W tym roku każda Eucharystia w kościele Mariackim posiada szczególny charakter, ale nie z powodu czasu epidemicznego zagrożenia. Obchodzimy bowiem 700-lecie konsekracji tego gotyckiego kościoła. Pierwotna świątynia, której budowa rozpoczęła się najprawdopodobniej przed datą przełomu i sprowadzenia dominikanów do Krakowa 1221–1222 roku, otrzymała funkcje parafialne przy niewątpliwym udziale biskupa krakowskiego Iwona Odrowąża. Po roku 1241 w związku z najazdem tatarskim i po akcie lokacji nowego miasta w 1257 roku przystąpiono do fazy budowy drugiej, gotyckiej świątyni. Z danych historycznych wywnioskowano, że w końcu lat dwudziestych XIV stulecia budowa kościoła Panny Maryi była już tak zaawansowana, że około roku 1320 biskup krakowski Nanker konsekrował świątynię dedykowaną Pannie Maryi. W tym roku obchodzimy jubileusz 700-lecia tego faktu. Jesteśmy dumni i świadomi, że przez całe stulecia rozbudowywano i upiększano nasz kościół, aby dorównywał walorami architektonicznymi aspiracjom miasta-stolicy i siedziby królów. Jednak najważniejszym motywem istnienia świątyni Mariackiej jest przecież motyw wiary.
Tak wspaniały ten kościół znajduje się Rynku krakowskim, aby z niego pożytek duchowny rozlewał się na całe miasto — takiego zwrotu użył Piotr Hiacynt Pruszcz, dawny monografista Krakowa. Dlatego w czasie odpustowej Mszy świętej w szczególny sposób dziękujemy dobremu Bogu za to wszystko, co stanowi historię i dziedzictwo Parafii Mariackiej: za sakramentalne łaski, modlitwy i nowenny w niej celebrowane, za wizerunki Panny Maryi i Świętych, z 33 ołtarzami, które nie przestają nam ludziom przypominać, że nasza Ojczyzna jest w niebie.
O. Grzegorz Bartosik odpowiedział kiedyś na pytanie: skąd kult maryjny wziął się w Polsce. To oczywiste: gdy pierwsi misjonarze przyszli w X wieku — głównie benedyktyni — to przynieśli oni całość orędzia chrześcijańskiego. W tym orędziu jest obecna Matka Boża. Warto zauważyć, że wiele pierwszych świątyń w Polsce było budowanych pod wezwaniem Wniebowzięcia Matki Bożej. Taki tytuł nosi np. katedra w Gnieźnie i nasz kościół. Dla nas — Słowian, kult maryjny stał się szczególnie bliski, czego wyrazem jest choćby pieśń „Bogurodzica”, która de facto stała się pierwszym hymnem państwowym, a więc znakiem rozpoznawczym naszego narodu. Rozwój kultu maryjnego wiązał się także z istniejącym w średniowieczu etosem rycerskim. Rycerz, który głosił cześć damy swego serca, oddawał też cześć Matce Bożej – Najwspanialszej „Damie świata.
Ks. Adam Boniecki napisał w tych dniach: „Jesteśmy maryjni. Poświadcza to sam wieszcz (Adam Mickiewicz) w III części „Dziadów”. Jest Wigilia Bożego Narodzenia, grupa więźniów w celi Konrada. Jankowski, nieco podpity, śpiewa piosenkę zakończoną bluźnierczym refrenem: „Nie uwierzę, że nam sprzyja / Jezus Maryja”. Wtedy Konrad się budzi z odrętwienia i wypowiada słowa, które potem będą przypominane przez niezliczonych kaznodziejów i zapiszą się w narodowej pamięci: „Słuchaj, ty! – tych mnie imion przy kielichach wara. / Dawno nie wiem, gdzie moja podziała się wiara, / Nie mieszam się do wszystkich świętych z litaniji. / Lecz nie dozwolę bluźnić imienia Maryi”.
Jesteśmy maryjni. Po prostu. Nawet dziś, w dobie neopogaństwa, na Jasną Górę i do innych sanktuariów Matki Boskiej wędrują tysiące ludzi. „Nie dozwalamy bluźnić imienia Maryi”. Wielu ludzi, którzy nie odbyli studiów teologicznych po prostu kocha Matkę Bożą. A taka pobożność ludowa jest bardzo ważna. W kulcie maryjnym to naśladowanie Świętej Maryi i jej przyzywanie są istotą sprawy. Maryja jest dla nas przykładem, a papież Paweł VI nazwał ją Pierwszą Chrześcijanką. Ona uczy, co znaczy być 100% chrześcijaninem. Przyzywanie Maryi pomaga w sprawach dotyczących codzienności, np. pracy, zdania egzaminu, powrotu do zdrowia.
W kościele Mariackim, kościele wizytówce naszego Krakowa, maryjne słowa «bądź wola Twoja» mówi się Bogu jakoś łatwiej. Odczuwamy zaufanie do Boga w tej przemodlonej świątyni w czasie sprawowania tylu sakramentów. Ale nie chodzi o odczucia i same słowa modlitwy. Chodzi w konsekwencji o działanie, postępowanie według Bożego planu. Oddania życia dla wspaniałego planu wymyślonego dla każdego przez Boga nie można jednak na nas wymusić. Ono jest czystym darem. Dlatego Bóg wskazuje nam przykład tej kobiety — Maryi, która oddała wszystko, postawiła wszystko na jedną kartę: Jezusa. Odniosła wielki sukces. I jeszcze jedno: Maryja, pokorna służebnica Pana, jak nazywa Ją tradycja Kościoła, nie szukała aplauzu. Na tym polega Jej świętość: nie szuka siebie, a działa według zamierzonego planu. „Jesteśmy maryjni” to tylko sformułowanie. Prośmy jednak, aby określiło nasze życie ludzkie i chrześcijańskie. Uczmy się tego maryjnego oddania sprawom na tej Eucharystii i w tym kościele Mariackim, jej kościele, pełnym tajemnic i nawróceń. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/