0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Oznaczeni

Oznaczeni

Sank­tu­arium św. Krzy­ża w Mogi­le do któ­re­go piel­grzy­mu­je­my, od wie­ków dzie­dzi­czy tajem­ni­cę o tym, że Bóg do koń­ca nas umi­ło­wał. Bóg, któ­ry kocha nie prze­sta­je nas jed­no­cze­śnie wpro­wa­dzać w tajem­ni­cę krzy­ża jako zna­ku miło­ści i zbaw­cze­go, sen­sow­ne­go cier­pie­nia. Bóg nas uko­chał i dla­te­go tutaj jeste­śmy. Sto­imy przed zna­kiem krzy­ża jako do koń­ca umi­ło­wa­ni, czę­sto pomi­mo nie­do­stat­ku, cho­ro­by, z nie­peł­no­spraw­no­ścią. Odnaj­du­je­my się wszy­scy w ofie­rze krzy­żo­wej Chry­stu­sa. Przed­sta­wia­my przed zna­kiem krzy­ża mogil­skie­go nas, jak rów­nież naszych bra­ci i sio­stry, nie będą­cych z nami fizycz­nie, ale łączą­cych się z nami w salach szpi­tal­nych, w domach opie­ki, w domach rodzin­nych. Bo chrze­ści­ja­nie to ludzie świa­do­mi miło­ści Boga nawet w prze­ciw­no­ściach losu.

Przy­po­mi­na nam sło­wo św. Paw­ła z listu do Fili­pian: Chry­stus Jezus, ist­nie­jąc w posta­ci Bożej, nie sko­rzy­stał ze spo­sob­no­ści, aby na rów­ni być z Bogiem, lecz ogo­ło­cił same­go sie­bie, przy­jąw­szy postać słu­gi, sta­jąc się podob­nym do ludzi. A w zewnętrz­nej posta­ci uzna­ny za czło­wie­ka, uni­żył same­go sie­bie, sta­jąc się posłusz­nym aż do śmier­ci – i to śmier­ci krzy­żo­wej (Flp 2,6−8). Ten frag­ment Pisma wska­zu­je jaki cha­rak­ter mia­ła śmierć na bel­kach krzy­ża. Przed wie­ka­mi wśród Rzy­mian krzyż prze­cież nie był wca­le zna­kiem miło­ści. Krzy­żo­wa­no i tor­tu­ro­wa­no w ten spo­sób ludzi wyję­tych spod pra­wa i nie­god­nych oby­wa­te­li. Dopie­ro histo­ria Jezu­sa Chry­stu­sa prze­pro­wa­dzi­ła powol­ną zmia­nę zna­cze­nia tego zna­ku.

Naj­star­szym zacho­wa­nym przed­sta­wie­niem egze­ku­cji Jezu­sa wyda­je się być relief z II lub począt­ku III wie­ku na jaspi­so­wym kamie­niu szla­chet­nym prze­zna­czo­nym do uży­cia jako amu­let, któ­ry znaj­du­je się obec­nie w Bri­tish Muzeum w Lon­dy­nie. Przed­sta­wia nagie­go męż­czy­znę, któ­re­go ramio­na są zwią­za­ne w nad­garst­kach krót­ki­mi paska­mi do pawę­ży krzy­ża w kształ­cie lite­ry T. Na awer­sie inskryp­cja w języ­ku grec­kim zawie­ra inwo­ka­cję odku­pie­nia ludzi przez Chry­stu­sa ukrzy­żo­wa­ne­go. Póź­niej­szy napis uczy­nio­ny inną ręką na tej pamiąt­ce łączy się z chrze­ści­jań­ski­mi modlitwami.

To praw­da, że pierw­si chrze­ści­ja­nie uzna­wa­li krzyż za hanieb­ną szu­bie­ni­cę na któ­rej umarł Jezus, jed­nak już od począt­ku zaczę­li uży­wać wła­snej sym­bo­li­ki. Jed­nym z pierw­szych sym­bo­licz­nych ozna­czeń był krzyż skry­ty w skrzy­żo­wa­niu liter Tau i Rho, co sta­no­wi­ło skrót od grec­kie­go sło­wa σταυρός (łac. stau­ros) ozna­cza­ją­ce­go krzyż. Inny­mi sym­bo­la­mi zna­ny­mi od począt­ku u chrze­ści­jan były: paw, jako odwzo­ro­wa­nie wiecz­ne­go życia z Bogiem w nie­bie, peli­kan, kar­mią­cy ofiar­nie pisklę­ta, ryba — ich­thys, któ­re to sło­wo jest akro­ni­mem od grec­kie­go wyra­że­nia Iēso­us Chri­stos The­ou Hyios Sōtēr, co ozna­cza „Jezus Chry­stus, Boga Syn, Zba­wi­ciel” oraz lite­ry Alfa i Ome­ga bowiem Jezus mówił: „Ja jestem Alfa i Ome­ga, Pierw­szy i Ostat­ni, Począ­tek i Koniec” (Ap 22,13).

