Bóg nie tylko jest Stwórcą, ale jest także wielkim wybawicielem w tarapatach. On pisze tylko dobre historie ludzkie, a jest to możliwe wówczas, kiedy Mu ufamy. Przekonał się o tym Abraham. On, jako pierwsza osoba historyczna w Piśmie Świętym, doświadcza błogosławieństwa Boga w wydawałoby się beznadziejnej sytuacji. Jaki jest Bóg Abrahama? Nigdy nie traci Abrahama z pola widzenia. Jego jest moc. Jest zaskakująco wszechobecny. Jego świętą obecnością przepełniony jest świat. Jest też pełen usprawiedliwienia i rozwiązuje nawet najbardziej pogmatwane losy.
Doświadczamy opieki Boga. Pan Bóg nie raz opiekuje się nami czasami w „dziwny” sposób. Myśli Jego nie są myślami naszymi. Oto jedna historia, która się wydarzyła – taka współczesna przypowieść o opiece Boga nad nami. Pewna pani prezes prowadzi dobrze prosperującą firmę. Zatrudnia kilkaset osób. Zatrudnia człowieka. Okazuje się to doskonałym wyborem. Wspaniały fachowiec, świetny kolega, godny zaufania. Kobieta wyręcza się nim często w zastępstwie. Klucze od sejfu oddaje mu nawet. Pewnego razu pani zastaje jednak pusty sejf. Jedzie do domu pracownika. On jej potwierdza, że zabrał wszystkie pieniądze z sejfu. Pokazuje kwit na zagraniczne leczenie matki i oświadcza: „Proszę wstawić mnie do więzienia. Została pani okradziona w szlachetnych intencjach”. Z wrażenia zasłabła. Karetka. Badania w szpitalu. Serce okazuje się w porządku. Jednakże lekarze stwierdzili guz. Jeszcze tydzień, miesiąc a byłoby za późno na operację. Chirurg-onkolog powiedział do pani prezes: „proszę kupić temu panu złodziejowi kwiaty, ponieważ zdążymy panią wyleczyć” (Współczesna przypowieść, ks. Piotr Pawlukiewicz).
Abraham doświadcza przedziwnej opieki Boga. Powodowany natchnieniem chce oddać swojego jedynego syna na ofiarę Bogu, jak to czynili poganie w swoich obrzędach. Bóg jednak nie chce tej śmierci. I żadnej. Bóg nie chce krzywdy. Żadnej. Bóg nie chce żadnego nieszczęścia. W niczyim życiu. Opowiada nam jednak przypowieści w naszych zawiłych historiach. Często jednak nie umiemy poczekać do puenty. Chcemy happy endu zaraz. Jednak nawet uczniowie na górze przekonali się o sensie przemienienia Jezusa dopiero po zmartwychwstaniu. Chwila chwały na górze doprowadziła ich poprzez próbę krzyża do zupełnie szczęśliwego końca. I tego pamiątkę sprawujemy każdej niedzieli. Żyjemy opowiadaniem Boga w naszym szczęśliwym życiu. Żyjmy jego błogosławieństwem. Ufajmy. O tym jest Eucharystia. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/