0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Płacz

Płacz

Para­doks. Pła­czem zaczy­na się nasze życie. Jed­nak mama, tata, cała rodzi­na się cie­szą. Przy każ­dych naro­dzi­nach towa­rzy­szy im bowiem peł­ne nadziei pyta­nie: kim­że będzie to dziec­ko? To pyta­nie towa­rzy­szy zwłasz­cza wów­czas, kie­dy dziec­ko jest dłu­go wycze­ki­wa­ne. Wie­rzą­cy w Chry­stu­sa zano­szą potem swo­je potom­stwo do kościo­ła, żeby je ochrzcić. Dać plan: mapę dro­gi do nie­ba. Ale potem pyta­nie — kim­że będzie to dziec­ko — cią­gle będzie aktu­al­ne. Rodzi­ce cie­ka­wie spo­glą­da­ją na uzdol­nie­nia potom­ka, pil­nu­ją edu­ka­cji szkol­nej, inte­re­su­ją się wybo­rem zawo­du. Cie­szą się z suk­ce­sów, mar­twią poraż­ka­mi dzie­ci. Jak­że by inaczej.

Ponad 2000 lat temu pła­czem zaczę­ło się życie Jezu­sa. Był prze­cież jak my. Maryi i Józe­fo­wi towa­rzy­szy­ło to samo pyta­nie: kim­że będzie to Dzie­cię? Wie­dzie­li, że Jego naro­dzi­ny były zapo­wia­da­ne i wycze­ki­wa­ne przez ludzi. Potwier­dza­ły to w gro­cie-szo­pie naro­dzin glo­rie anio­łów i odwie­dzi­ny paste­rzy. Choć nie­zna­ne były wów­czas jesz­cze dokład­ne oko­licz­no­ści życia, to Dzie­cię oto­czo­ne zosta­ło wiel­ką miło­ścią nie­ba i zie­mi. I aż do dzi­siaj odkry­wa­my w sobie tę atmos­fe­rę miło­ści i łza się w oku krę­ci w cza­sie śpie­wu kolęd. I pyta­my: kim­że dla nas jest to Dzie­cię z Betle­jem? 

Odpo­wiedź na to pyta­nie dał swo­im życiem Szcze­pan, dia­kon. Nie­wąt­pli­wie naśla­dow­cą Chry­stu­sa z Betle­jem był ten pierw­szy męczen­nik. Wie­rzył, że Jezus naro­dzo­ny w Betle­jem jest nowym począt­kiem świa­ta, lep­szą wer­sją życia, oby­cza­jo­wo­ści i sen­sow­nym Prze­wod­ni­kiem i Dorad­cą. Czy­nił Szcze­pan do tego wie­le cudów w imię Jezu­sa, lecz jego dzia­ła­nie nie spo­tka­ło się z apro­ba­tą ówcze­snych elit. One wyda­ły na nie­go wyrok śmier­ci. Sta­ło się to poprzez okrut­ne uka­mie­no­wa­nie. Był to rok 36 naszej ery. Lecz dzi­siaj Kościół nie pła­cze, ale świę­tu­je jego posta­wę. Bowiem św. Szcze­pan nie zmar­no­wał swo­je­go życia, pomi­mo bólu śmier­tel­nych tor­tur. On nie miał wpły­wu na prze­śla­dow­ców. Zre­ali­zo­wał się w naśla­do­wa­niu Chry­stu­sa, któ­ry naro­dził się jako dziec­ko w Betle­jem, a swo­im zmar­twych­wsta­niem zapro­sił Szcze­pa­na do życia wiecz­ne­go. 

Boha­ter­ska posta­wa Szcze­pa­na przy­po­mi­na nam, że tech­no­lo­gicz­ny postęp ludz­ko­ści, nawet tzw. sztucz­na inte­li­gen­cja, nie dadzą nam roz­wią­za­nia pro­ble­mu cza­sów obec­nych. Oko­licz­no­ści zmu­sza­ją nas do jesz­cze głęb­sze­go zako­rze­nie­nia się w chrze­ści­jań­stwie. Dzie­dzic­two Betle­jem jest sku­tecz­ną inspi­ra­cją dla tych, któ­rzy wpro­wa­dza­ją pokój i postęp. A ich prze­ci­wień­stwem są woj­na i płacz rozpaczy.

Na pyta­nie „kim­że będzie Jezus?” dawał odpo­wiedź rów­nież dia­kon Fran­ci­szek z Asy­żu, świę­ty zało­ży­ciel fran­cisz­ka­nów. 800 lat temu zor­ga­ni­zo­wał w nocy 25 grud­nia 1223 r. w pobli­żu gór­skiej wio­ski Grec­cio wido­wi­sko — żywą szop­kę. Chry­stus bowiem naro­dził się wśród ludzi. Zapi­sał kro­ni­karz Tomasz z Cela­no, że żłó­bek został „przy­go­to­wa­ny, sia­no przy­nie­sio­ne, wół i osioł przy­pro­wa­dzo­ne. Pro­sto­ta jest uho­no­ro­wa­na, ubó­stwo wywyż­szo­ne, poko­ra pochwa­lo­na, a Grec­cio sta­je się nie­ja­ko nowym Betle­jem”. No i wła­śnie cho­dzi o to, aby­śmy tu i teraz stwo­rzy­li Jezu­so­wi nowe Betle­jem, miej­sce nadziei na odro­dze­nie ludz­ko­ści: oso­bi­stą prze­mia­nę, miłość w rodzi­nie, napra­wę wię­zi spo­łecz­nych. Aby­śmy nie myśle­li o Betle­jem tyl­ko baśnio­wo, ale real­nie urzą­dzi­li nasze życie w związ­ku z Betle­jem. 

Jezus jest ogniem, któ­ry oczysz­cza i roz­pa­la, Jezus jest świa­tłem, któ­re błysz­czy w mro­kach histo­rii, Jezus jest naj­wy­bit­niej­szym oby­wa­te­lem zie­mi. I jako taki nie prze­sta­je zmie­niać bie­gu histo­rii. Pozwól­my tyl­ko dzia­łać Jego Ewan­ge­lii. W cza­sach, kie­dy świat wciąż zagro­żo­ny jest prze­mo­cą w wie­lu miej­scach i na wie­le spo­so­bów wołaj­my do Pana w myśl Betle­jem: Ty o Boże Moc­ny, uka­za­łeś się jako Dzie­cię i poka­za­łeś się nam jako ten, kto nas kocha, i poprzez któ­re­go miłość zwy­cię­ża. Ty nam pozwo­li­łeś zro­zu­mieć, że wraz z Tobą powin­ni­śmy stać się budow­ni­czy­mi poko­ju. Kocha­my Two­je bycie Dziec­kiem, Two­je uni­ka­nie prze­mo­cy, lecz cier­pi­my z racji, że wciąż trwa na świe­cie prze­moc i dla­te­go pro­si­my Cie­bie: Okaż Swą moc o Boże! (Bene­dykt XVI, 2011).

/​ks. inf. Dariusz Raś/