Prze­ko­na­ny do chrze­ści­jań­stwa cesarz Kon­stan­tyn w bitwie przy moście Mul­wij­skim w 312 roku uży­wał krzy­ża ukry­te­go w mono­gra­mie Chry­stu­sa, czy­li Chi i Rho, przy czym Chi [X] mia­ło postać uko­śną, a jego zaokrą­glo­ne gór­ne ramię two­rzy­ło Rho [P]. Zna­cze­nie krzy­żo­wej męki zbaw­czej w histo­rii Kościo­ła na nowo odkry­ła św. Hele­na, mat­ka cesa­rza Kon­stan­ty­na, któ­ra piel­grzy­mu­jąc u począt­ku IV wie­ku do Jero­zo­li­my, odna­la­zła reli­kwie krzy­ża Chry­stu­sa pod Gol­go­tą. Tak wyzna­czy­ła miej­sce pod bazy­li­kę Gro­bu Świę­te­go w Jero­zo­li­mie, czy­li kościół Zmar­twych­wsta­nia Pań­skie­go (Sanc­tum Sepul­chrum). Naj­waż­niej­sza świą­ty­nia chrze­ści­jań­ska, poło­żo­na w Dziel­ni­cy Chrze­ści­jań­skiej Jero­zo­li­my, w miej­scu męki, ukrzy­żo­wa­nia, zło­że­nia do gro­bu i zmar­twych­wsta­nia Jezu­sa Chry­stu­sa zawie­ra do dziś kapli­cę Zna­le­zie­nia Krzy­ża Świę­te­go. Ona powsta­ła w miej­scu daw­nej rzym­skiej cyster­ny, gdzie według tra­dy­cji św. Hele­na odna­la­zła krzyż Jezu­sa. Reli­kwie krzy­ża i gwoź­dzi krzy­żo­wych roz­sy­ła­no potem z Jero­zo­li­my po całym świe­cie. Dotar­ły i do nas, do ziem pol­skich nie tyl­ko jako pamiąt­ki wia­ry, lecz przede wszyst­kim jako wska­za­nie na każ­dy czas: jeste­ście uko­cha­ni przez Boga aż do końca.

W tym sank­tu­arium, na wskroś kra­kow­skim, doku­men­to­wa­na histo­ria cudow­ne­go wize­run­ku krzy­ża zaczy­na się w XIV wie­ku. Wte­dy to zakoń­czo­no pra­ce budow­la­ne cyster­skiej świą­ty­ni i usta­wio­no w cen­tral­nym jej miej­scu na prze­cię­ciu nawy głów­nej z tran­sep­tem czczo­ny po dziś dzień Krzyż z przy­bi­tym do nie­go Jezu­sem. Pierw­szy­mi pąt­ni­ka­mi w tym miej­scu byli fun­da­to­rzy klasz­to­ru i kró­lo­wie. Wazo­wie, w ślad za Pia­sta­mi i Jagiel­lo­na­mi byli bli­sko zwią­za­ni z mogil­skim opac­twem i wize­run­kiem Pana Jezu­sa. Waw­rzy­niec Goślic­ki, opat mogil­ski (komen­da­ta­riusz) i biskup kamie­niec­ki, w 1586 roku zmie­nił wystrój wnę­trza kościo­ła i w 1588 roku z wiel­ką czcią prze­niósł wize­ru­nek Ukrzy­żo­wa­ne­go do kapli­cy.  Do sza­cow­ne­go gro­na pąt­ni­ków kró­lów, ksią­żąt, ryce­rzy, ple­be­ju­szy, ludzi utru­dzo­nych pra­cą, bie­dą i cho­ro­ba­mi,  ale też świę­tu­ją­cych i dzię­ku­ją­cych za życie i talen­ty, dołą­czy­li­śmy dzi­siaj i my. Ulo­ko­wa­ne bli­sko murów śre­dnio­wiecz­ne­go Kra­ko­wa opac­two żyje i dla nas jako „locum sacrum” — miej­sce świę­te, prze­strzeń dla ado­ra­cji tajem­ni­cy krzy­ża, nawró­ce­nia i pocie­chy serc wie­lu (por. o. Iwo Koło­dziej­czyk OCist).

