Wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch uczniów i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał (Łk 10,1).
Skąd się wzięła liczba 72 uczniów? Nie jest ona przecież przypadkowa w ustach Syna Bożego. To połowa liczby 144. Obydwie są krewnymi liczby 12. Tuzin w systemie pozycyjnym sześćdziesiątkowym panującym na Bliskim Wschodzie jest niesłychanie ważny. „Dwunastka” symbolizuje pełnię – stąd 12 pokoleń Izraela, 12 apostołów. Ta liczba podniesiona do kwadratu oznacza „pełnię pełni”. Symboliczna treść 144 tysięcy zbawionych z Apokalipsy św. Jana okazuje się właśnie związana z tym iloczynem. A 72 to jego połowa. Liczba wysłanych uczniów jest więc dobrze zaplanowana. Pokazuje Pan Jezus, że do „pełni pełni” jeszcze brakuje; że jest jeszcze miejsce dla pracy innych 72 wysłanników, tych pochodzących z innych pokoleń i z innych narodów. Czy to nie chodzi o miejsce przygotowane dla nas w misji Jezusa?
Wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch uczniów i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał.
Podczas naszych życiowych prac i wędrówek, w związku z tym jak wyznajemy wiarę może nas spotkać uznanie, a nawet podziw. Jednak możemy również napotkać jednocześnie trudności: brak zrozumienia, odrzucenie. Tak jak uznanie ze strony ludzi nie może być naszym celem, tak odrzucenie z ich strony nie może być dla nas powodem wielkiego smutku. Cieszmy się bowiem z czegoś innego: że imiona nasze zapisane są w niebie. Z powodu wyznawanej wiary możemy zostać odepchnięci, wykpieni i opuszczeni przez ludzi, ale nigdy przez Chrystusa.
Wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch uczniów i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał.
Chrześcijanie sporo czasu i energii poświęcają na perfekcyjną organizację. Dykasterie watykańskie, diecezje, zakony, parafie z wszystkimi potrzebnymi nieruchomościami, wyposażeniem i instytucjami edukacyjnymi, szpitalnymi, ośrodkami opiekuńczymi. To trzeba czynić w imię Jezusa — to na pewno. Dzisiejsza Ewangelia każe jednak zapytać, ile po tym wszystkim zostaje nam czasu na głoszenie Królestwa, na rozmowy o Zmartwychwstaniu, o wartościach, które nas łączą z niebem? Ile czasu i wysiłku przeznaczamy osobiście na tę misję? Ile?
Wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch uczniów i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał.
Innymi słowy: Trzeba głosić. Nie ma większego sensu zajmować się wielkimi dyskusjami z tymi, którzy nie chcą słuchać. Trzeba głosić. W XXI wieku łatwo nie jest, ale i w I wieku łatwo nie było. Kiedyś do Krakowa przybyło dwóch czy kliku uczniów z misją wiary i zmienili to miasto. Wystarczy popatrzeć na architekturę i na nas tutaj modlących się razem w Dzień Pański. Pamiętajmy jeszcze jedno: owych „72” posłanych było świeckimi uczniami Jezusa. Dlatego to my — nie ktoś inny — jesteśmy zwiastunami nowego stworzenia, nowego świata. To my budujemy i dbamy o nasze kościoły, to my z Chrystusem kultywujemy sakramenty święte. To my jesteśmy po stronie Zwycięzcy śmierci, piekła i szatana… Trzeba głosić tę Nowinę. Na to nas sposobi dzisiejsza Msza św.
Wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch uczniów i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/