, mocną, nigdy nie przerwaną, przeżytą i głęboką więzią ze Stolicą Piotrową. Co więcej, Duch Święty Pocieszyciel sprawił przez sukcesję wiary, że my na tej ziemi, od Tatr przez Kraków po Westerplatte, jesteśmy jakoś bardziej papiescy i że przynależymy jeszcze bardziej do kręgu kultury zachodu. Dziękujemy Bogu za ten dar.
Choć towarzyszy nam pewien niedosyt w realizacji Ewangelii w nas i wokół nas, to właśnie ona pięknie otwiera na różnorakie powołania: te rodzinne, te misyjne, te kapłańskie i zakonne, te powołania specjalne. Co więcej, Duch Ewangelii otwiera nas na drugich. Dzieje Apostolskie pomagają zrozumieć ten dialogiczny, mobilny, „podróżniczy” charakter Kościoła. Św. Piotr podróżował. Św. Paweł podróżował. Św. Jan Paweł II podróżował. Z Ewangelią pod ręką podróżowali. W dzisiejszym pierwszym czytaniu św. Pawła z Tarsu zastajemy w drodze, na statku. Płynie przez greckie porty do Filippi w Macedonii. Błyskawicznie nawraca Lidię aktywną, wpływową kobietę zajmującą się kupiectwem purpury i jej cały dom. Czy nie tegoż zapału misyjnego uczył nas również Karol Wojtyła — Jan Paweł II — Święty? On chłopak urodzony 100 lat temu w podkrakowskich Wadowicach wiedział, że tylko wtedy dusza ludzka zazna spokoju i szczęścia, kiedy dostąpi harmonii z planem Bożym. Dlatego tak mocno wybrzmiało hasło-motto pontyfikatu: Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi. Nie lękajcie się! To zawołanie misyjne tworzy już kod genetyczny naszej, polskiej i chrześcijańskiej kultury, urealnia wiarę, przepowiada również czasy prób takich jak epidemia. Ale przede wszystkim daje spełnienie: jeśli otworzysz się w prawdzie na Chrystusa, wszystko stanie się prostsze i szczęśliwsze.
Dlatego cieszymy się, że dzięki Duchowi Świętemu żywe papiestwo stało się bliższe i nam, w kościele Mariackim, w samym sercu Krakowa. Bo tutaj odnajdujemy ślady jego dzieciństwa, kiedy Lolek odwiedzał z ciocią z ul. Floriańskiej nasze podwoje, tutaj znajdujemy konfesjonał cenionego spowiednika ks. prof. Karola Wojtyły, tutaj odnajdujemy ślady wizyt papieskich, tu posiadamy w skarbcu jego pamiątki i relikwię. Wiemy jak bazylikę i jej kapłanów cenił Karol Wojtyła jako arcybiskup metropolita krakowski, kardynał i jako papież. Ciągle pytał: Co tam słychać w kościele Mariackim? Jak mu dziś odpowiemy na to pytanie? Pewnie prosto: żyjemy, pamiętamy, nie zapominamy, że „człowieka (…) nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie” (Homilia, Warszawa 1979 r.). Amen.