Kiedyś przeczytałem wiersz. Ks. Jan Twardowski zachęca do życia wg życzeń z nieba. Poeta mobilizuje, aby w życiu pełnym wybojów być mocnym. Jest to jakby poezja skrojona i odpowiednia na czas niepokojów wojny. Jak brzmi Wiersz z banałem w środku? Posłuchajcie:
nie bój się chodzenia po morzu
nieudanego życia
wszystkiego najlepszego
dokładnej sumy niedokładnych danych
miłości nie dla ciebie
czekania na nikogo
przytul w ten czas nieludzki
swe ucho do poduszki
bo to co nas spotyka
przychodzi spoza nas
Ks. Twardowski wyprowadza nas z trudów życiowych jakby w stronę nieba. Droga ewangeliczna prowadzi za Jezusem na „pierwsze piętro” bytu, odwołuje się bowiem do zasad nieba. Uczy bezinteresowności i spokoju ducha w każdym położeniu. Czym jest owa „poduszka” z wiersza? To pewnie u poety decydująca pociecha, która zawieść nie może. To Bóg, Ewangelia, nadzieja nieba…
Św. Paweł doskonale rozumiał meandry wyborów ludzkich pisząc do chrześcijan z Koryntu o głębokim sensie chrztu, o etyce płynącej z chrztu — dzisiaj niejako „podsłuchiwaliśmy” echa tego listu w drugiej lekcji. Paweł spogląda na wydarzenia historii narodu wybranego. Płyną do adresatów listu wnioski moralne. Nie chciałbym, bracia, byście nie wiedzieli, że nasi ojcowie wszyscy co prawda zostawali pod obłokiem, wszyscy przeszli przez morze i wszyscy byli ochrzczeni w imię Mojżesza, w obłoku i w morzu. Lecz (…) polegli na pustyni. Dlaczego tak się stało? Ponieważ woleli własne zdanie i wybierali źle. Nie byli wiernymi cudom, które widzieli i których doświadczyli. Swoje zdanie przedkładali nad dziejące się łaski. Zabrakło im pamięci o Bogu. Czy i my nie jesteśmy świadkami sytuacji, w której właśnie do wojny doprowadziła pycha i własne zdanie ludzi? Guglielmo Ferrero ze smutkiem stwierdził, że polityka czysto ludzka „nie może stosować żadnego prawa moralnego jako wiążącego”. Jednak jeśli rzeczywiście indywidualizm etyczny czy makiawelizm polityczny zatriumfują to biada nam. Polegniemy na pustyni jak owi Izraelici. I to z własnej winy.
Ekonomia, polityka, edukacja, turystyka to dla ochrzczonych sektory troski o etykę i moralność. Mamy w świat wnosić porządek Jezusa Chrystusa, a nie etykę pt. „Ja mam własne zdanie” czy „To przecież nie zależy ode mnie”. Wielkopostne czyny „pierwszego piętra” to przecież modlitwa, post, jałmużna. I jeśli na świecie zdarzają się nieszczęścia, to chrześcijanie mogą im zaradzić poprzez uczynki miłosierdzia i pokutę. To przynosi ulgę w cierpieniu i daje ziemi prawdziwy pokój. Nasze zadanie jest klarowne: być jak ewangeliczne kwitnące, zielone i owocujące drzewa. Nie wystarczy tylko przeżyć życie ciesząc się witalnym, zielonym listowiem. Nie wystarczy, że nam jest dobrze. Tego nie uczymy się na Eucharystii. Na audiencji, papież Franciszek dlatego modlił się w tych dniach tak: „Zatrzymaj rękę Kaina, oświeć nasze sumienie, niech nie dzieje się nasza wola, nie zostawiaj nas naszemu działaniu”. Więc nie tak przeklinajmy zło i ludzi zło czyniących, nie tak żyjmy wg własnych „widzi mi się”, ale w nadchodzących dniach zajmijmy się cierpliwym spełnianiem „etyki I piętra”. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/