Dziękuję za zaproszenie na nowennę przed uroczystością św. Klary, i cieszę się z Waszych licznych więzi z kościołem Mariackim w Krakowie. Niejeden ornat mariacki nosi ślady precyzyjnych ściegów i ornamentów, które przez wieki wykonywałyście dla nas i krakowskich dobroczyńców. Ordo Sanctae Clarae (OSC) – Zakon Świętej Klary zwany jest Drugim Zakonem Franciszkańskim. Wywodzi się z Italii, a jego początki sięgają 1212 roku. Powstał dzięki św. Klarze z Asyżu, która zapragnęła żyć Ewangelią według przykładu świętego Franciszka. Wybrała dla siebie i swych towarzyszek śluby życia prostego i cichego. Od 1316 roku, od Władysława Łokietka, zakon zadomowił się w tym klasztorze przy kościele św. Andrzeja Apostoła. I my z tego korzystamy w Krakowie. Dziękujemy Wam bardzo.
Bo Wy, drogie siostry, żyjecie w klauzurze, aby pozostawać skupionymi na obecności i działaniu Boga, na pokucie, na modlitwie i w ubóstwie za każdego człowieka i cały świat, a w szczególności pozostajecie w adoracyjnym skupieniu wobec Boga obecnego i poruszającego człowieka w Słowie i sakramentach, zwłaszcza w Eucharystii. Zdobywacie uzdrawiającą oliwę na rany świata, których końca nie widać. Wasze śluby i pokój serca są potrzebne światu.
Dostaliśmy dzisiaj Słowo z Góry. Bardzo dobre Słowo. Słowo na dziś traktuje o przejściu do nieba, passze, ostatnim akordzie życia człowieczego jako ceremonii ostatecznych zaślubin z Panem. Za najodpowiedniejszy dzień na ślub uważa się w tradycji żydowskiej wtorek, jako że w powszechnym mniemaniu jest on szczęśliwym dniem. Zgodnie z tradycją – Bóg tworząc świat, tego dnia miał dwukrotnie zobaczyć, że stworzone przezeń dzieła „były dobre” (Rdz 1,10 i 12). Panny mądre i głupie przybyły więc we wtorek i oczekiwały na szczęśliwe wesele.
Ceremonia żydowskich zaślubin odbywa się zawsze po zmierzchu słońca, w związku z Bożą obietnicą, że pobłogosławi Abrahamowi i da mu „potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie”(Rdz 22,17). Pan Młody nadchodzi przy dźwięku rogów. I właśnie w tym momencie w opowieści Pana Jezusa dzieje się dramatycznie. Otóż niebo jest marzeniem wszystkich. Symbolicznych 10 panien to obraz ludzi oczekujących na wieczność. Wszyscy chcą jak panny trafić na największą ceremonię ślubów ostatecznych, bo przeczuwają wielkość stanu, który przygotował dla nas Bóg. Nawet najwięksi grzesznicy mają taką niepewną nadzieję, że się załapią. Kiedy słyszą, że Pan jest blisko, że przychodzi, że nadchodzi wezwanie do przejścia, często bywa jednak za późno na nabycie koniecznego światła wewnętrznego.
Zasadnicza linia podziału wśród ludzi oczekujących na cud zbawienia wydaje się według przypowieści subtelna, a nawet prawie niewidoczna. Tą różnicą jest jedna szklanka oliwy, która jest paliwem dla światła lamp. Ten szczegół stanowi przepaść oddzielającą panny mądre i głupie, panny roztropne i nierozsądne, ludzi przygotowanych i tych mających złą wolę. Zewnętrznie portrety panien nie różnią się prawie niczym. Ubrane są odpowiednio. Zwyczajowo panny młode zakładają białą suknię i welon. Jednak pustka w miejscu oliwy zionie światową głupotą i zupełnym brakiem mądrości. Do ślubu na wieczność, do wesela zostaną dopuszczeni tylko te i ci wewnętrznie przygotowani. Bo nic nie dzieje się w sferze serca człowieka na siłę!
