Usłyszałem kiedyś krótkie opowiadanie pt. „O ciasnocie w synagodze”. Tłumaczył się pewien pobożny Żyd, iż nie może wejść do środka synagogi, bo od ściany do ściany, od góry do dołu pełno jest nauk i przykazań: — Dla mnie nie ma już miejsca! A gdy zauważył, że inni nie rozumieją jego wywodów, dodał: — Słowa, które spływają z warg nauczycieli i modlących się, nie pochodzą z serca nastawionego na niebo, lecz zapełniają ten dom modlitwy, od ściany do ściany, od góry do dołu. Innymi słowy: Dom Ojca powinien być miejscem, gdzie odkrywamy to, co Bóg ma nam do powiedzenia. Nie możemy tylko i wyłącznie my gadać, prosić, skarżyć się, przegadywać Boga. Tak dzieje się przez cały tydzień wśród ludzi i oni przenoszą tę manierę na tę godzinę modlitwy w dniu świętym. Jeśli tak, to nawet najpiękniejszy i najstarszy kościół będzie za ciasny do wysłuchania Słowa Boga i spotkania Zbawiciela.
„Jezus przybył do Jerozolimy. W świątyni zastał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas, sporządziwszy sobie bicz ze sznurów, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: „Zabierzcie to stąd i z domu mego Ojca nie róbcie targowiska!” (J 2). Jezus nie zauważył w jerozolimskiej świątyni miejsca dla obecności Boga. Zapragnął to zmienić, jako najbardziej uprawniona Osoba. Zbawiciel wspaniale broni świętości świątyni, domu Ojca. Czyni to na całego. Rozumie bowiem, że kiedy w Wielki Piątek w świątyni Starego Przymierza rozedrze się zasłona przybytku, Nowe Przymierze wprowadzi nową świątynię, ustanowioną aż do końca czasów. Wkrótce zajdą w sposobie kultu wielkie zmiany.
Historia świątyni jerozolimskiej, potem zresztą zburzonej, czy synagogi w Nazarecie (Łk 4), brutalnie nam przypomina, że Zbawiciel jak i prorocy nie zyskał akceptacji rodaków. Narażał się raczej na pytania: jakim prawem to czyni, to mówi? On nie oczekuje jednak, że uwierzą, że odwrócą się od swoich grzechów. Wielu nie chce słuchać słowa Bożego. Nie chce takiego Mesjasza. Chcieliby innego, ulepionego na swój obraz i podobieństwo. Nie chcą Tego, który stawia im nowe wyzwania, by się zmienili i nawrócili, by odmienili sposób modlitwy. Zbawiciel wie, że dni męki i zmartwychwstania zmienią najwięcej. Do nich zmierza Jego akcja i misja.
Każdy z nas musi zdawać sobie sprawę, że nie przychodzi do kościoła na „generowanie” sobie obrazu Boga, na załatwianie jakiejś sprawy, zaliczenie jakiegoś obowiązku, ubezpieczenie się, pohandlowanie z Bogiem: ja Ci Boże to, ale Ty mi to. Przybywam tutaj przed ołtarz, aby stawić się przed Panem i Go słuchać. Nie chcę dostarczyć jakiegoś „gołębia” ofiary, ale siebie całego. Ofiaruję siebie i swoich przed ołtarzem. Czekam, aż mi Bóg coś podpowie, opowie o moim życiu, wskaże drogę, napełni nową mocą. Inaczej jestem podobny do skarconych przez Pana Jego rodaków.
Chodzi również o coś najcenniejszego: o Ciało Jezusa, o Jego obecność wśród nas w Eucharystii. Ona jest nową świątynią dla chrześcijan: świątynią Jego ciała. „Bierzcie i jedzcie, czyńcie to na moją pamiątkę”. Tam gdzie czynimy te gesty i powtarzamy te słowa staje się świątynia, dzieje się Kościół. Nie ten z kamienia, lecz ten prawdziwy — wspólnota. To w Eucharystii znajdujemy nowy sens budowania pięknych świątyń jako stacji obecności Boga, stacji ciszy w zgiełku materialnego, handlowego obrazu świata. To ta nowość naprawdę przemienia świat.
Mija następny tydzień Wielkiego Postu. Czy rzeczywiście słuchamy Słowa Jezusa? Czy pośród znajomych bronimy Boga prawdziwego, a nie naszej wersji tego, jakim chcielibyśmy Go widzieć? Czy zwracamy uwagę na to, czego naprawdę dotyka nasze serce w świątyniach na Eucharystii. Czy umiemy się tym cieszyć? Msza św., jak święta Stacja Słowa i święta Stacja Eucharystii to nie ciasnota, ale wolna przestrzeń dana Panu Bogu, który nas kocha i uczy. To również stacja słuchania Jego planów o naszym skromnym życiu oraz stacja oddania do Jego dyspozycji kubatury, przestrzeni naszych dni. Cieszmy się na tym niedzielnym przystanku Jego obecnością. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/