Pamiętaj o bliźnich. Nie czyń im źle. Umiłuj ich. Tak można by lakonicznie streścić słowa odczytanych czytań. List św. Pawła do ochrzczonych mieszkańców Rzymu jest lakoniczny jak telegram: Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje drugiego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania: „Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj” i wszystkie inne – streszczają się w tym nakazie: „Miłuj bliźniego swego jak siebie samego!” Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa (Rz 13, 8–10). Taka wiadomość Pawła wystarcza jako ogólny plan pracy nad sobą. Ale jak w szczegółach ma wyglądać następny czas? Jakie przyniesie radości, a jakie trudności? Nie wiemy jeszcze o wszystkich okolicznościach, które napotkamy w drodze.
Dla katolików wrzesień jest miesiącem Matki Bożej Bolesnej – następuje bezpośrednio po sierpniowym nabożeństwie do Niepokalanego Serca i poprzedza październikowe nabożeństwo do Matki Bożej Różańcowej. Wrzesień niejako podpowiada nam, jak w codzienne życie wprowadzać motyw Patronki, Matki Bożej Bolesnej. Po pierwsze nie uciekajmy od cudzego bólu. Miłujmy bliźniego jak siebie samego. Jeśli widzimy ludzi pokrzywdzonych, cierpiących okażmy współczucie choćby gestem. Bądźmy jak Ona, w pełni obecni pod krzyżami ludzi ciepiących. Uważnie słuchajmy, gdy ktoś chce porozmawiać o swoich zmartwieniach, żalu, bólu, samotności, ofiarujmy swój czas. Ponieważ poniesiemy przez chwilę czyjś krzyż, jak Szymon z Cyreny — bliźni poczuje ulgę w cierpieniu. Może zaproponujemy pomoc sąsiadom przy zakupach czy drobnej naprawie? Może spędzimy czas ze starszym krewnym? Może po prostu odmówimy choćby krótką modlitwę za chorego znajomego? Może podzielimy się symbolicznym „wdowim groszem”, przekazując choć kilka złotych na cele charytatywne dla cierpiących?
Mało kto wie, że w Kalwarii Zebrzydowskiej, 35 km od Krakowa, łaskami słynący obraz Matki Bożej Kalwaryjskiej nosi również pierwotną nazwę Matki Bożej Płaczącej. Pierwotnie obraz pochodził z Kopytówki wchodzącej w skład parafii Marcyporęba. Obraz należał do Stanisława z Brzezia Paszkowskiego. W 1641 r. miało miejsce cudowne objawienie krwawych łez na domowym wizerunku Matki Bożej. Zadziwiony sprawą hrabia Paszkowski podarował go do kalwaryjskiego klasztoru Ojców Bernardynów, a biskup Tomasz Oborski stwierdziwszy rzeczywisty kult, dopiero po latach zezwolił zakonnikom na przeniesienie obrazu do specjalnie wybudowanej przez Michała Zebrzydowskiego kaplicy celem publicznego kultu wiernych. Ludzie modlą się intensywnie przed obliczem Płaczącej Madonny, doznają od tamtej pory łask, a zwłaszcza w sierpniu i wrześniu licznie pielgrzymują. Pragną przezwyciężyć swoje trudności.
Spróbujmy i my odwiedzić wkrótce to miejsce w Kalwarii Zebrzydowskiej. Warto to uczynić rodzinnie, w grupie znajomych — bliźnich. Jest bowiem zbyt wiele problemów, które potrzebują współczucia i pomocy z nieba. Pomni obietnicy Jezusa uczynionej w Ewangelii: Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie (Mt 18, 19) doskonalmy nasze chrześcijańskie podejście. Niech nas ta zachęta doprowadzi w tym tygodniu do większej otwartości na potrzeby bliźnich. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/