Epidemia koronawirusa, obarczona szeregiem trudnych do zniesienia zaostrzeń, widocznych także na poziomie dostępności do kościołów, sakramentów i wielce utrudniająca kontakt rodzinny i przyjacielski, każe nam zrewidować szufladkowe, może nieco z pogranicza magii, pojmowanie chrześcijaństwa. Potwierdza się, że nie wystarczy praktykować systematycznie, aby być bezpiecznym. Dla ubezpieczenia życia trzeba nam czystej iskry wiary, która w prześladowaniu, chorobie, wojnie czy epidemii wystarczy nam za całe światło. Takiej bezpiecznej i stałej wiary doświadczamy na Eucharystiach, które są pamiątką Zmartwychwstałego. Wiara żywa staje się naszym bezpiecznym portem. Jak uczniów w Emaus.
Spotkanie Jezusa z uczniami w drodze pokazuje jak można się pogubić w czasie ucisku. Mistrz umarł, ale kobiety miały widzenie aniołów, którzy zapewniają mężczyzn, iż On żyje. Uczniowie tego nie sprawdzają i uchodzą w trwodze z Jerozolimy. Co więcej, uczniowie nie poznają Jezusa, który idzie obok nich. Oczy mają zamglone traumą. Na to On rzekł do nich: O, nierozumni i pisma im wyjaśniał. I usiadł z nimi do posiłku. W końcu budzi się wiara uczniów, zapala się jej ogień, a oni wracają w drogę powrotną do Jerozolimy. Żyją w końcu pełni wiarą, a nie opowieścią innych. Nawracają się na Ewangelię. Eucharystia z Jezusem napełniła ich poczuciem zupełnego bezpieczeństwa.
Dodajmy jeszcze, że dzisiejszy Psalm 16 jest szyty na miarę tych dni. Może być słowem modlitwy każdego dnia pandemii. Posłuchajmy jeszcze raz jego fragmentu:
Zachowaj mnie, Boże, bo chronię się do Ciebie,
mówię do Pana: „Ty jesteś Panem moim”.
Pan moim dziedzictwem i przeznaczeniem,
to On mój los zabezpiecza.
Człowiek myśląc o dziedziczeniu jest skłonny skupić się raczej na dobrach ziemskich i zapisach testamentu. Nic bardziej błędnego. W posiadaniu srebra i złota prawdziwego bezpieczeństwa nikt nie znajdzie. Tylko sam Bóg postrzegany jako dobro jedyne, pierwsze i zupełne nie zawiedzie! Bóg jest całą przyszłością człowieka. Bóg jest ostatecznym dziedzictwem człowieka. Reszta zdaje się być marnością. Rozpoznajemy to w epidemii. Dlatego mówimy: Zawsze stawiam sobie Pana przed oczy, On jest po mojej prawicy, nic mną nie zachwieje. Czy ten fragment nie jest arcyciekawy? Conocne, codzienne stawianie sobie Pana przed oczy ma wielki sens. Kiedy On stanowi busolę życia to życiowe wybory są dopiero w pełni bezpieczne.
W tych dniach wielkie gwiazdy muzyki światowej Lady Gaga, Andrea Bocelli, Celine Dion, John Legend i pianista Lang Lang wykonały wspólnie piosenkę The Prayer — Modlitwa. Uczynili to podczas koncertu w Internecie zorganizowanego na rzecz lekarzy walczących z koronawirusem. Śpiewali po angielsku i włosku tak:
Modlę się byś był naszymi oczami
i strzegł nas tam gdzie idziemy
i pomagał nam być rozsądnymi
wtedy, gdy jesteśmy zagubieni
Pozwól, by to była nasza modlitwa,
gdy gubimy naszą drogę (…)
Przewódź nam swą łaską
do miejsca gdzie będziemy bezpieczni.
Oni wyśpiewali już swój „psalm”. Wzruszali siebie i napełnili dusze modlitewnym bezpieczeństwem. Bo dopiero życie w obecności Boga staje się komfortem każdego, kto pragnie siebie ostatecznie zabezpieczyć. Obecność Zmartwychwstałego Pana tego dokonuje. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/