W 2008 roku papież Benedykt XVI zaskoczył słuchaczy XXI wieku mówiąc: „pierwsze przesłanie tej przypowieści to fakt, że gospodarz nie znosi – jeśli tak można powiedzieć – bezrobocia i chce, by wszyscy pracowali w jego winnicy” (Mt 20). Rzeczywiście Bóg – jako Dobry Gospodarz nie znosi bezrobocia. Oczywistą informacją jest nadprzyrodzona wartość denara. Ta moneta w przypowieści Jezusowej symbolizuje zdobycie życia wiecznego. Gospodarz świata ciągle poszukuje chętnych, nakłania do pracy i „umawia się” zawsze o jednego denara, a obdarzając kogoś z końca listy zatrudnionych tym denarem nikomu z pracujących nie wyrządza żadnej krzywdy. Okazuje przy tym swoją wspaniałomyślność, hojność, łaskawość i miłosierdzie. Z pozoru wydać się to może niesprawiedliwe. Nic bardziej mylnego. Taki jest plan Boga, uniwersalny, przeznaczony dla wszystkich — gest miłosierdzia zapraszający do nowego świata.
Bóg nie lubi bezrobocia w żadnym aspekcie: braku miejsc pracy, braku pracy dla młodych i dla starszych, ale również braku ludzkiej pracy nad sobą. Leniwi nie dostają denara. Nie rozpoznali okazji życia, zaspali, unikali wszelkiej dobrej aktywności. Życie nie może być wypełnione błogim nieróbstwem, dolce far-niente (wł.). To pomyłka w ocenie wagi czasu. Doświadczenie pracy jest niezbędne. A niektórzy nawet uwalniają młodych od pracy, aby było im lżej, od pracy, której sami doświadczyli w młodości, od pracy, która ich samych życie zbudowała. Gubią przy tym wątek wychowania młodych i przyczyniają się do wzrostu pokolenia „złotej młodzieży”. Inni zaś mylnie myślą, że same uczynki mogą zapewnić szczęście, „zapracowują się na śmierć” – nie pamiętają zupełnie o innej formie pracy: modlitwie, sakramentach, o głębokości relacji z Gospodarzem świata, który chce spojrzeć w oczy ludzkie. Przecież uczynki ludzkie nie mają większej wartości niż łaska Boża, a na pewno nie stanowią paszportu do nieba. Potrzeba jest w pracy proporcja w pojmowaniu naszej roli w Bożej winnicy. Niektórzy w tym zapamiętaniu, pracoholizmie nie pamiętają o słusznej mierze odpoczynku, świętowaniu dnia świętego, dniu postu. To również Bogu nie może się podobać.
W pismach starochrześcijańskich żywy jest motyw denara na życie wieczne. Na tej Eucharystii pamiętajmy, że to jednak dzięki łasce Chrystusa możemy wracać do raju. Bramą powrotu jest tylko On, Chrystus (por. J 10,7), a otwiera się ona przez chrzest przeżywany w realnym działaniu na ziemi. „Jeszcze nie jesteś w raju, katechumenie — mówił św. Grzegorz z Nyssy do kandydatów na chrześcijan — jeszcze dzielisz wygnanie Adama, swego pierwszego ojca. Teraz brama się otwiera. Pójdź tam, skąd wyszedłeś!” Nowe serce, jakie daje nam Jezus, pozostaje w rytmie systematycznej aktywności rodzinnej, pracy zawodowej, jak i w uczynkach chrześcijańskich – w modlitwie – w poście – w jałmużnie. Chodzi jednak nie o samą pracę dla pracy czy wypełnianie przykazań, ale o motyw przewodni życia nacelowany na powrót do domu Ojca Niebieskiego. To sens życia odnajdywany poza horyzontem. Bóg, co prawda, nie znosi bezrobocia swoich córek i synów, jednak wzywa nas do pracy z tego powodu, że niebiosa górują nad ziemią i warto je zdobywać (Ps 145).
/ks. inf. Dariusz Raś/