„Wyciągnij rękę do ubogiego!”- pod tym hasłem odbywa się w tym roku czwarta edycja Światowego Dnia Ubogich. Pomimo trwającej pandemii papież Franciszek pyta nas w Orędziu: „Co możemy zrobić, aby wyeliminować lub przynajmniej zmniejszyć marginalizację i cierpienie?”. Światowy Dzień Ubogich to więc nie tylko wspólna modlitwa, ale także konkretna materialna pomoc. Po zakończeniu Mszy św. w kościele Mariackim potrzebujący otrzymają żywność w formie tzw. „Paczki w Starym Mieście”, którą na ul. Szpitalnej rozdawać będą siostry Duchaczki. Dodatkowo, Dzieło Pomocy św. Ojca Pio z ul. Smoleńsk, przy wsparciu Arcybractwa Miłosierdzia, wyda ponad 200 ciepłych posiłków i rozdawać będzie ubogim herbatę.
Dzisiaj jakby na potwierdzenie tej konieczności konkretnego działania na rzecz ubogich słyszymy w pierwszym czytaniu pytanie: Niewiastę dzielną któż znajdzie? (…) Otwiera dłoń ubogiemu, do nędzarza wyciąga swe ręce (Prz 31). Oczywiście nie chodzi tutaj tylko o jedną kobietę, ale o całą wspólnotę, która nie przestaje wyciągać dłoni do ubogich w działaniach charytatywnych. Niewiastą biblijną jesteśmy my działający w diakonii chorych czy bezdomnych. Niewiastą dzielną jesteśmy razem jako wspólnota, wrzucający do puszki św. Antoniego, przy wejściu do kościoła Mariackiego, 5 złotych na zupę z wkładką dla anonimowej, samotnej emerytki, która ma marną emeryturę i mieszka gdzieś w granicach naszego Starego Miasta.
Ewangelia dnia naucza nas wprost o talentach, które posiadamy, które winniśmy puszczać w obrót. Z obserwacji starożytnego obrotu bogactwem Pan Jezus wyciąga dla nas konkretne wnioski: należy pomnażać skarby duchowe w każdych okolicznościach i w każdym położeniu. Talentu nie wolno zakopać czy ukrywać przed światem. Inaczej na nic się przyda. Słowo Jezusa brzmi jak ostrzeżenie przed zamrożeniem swojego życia, a ze statystyki ewangelicznej przypowieści wynika, że aż jedna trzecia ludzi tak robi i dziwi się potem swojej głupocie i trwaniu w hibernacji duchowej.
W rozważanej przypowieści Jezus, nasz Pan, celowo odwołuje się do jednostki wagowej o bardzo dużej skali. Ponieważ Bóg każdego z nas obdarował konkretnie, miarą hojną wsypał w zanadrze nasze, a to życie, a to rodzinę, a to umiejętność posługiwania się słowem, pismem, a to zawód i powołanie, a to chrześcijańskie dziedzictwo: chrzest, bierzmowanie, sakramentalne nawrócenie, Eucharystię, zdamy rachunek z tych darowizn. Zbawiciel mówi o talentach. Pamiętajmy: jeden talent to spory kontent, aż 34 kilogramy złota lub srebra. Jeśli zatem każdy człowiek otrzymuje od Boga choćby taki jeden talent szlachetnego kruszcu, to nikt, naprawdę nikt, nie ma prawa twierdzić, że dostał od Boga za mało. Można to rozwijać, inwestować, pomnażać. Druga uwaga: nie może podlegać dyskusji szacunek względem każdej ludzkiej osoby. Sam Bóg nam ten szacunek wyznacza jako drogę zrozumienia człowieka, również tego ubogiego, tego niesłusznie prześladowanego, tego odsądzonego od czci i dobrego imienia. Szacunek jest warunkiem do zrozumienia, wyciągnięcia dłoni do drugiego. Hejtu, uprzedzenia dostarczają nam dosyć obficie media. Bóg kocha człowieka, a wyzwalania hejtu nie toleruje. Takich talentów nie rozdaje. On sam wyda wyrok na końcu. Jak w przypowieści. Trzecie spostrzeżenie: podczas tej Eucharystii przeżyjmy olśnienie, poczucie szczęścia i wielką wdzięczność za dary otrzymane od Boga. Jesteśmy obdarowani. Jedni pięcioma talentami, inni dwoma, inni jednym. Jesteśmy naprawdę bogaci. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/