Ostatnie słowo ma Bóg. To nie samolubstwo, bunt, zdrada, ale nawrócenie, powrót, miłosierdzie. Tak można streścić dzisiejszą wspaniałą lekcję Ewangelii. Do Boga należymy. Choć się Go zapieramy. Ale to tylko On, Bóg, stawia kropki w życiu, nie człowiek. On. Miłosierny.
Ludzie wybierają różne słowa jako swoje motto życiowe. Jest takie jedno modne: apostazja. Greckie pochodzenie zdradza znaczenie. Oznacza odstawienie, odstąpienie, porzucenie; od ἀπό (apo) – od i στάσις (stasis) – pozycja, stan. Słownikowo apostazja oznacza ściślej porzucenie wiary religijnej, dziedzictwa i praktyk ojców. Apostaci, to ci, którzy już kompletnie zlekceważyli wiarę, którzy w wypadku chrześcijan nie żyją swoim chrztem, są praktycznymi niewierzącymi. Odeszli i roztrwonili swój potencjał duchowy. Może zostały im tylko jakieś obrzędy zewnętrzne, ale nie posyłają już swych dzieci na religię, nagminnie je wypisują z tych zajęć, godzinę Mszy św. uznają za zupełną stratę czasu, a rekolekcje, gorzkie żale, drogę krzyżową omijają z daleka. Spotkaliśmy takich? Pewnie tak. Oni odeszli od Eucharystii, nie wyznają wartości Ewangelii. Uważają się za wielce „nowoczesnych” pomimo że dziadkowie i nierzadko rodzice tak ich nie wychowali. Może powtórzą los tylu wracających do domu Ojca marnotrawnych córek i synów. Miejmy taką nadzieję.
Już kiedyś Jan Paweł II w adhortacji „Ecclesia in Europa” prorokował o „cichej, milczącej apostazji”, jakiej doświadcza Europa. A ten proces dokonuje się także w Krakowie. Nie jest to już tylko cicha apostazja, lecz nierzadko głośny odwrót od nauki Jezusa kończący się publicznym „praktykowaniem niewiary” i wspieraniem niemoralności. Odstępcy odchodzą od wiary, a to z powodu wulgarnego filmu, a to plotkarskiej książki, czy internetowej nagonki, które ich gorszą. Są również ci, którzy uciekają ze wspólnoty z powodu grzesznych i bulwersujących postaw jakiegoś duchownego, za którego się wstydzimy, bo zamiast naśladować postawę Apostołów, wiernych uczniów Jezusa, wybrał zdradę wg tragedii Judasza.
Jednak liczymy na powroty tych, którzy się obrazili na Boga, zagubili sens wiary, roztrwonili swój majątek duchowy. Mamy nadzieję, że to nie słowo apostazja jest ostatnim motto w ich życiu. Czekamy na ich powroty! Za nich się gorąco modlimy! Nierzadko czynimy też w ich intencji pokutę. Mówimy im: droga powrotu istnieje. A na imię jej nawrócenie.
A może po części syn marnotrawny mieszka i w nas? Może za mało troszczymy się o nasz rzeczywisty związek z Bogiem, głęboką więź? Może czekamy z pełnym nawróceniem, spowiedzią i Komunią św. na ostatnią chwilę, na czas przed świętami, przed ślubem, chrztem dziecka? Może i my lubimy ochłap światowego życia czy pustą uciechę? Kolejny nasz „marnotrawny” problem to antyintelektualność wiary. Bo często mamy dziś do czynienia wśród dorosłych z wiarą infantylną. Wiarą redukowaną nawet do poziomu emocji, uczucia, jakby puchu, który ulatuje pod wpływem nawet lekkiego podmuchu. Dlatego też potrzebujemy ciągłego nawrócenia na głębszą wersję wiary, do studiowania jej doktryny i pogłębiania chrześcijaństwa wpośród nas. To dopiero nas przekieruje na podążanie drogą Jezusa, Syna niemarnotrawnego, a umiłowanego. Tego uczy nas obecna Eucharystia.
Pamiętajmy, że wg św. Pawła ten, kto pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem (2 Kor 5). Potrzebujemy w tym Wielki Poście, poważnie się zabrać za czytanie Pisma świętego, za lekturę poważnej książki, za wartościowy film, za myślenie o tym, co niewidzialne. Zmieńmy kanał efemerycznych doznań świata na program poszukiwania prawdy. Zadbajmy dlatego o uczestnictwo w rekolekcjach. Kraków daje tyle znakomitych możliwości. Np. w naszej bazylice nauki zaczną się już w nadchodzącą niedzielę. Głosić będzie je ojciec Stach Nowak, dominikanin, a tematem ich będzie uzdrawianie, reanimacja naszego poranionego świata. Nawracajmy się i wierzmy w Ewangelię, szukajmy bliskości z Ojcem niebieskim, naśladujmy Chrystusa-Słowo pierwsze chrześcijan. Po tym inni poznają drogę powrotu na bezpieczną ścieżkę, jeśli my nie utracimy smaku chrześcijańskiego życia. Bądźmy znakami ostatniego słowa Boga, któremu na imię miłosierdzie. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/