Sło­wo „krzyż” naj­czę­ściej przy­wo­dzi w świe­cie na myśl cier­pie­nie i śmierć, czy­li to, co budzi nasz lęk i wiel­ką nawet nie­chęć. Bun­tu­je się świat przed krzy­żem. Pyta­ją nas ludzie, czy napraw­dę musi­my cią­gle zaak­cep­to­wać bóle, cho­ro­by, trud­no­ści, kło­po­ty, stra­ty? Nie. Nie cho­dzi o wywo­ła­nie jakie­goś cier­pięt­nic­twa. To nie jest praw­da o chrze­ści­jań­stwie. Jak więc trak­to­wać krzyż jako narzę­dzie uzdro­wie­nia, odro­dze­nia, zba­wie­nia, gdy to budzi u wie­lu natu­ral­ny opór? Potrze­ba zmia­ny nasta­wie­nia i roz­po­zna­wa­nia miłu­ją­ce­go Boga nie tyl­ko wte­dy, gdy nam się wszyst­ko ukła­da, ale rów­nież w tru­dzie, nie­do­god­no­ści, cho­ro­bie i nawet śmier­ci. Bóg nas miłu­je rów­nież, a może przede wszyst­kim wte­dy gdy nam gorzej. Jan Paweł II tulą­cy krzyż pod­czas ostat­niej swo­jej Dro­gi Krzy­żo­wej prze­ży­wa­nej w Wiel­ki Pią­tek 2005 roku wła­śnie temu wów­czas zaświad­czył. Bo Krzyż Chry­stu­sa jest klu­czem do Raju. Każ­dy, kto w Nie­go wie­rzy, ma życie wiecz­ne. Tak bowiem Bóg umi­ło­wał świat, że Syna swe­go Jed­no­ro­dzo­ne­go dał, aby każ­dy, kto w Nie­go wie­rzy, nie zgi­nął, ale miał życie wiecz­ne (J 3). Krzyż sta­je się więc zna­kiem bez­gra­nicz­ne­go zawie­rze­nia Bogu, któ­ry swo­je­go Syna nam dał do koń­ca, aby nam przed­sta­wić owoc Zmar­twych­wsta­nia. O tym jest ta Eucharystia.

Ksiądz poeta — Jan Twar­dow­ski w wier­szu pod tytu­łem Zdję­cie z krzy­ża (1957) tłu­ma­czy nam, że w prze­ży­wa­niu zna­ku krzy­ża naj­waż­niej­szy jest moment uwol­nie­nia:
Roz­ma­ite zdję­cia z krzy­ża bywają,
na przykład:
zdję­cie z krzy­ża samotności
Ktoś się nagle odnaj­dzie, ugości
mówi na ty, jak w Kanie zatańczy,
doda mio­du, ujmie szarańczy
Albo:
zdję­cie z krzy­ża choroby
Wsta­jesz z łoża jak Dawid młody -
I już jesteś do pra­cy gotowy,
gotów guza nabić Goliatowi
Ale są takie krzy­że ogromne,
gdy kocha­jąc — za innych się kona -
To z nich spa­da się, jak gro­na wyborne -
w Mat­ki Bożej otwar­te ramiona.

Jeste­śmy wszy­scy, każ­dy w swo­im poło­że­niu i kon­dy­cji ozna­cze­ni krzy­żem. Przy­zna­je­my się do histo­rii krzy­ża Jezu­sa w naszym życiu. Nie ma lep­sze­go sym­bo­lu miło­ści Boga. A ramio­na krzy­ża nas nie­ja­ko obej­mu­ją pod­czas tej Mszy świę­tej. Naj­waż­niej­sze będzie dzia­ło się w naszym ser­cu, kie­dy to odkry­je­my jak­by nama­cal­nie praw­dę wyra­żo­ną w pieśni:
Zba­wie­nie przy­szło przez krzyż,
Ogrom­na to tajemnica.
Każ­de cier­pie­nie ma sens,
Pro­wa­dzi do peł­ni życia.
Jeże­li chcesz Mnie naśladować,
To weź swój krzyż na każ­dy dzień
I chodź ze Mną zba­wiać świat.
Następ­ny już wiek. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/
Kaza­nie wygło­szo­ne pod­czas die­ce­zjal­nej piel­grzym­ki cho­rych i nie­peł­no­spraw­nych Cari­tas w sank­tu­arium Św. Krzy­ża w Kra­ko­wie — Mogile