I jeszcze to jedno: według przypowieści Jezusowej aż 50% ludzi do nieba nigdy nie trafi. Smutna to konstatacja. Czyżby nie zdążyli przygotować przez całe życie kwaterki paliwa do lampy? Kto w to uwierzy? Za pięć dwunasta „sklepy z oliwą” będą już zamknięte lub zbyt odległe. Dlatego Wasza – sióstr klauzurowych – modlitwa jest tak istotna. Czyńcie ją za grzechy ludzi i świata. Wasza ekspiacja i wielkie wołanie o nawrócenie choćby jednej owieczki przechodzącej ulicą są bezcenne. Zaś uzyskanie 1 % więcej na szali zbawionych byłoby Waszym najdrogocenniejszym darem duchowym dla ludzi.
Niebo nie jest twierdzą. Jest jednak poważną zmianą stanu. Sala na Górze jest wyraźnie oddzielona od naszego życia ziemskiego, od wszelkiej pustki, bezsensu, zamieszania, ciemności i grzechu. Wejściem z Oblubieńcem tam, gdzie wszystko jest wolne i rzetelne, ostateczne i jedyne, kończyć chcemy nasz żywot. A w sali wesela niebieskiego nic nie będzie mogło nas rozproszyć czy oddzielić od miłości Boga i ludzi. Można wejść do niej tylko z Oblubieńcem. Jeśli ktoś nie zaświeci w końcu swojej lampy życia wewnętrznego pozostanie na zawsze obcy. Bo nie rozpozna Pana. Tylko On jest Zbawicielem, On jest jedynym Przewodnikiem. Jeśli nie wchodzi się za Nim, to i nie trafi się do bramy. Myli się po prostu drogę. Paszportu do nieba nie można więc last minut pożyczyć czy nabyć u portiera za jeden uśmiech. W bramie nieba, przy wejściu na zaślubiny potrzeba mieć własny olej, nie tylko pustą lampę potencjalnej możliwości zbawienia.
Zarówno święta Klara, Wasza założycielka, jak i św. Teresa Benedykta od Krzyża, Edyta Stein (1891−1942), nazwana uczennicą Krzyża, a której dziś święto przeżywamy, weszły na ucztę Pana. To one nam w tym dniu podpowiadają swoimi życiorysami drogi światła i naśladowania Chrystusa. One uwierzyły i zmieniały swoje życie na czas. I to były ich indywidualne decyzje. Decyzje wolne i pełne wewnętrznego światła. Św. Klarze bardzo pomógł św. Franciszek. A św. Teresie Benedykcie? Edith Stein, pochodząca z praktykującej żydowskiej rodziny w 14. roku życia zadeklarowała, że jest praktyczną ateistką. Dopiero potem, po studiach, zaczęła przeżywać nawrócenie. Kulminacja nastąpiła dzięki lekturze. Edith wspominała o tym, że w czasie odwiedzin u przyjaciół sięgnęła na chybił trafił i wyjęła z półki książkę sporej objętości. Nosiła ona tytuł: Życie św. Teresy z Avili spisane przez nią samą. Późniejsza święta napisała tak: Zaczęłam czytać, zachwyciłam się natychmiast i nie przerwałam lektury aż do jej ukończenia. Gdy zamknęłam książkę, powiedziałam sobie: To jest prawda. Potem została zakonnicą, złożyła śluby w Karmelu, a w konsekwencji oddała swoje życie w Auschwitz w 1942 roku, prześladowana za swoje pochodzenie i wiarę przez bezbożników.
Obydwie święte – pierwsza klaryska i nawrócona na katolicyzm karmelitanka – trafiły na wesele u Boga. Niech one nas dziś poprowadzą mnie i ciebie do światła życia wewnętrznego i mądrości potrzebnej do ostatecznego spotkania w bramach nieba. Oby i nasze zaślubiny z niebem odbyły się szczęśliwie, oby Pan zobaczył swoje stworzenie jako dobre i dostatecznie przygotowane. Oby ta Eucharystia nas otworzyła na wesele w Jego domu. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/
Kazanie wygłoszone podczas nowenny przed dniem św. Klary u ss. Klarysek w kościele św. Andrzeja w Krakowie